Beata Kozidrak została skazana za kierowanie samochodu w stanie nietrzeźwości, jednak nie ograniczono ani nie pozbawiono jej wolności. Sąd jako okoliczność łagodzącą wskazał jej dorobek artystyczny. Wywołało to wiele komentarzy ze strony internautów. "To nie mem, to wymiar sprawiedliwości" – ocenił Marcin Makowski.
Kontrowersyjne uzasadnienie sądu ws. Beaty Kozidrak
– Jedyną okolicznością, jaką prokurator wskazał za łagodzącą, jest przyznanie się do winy. Oskarżona przyznała się, przeprosiła, jest niekarana przez 40 lat posiadania prawa jazdy – powiedziała sędzia.
– Jako okoliczność łagodzącą należy wziąć pod uwagę uregulowany tryb życia, zasługi dla polskiej muzyki, kultury i niekwestionowany dorobek artystyczny – dodała.
I to uzasadnienie wymiaru sprawiedliwości wywołało burzę w sieci. "To nie mem, to polski wymiar sprawiedliwości" – napisał Marcin Makowski. "Gdyby po prostu pracowała w przedszkolu albo na poczcie, ewentualnie w banku, to niech sp***dala" – stwierdził Krzysztof Stanowski.
Sprawa Beaty Kozidrak. Jechała zygzakiem po ulicy i odbijała się od krawężników
Przypomnijmy, że 1 września o godz. 20:00 doszło do obywatelskiego zatrzymania Beaty Kozidrak. 26-letni kierowca volkswagena zajechali artystce drogę na skrzyżowanie Alei Niepodległości i Batorego.
Wcześniej mężczyzna śledził kobietę, jadącą z Piaseczna w kierunku centrum. Z relacji wynika, że poruszała się dwoma pasami, jechała zygzakiem, a nawet odbijała się od krawężników.
Na miejsce wezwano policję, która przebadała gwiazdę alkomatem. W jej krwi wykryto aż dwa promile alkoholu. Jak opisał "Super Express", wokalistka miała wypić litr wina na spotkaniu ze znajomymi.
Następnego dnia Kozidrak stawiła się na mokotowskiej komendzie. Przyznała się do zarzucanych jej czynów, jednak odmówiła składania wyjaśnień.
Za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości groziło jej do dwóch lat pozbawienia wolności. Twarz zespołu Bajm wydała oficjalne przeprosiny. "Bardzo się tego wstydzę. Wiem, że muszę ponieść konsekwencje tego, co się stało. Jestem na to gotowa" - czytamy.
W październiku Sąd Rejonowy Warszawa-Mokotów skazał ją na sześć miesięcy ograniczenia wolności. Kozidrak miała wykonywać prace społeczne przez 20 godzin miesięcznie. Zobowiązano ją również do przekazania 10 tysięcy złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.
Wokalistka musi zapłacić 50 tysięcy złotych grzywny oraz 20 tysięcy na rzecz Funduszu Penitencjarnego. Otrzymała także pięcioletni zakaz prowadzenia jakichkolwiek pojazdów mechanicznych.
– To, co zrobiłam, było karygodne i nie powinno się wydarzyć i mam tego świadomość. Jest mi przykro i wiem, że z tą świadomością będę musiała żyć przez długie lata – powiedziała podczas rozprawy Beata Kozidrak, cytowana przez "Fakt".