Premier Mateusz Morawiecki i prezes PiS Jarosław Kaczyński
Premier Mateusz Morawiecki i prezes PiS Jarosław Kaczyński Fot. JACEK DOMINSKI / REPORTER

Mateusz Morawiecki nie jest zadowolony z działania polskiej dyplomacji i domaga się dymisji ministra spraw zagranicznych – dowiedział się nieoficjalnie Onet. W PiS krążą głosy, że "gdyby premier mógł, zrobiłby to w jeden dzień". Jak podaje portal, frustracja szefa polskiego rządu narasta od miesięcy. A w centrali MSZ panuje w zasadzie dwuwładza.

REKLAMA

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

  • Donosicielstwo na szefa polskiej dyplomacji i jego otoczenie ma być wręcz codziennym zadaniem wiceministrów wiernych premierowi – twierdzą źródła Onetu
  • Toczy się także gra o obsadzenie placówek dyplomatycznych, w tym ambasady RP w Kijowie
  • Tymczasem minister Zbigniew Rau w uzgodnieniu z prezesem Kaczyńskim otrzymał zielone światło na dalsze kierowanie resortem
  • W polskim rządzie trwa wojenka o kierownictwo najważniejszego, z punktu widzenia wojny w Ukrainie, ministerstwa. Dymisji szefa MSZ Zbigniewa Raua najbardziej domaga się Mateusz Morawiecki. Premier nie jest zadowolony z tego, jak działa polska dyplomacja. Ale ma być jeszcze inny powód.

    Morawiecki domaga się odejścia szefa MSZ

    28 kwietnia siedzibę MSZ niespodziewanie odwiedził Jarosław Kaczyński. Prezes PiS, jak dowiedział się Onet, przez blisko godzinę w cztery oczy rozmawiał ze Zbigniewem Rauem. Główny temat rozmowy mógł być w zasadzie tylko jeden: gwarancja pozostania na stanowisku albo szybka dymisja.

    "Tajemnicą poliszynela jest fakt, że od miesięcy w Kancelarii Premiera trwają próby pozbycia się Raua ze stanowiska" – podaje portal. Powód również ma być jeden: zbyt duża autonomia szefa MSZ i brak możliwości wpływania Kancelarii Premiera na jego decyzje. W tym także na te personalne, dotyczące m.in. obsadzania polskich placówek dyplomatycznych.

    "Gdyby premier mógł, zdymisjonowałby szefa MSZ w jeden dzień" – mówi jeden z rozmówców Onetu. I dodaje, "że polska dyplomacja pod obecnym kierownictwem w zasadzie niewiele znaczy".

    W centrali MSZ panuje de facto dwuwładza. Z jednej strony jest min. Zbigniew Rau, który cieszy się przychylnością samego prezesa PiS, z drugiej są wiceministrowie, którzy o wszystkich istotnych ruchach raportują do Kancelarii Premiera.

    Donosicielstwo na szefa polskiej dyplomacji i jego otoczenie ma być wręcz codziennym zadaniem wiceministrów wiernych premierowi. Lista donosów i prób zdyskredytowania ministra Raua lub kogoś z jego otoczenia "ma być dość pokaźna".

    Wymiana ambasadorów wywołuje tarcia w PiS

    Najbliżej dymisji szefa MSZ było jesienią ubiegłego roku, kiedy 66-letni Rau przeszedł zawał serca. Giełda potencjalnych nazwisk ruszyła natychmiast, ale do odejścia nie doszło. Zbigniew Rau, w uzgodnieniu z Jarosławem Kaczyńskim, otrzymał zielone światło na dalsze kierowanie ministerstwem. Sam ma podać się do dymisji, jeśli stan jego zdrowia się poważnie pogorszy.

    Kierownictwo partii dało mu też zadanie: przeprowadzić poważne roszady personalne w kluczowych dla Polski ambasadach. Proces ten rozpoczął się od zmiany ambasadora w Waszyngtonie, gdzie placówkę objął Marek Magierowski, uchodzący w PiS za "największe odkrycie polskiej dyplomacji ostatnich lat", a ostatnio wymieniany przez media jako możliwy kandydat na prezydenta w wyborach 2025 roku.

    Jak zauważa Onet, proces wymiany ambasadorów w kluczowych dla Polski placówkach wciąż trwa i to także wywołuje tarcia obozie rządzącym. Kilka dni temu RMF FM informowało o wymianie ambasadora w Kijowie. Bartosz Cichocki miałby objąć placówkę w Niemczech. Jego miejsce miałby z kolei zająć najbliższy współpracownik premiera – szef KPRM Michał Dworczyk.

    KPRM omija centralę MSZ

    – Wszystkie najważniejsze wizyty czy rozmowy od momentu inwazji Rosji na Ukrainę odbywa i prowadzi premier, który nie ma w tym obszarze żadnego wsparcia ze strony MSZ. I to w takim w kluczowym momencie, gdy za naszą granicą trwa wojna – cytuje portal jednego z rozmówców z PiS.

    Z tego właśnie powodu centrala MSZ ma być w zasadzie pomijana przez Kancelarię Premiera przy organizowaniu ważnych wizyt zagranicznych z udziałem szefa rządu. Dowód? Fakt niemal całkowitego pominięcia MSZ przy organizacji wizyty trzech premierów w Kijowie.

    "Co prawda w przygotowania do niej włączona była polska ambasada w Kijowie, ale centralę na Szucha w zasadzie pominięto, a o szczegółach tej niebezpiecznej wyprawy szef MSZ dowiadywał się z mediów" – stwierdza Onet.

    Kontrowersyjne wypowiedzi w mediach społecznościowych

    Zbigniew Rau szefem MSZ jest od sierpnia 2020 roku. Kiedy został wybrany na ministra spraw zagranicznych, przypomniano mu jego kontrowersyjny wpis w mediach społecznościowych.

    W jednym z nich napisał między innymi, że jest przeciwny "ideologii LGBT", jak również "cywilizacji śmierci". Twierdził, że Europa kilkadziesiąt lat po rozpoczęciu rewolucji obyczajowej w 1968 roku, doszła do "legalizacji zoofilii", "eutanazji najsłabszych, najstarszych i schorowanych", "postulatów legalizacji pedofilii".

    Czytaj także: