Czy Rosja zdecyduje się zaatakować Mołdawię? O nowe doniesienia, dotyczące możliwych planów Władimira Putina zapytaliśmy generała Stanisława Kozieja. Były szef BBN w rozmowie z naTemat zauważa, że Moskwa w tej chwili nie ma sił, by przeprowadzić taki atak. Ostrzega jednak, że Kreml może zdecydować się na ofensywę w innym regionie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Atak Rosji na Mołdawię – czy to możliwe? Zapytaliśmy generała Stanisława Kozieja
Nasz rozmówca wskazuje, ż Ukraina jest dla Moskwy strategicznie ważniejsza niż Mołdawia
Gen. Koziej ostrzega, że bardziej realnym celem Władimira Putina może być opanowanie Odessy.
– To byłoby jeszcze większe wyzwanie dla Rosji. Atak na Ukrainę, chociaż jest poważny co do skali, to tak naprawdę ciąg dalszy trwającej wojny. Agresja na Mołdawię oznaczałaby potężniejszy problem dla świata zachodniego, jak na to zareagować – mówi naTemat generał Stanisław Koziej.
Jak podkreśla, byłaby to kolejna agresja bez żadnych podstaw. – Nawet Rosja nie miałaby argumentów, by jakoś to uzasadnić. Myślę, że to jest opcja zupełnie nieprawdopodobna – dodaje.
"Maskirowka" – nowa strategia Putina?
W rozmowie z nami generał zwraca uwagę na ważny szczegół, który może być odpowiedzią, dlaczego eskalowanie napięcia w stronę Mołdawii jest na rękę Kremlowi.
– W rosyjskiej terminologii nazywa się to "maskirowka", czyli takie działania operacyjne, które mają wprowadzić w błąd drugą stronę. To pozorne ruchy, mające odciągnąć Ukrainę od głównego zadania. Chodzi o to, by Ukraina trzymała w gotowości wojska w tamtym rejonie – wyjaśnia.
Gen. Koziej nie ma wątpliwości, że Ukraina na pewno jest strategicznie ważniejsza dla Rosji niż Mołdawia. – Nie sądzę, by była (Moładwia - red.) wielkim celem dla Władimira Putina – ocenia. Jednocześnie wskazuje inny kierunek, który może okazać się ważniejszy dla władz w Moskwie.
– Jeśli Rosja ma w ogóle siły na kolejną ofensywę, to byłaby operacja na opanowanie Odessy. Nawet, gdyby Putin wygrał w Donbasie, to i tak potrzebowałby dużo czasu na przygotowanie kolejnego ataku. Opanował już dużą część południowej Ukrainy, ale Odessa jest dla niego o tyle ważna, że odciąłby Ukrainę od Morza Czarnego – analizuje generał.
Putin szuka sukcesów przed 9 maja
Przed Dniem Zwycięstwa w Rosji nie brakuje spekulacji, co na Placu Czerwonym powie Władimir Putin. Pojawiły się też doniesienia, w jaki sposób Rosja może upokorzyć jeńców z Ukrainy. Gen. Koziej przewiduje, że do 9 maja jest już za mało czasu, by Putin mógł zrobić coś, czym będzie mógł się pochwalić.
– Do tego czasu atak na Mołdawię nie wchodzi w grę. Jeśli czymkolwiek będzie mógł się chwalić, to Mariupolem, głośnym propagandowo tematem, który kojarzy się Rosjanom – wskazuje. Były szef BBN wylicza też inne tematy, które mogą okazać się istotne w przemówieniu Putina.
– Na przykład może ogłosić wielkie zwycięstwo, wyzwolenie głównych terytoriów republik Donbasu i przyjęcie ich do Rosji na ich prośbę, a jednocześnie zapowiedzieć kontynuację walki o "wyzwolenie" pozostałych terytoriów, jako ziem rosyjskich spod "ukraińskiej okupacji". Spodziewałbym się też zagwarantowania np. dla ludności z Chersonia prawa do referendum, by wyrazili swoją wolę – mówi gen. Koziej.
Rosja w tej chwili nie ma sił, by dokonać agresji na Mołdawię. Może wywoływać prowokacje z Naddniestrza, ale przecież zgromadzonymi tam siłami nie ma szans na zajęcie terytorium Mołdawii. To zamieszanie traktuję jako sposób na odciągnięcie uwagi Ukrainy, żeby nie mogła swobodnie manewrować swoimi siłami na głównych kierunkach, m.in. w rejonie Chersonia i Donbasu.