Zainteresowanie rynkiem nieruchomości wciąż utrzymuje się na wysokim poziomie, ale wojna w Ukrainie wpływa na nasze upodobania. Z ostatnich badań wynika, że co piąty Polak chce kupić mieszkanie poza centrum miasta i z dala od obiektów wojskowych. – Klienci patrzą na lokalizację z zupełnie innej perspektywy, niż było to na przykład w pandemii – zaznaczają eksperci.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
33-letnia Agata planuje z mężem kupić mieszkanie w Olsztynie. Ostatnio znaleźli czteropokojowe na drugim piętrze. Przestronne, z windą i 10 minut od starówki. Agata mówi, że miałaby też blisko do pracy na uczelni – to zaledwie 5 minut samochodem. Małżeństwo patrzy oczywiście na ceny za metr kwadratowy, ale nie tylko.
– To mieszkanie jednak odpada – stwierdza olsztynianka w rozmowie z naTemat. – Tuż obok są koszary wojskowe, a w nich Wojewódzki Sztab Wojskowy i Wojskowe Centrum Rekrutacji. W Ukrainie trwa wojna, z Olsztyna bliżej do Kaliningradu niż do Warszawy, do granicy z Białorusią też w sumie niedaleko. Nie wiadomo, jak to będzie. Po prostu nie chcemy mieszkać blisko budynków wojskowych – wyjaśnia.
Wojna w Ukrainie wpływa na rynek mieszkaniowy
Nie jest to odosobniony przypadek. Wysokie stopy procentowe i szalejące ceny rat kredytów hipotecznych zmieniają preferencje Polaków. Ale jest jeszcze jeden czynnik – wojna w Ukrainie. I chociaż zainteresowanie rynkiem nieruchomości wciąż utrzymuje się na wysokim poziomie, decyzje o kupnie mieszkania obarczone są niepewnością. To z kolei powoduje wydłużający się czas ich podjęcia, a czasami wręcz całkowitą zmianę wcześniejszych upodobań.
Podczas konferencji Forum Dewelopera, która pod koniec marca odbyła się w Szczyrku, Katarzyna Kuniewicz z Obido/Otodom zaprezentowała dane dotyczące preferencji kupna mieszkań w dobie wojny w Ukrainie.
A oto bardziej szczegółowe liczby. Skłonnych do wyboru mieszkania w mniejszym budynku lub na parterze jest 26 proc., 13 proc. preferowałoby wybór domu pod miastem zamiast zabudowy wielorodzinnej, 17 proc. wybrałoby lokalizację dalej od centrum, natomiast 22 proc. deklaruje, że wolałobyuniknąć sąsiedztwa obiektów wojskowych, lotnisk, mostów i ważnych urzędów.
Mniejsze zainteresowanie przy granicy
Portal Nieruchomosci-online.pl, wspólnie z Uniwersytetem Ekonomicznym we Wrocławiu, co kwartał przeprowadza ogólnopolskie badanie wśród pośredników. Jest to barometr atmosfery panującej na rynku nieruchomości.
Jedno z pytań dotyczy czynników, które – zdaniem agentów – mogą mieć największy wpływ na rynek w najbliższych miesiącach. Uczestnicy tej analizy nie mają wątpliwości: upodobania Polaków, którzy chcą kupić mieszkanie, mocno się zmieniły.
– Kiedy zapytaliśmy o to po I kwartale br., obok rosnących stóp procentowych najczęściej wymieniano oczywiście wojnę w Ukrainie. Pośrednicy zwracali jednak uwagę nie tylko na napływ uchodźców, którzy weszli na nasz rynek mieszkaniowy, ale również na to, że wojna zmieniła preferencje zakupowe Polaków – mówi Alicja Palińska z działu analiz Nieruchomosci-online.pl.
I dodaje: – Niektórzy pośrednicy przyznają, że od kilku tygodni zauważają mniejsze zainteresowanie nieruchomościami zlokalizowanymi blisko granic, jednostek wojskowych czy kluczowych urzędów. Powodem tego jest strach klientów przed rozlaniem się konfliktu na inne kraje.
Kupię mieszkanie, ale z dala od obiektów wojskowych
– Pojawia się nowa cecha, którą można utożsamić właśnie z lokalizacją. Jest to położenie nieruchomości względem strategicznych punktów wojskowych, administracyjnych i komunikacyjnych. Takie miejsce będzie oceniane gorzej z uwagi na grożące niebezpieczeństwo – prognozuje Sebastian Jaskólski z Rokickiego Centrum Nieruchomości w Wielkopolsce, który także wziął udział w badaniu.
Eksperci podkreślają, że przez wybuch wojny w Ukrainie klienci patrzą na lokalizację z zupełnie innej perspektywy, niż było to, chociażby w pandemii, kiedy Polacy kupowali np. domy z ogródkami.
– Teraz klienci myślą o tym, aby kupować nieruchomości z dala od punktów strategicznych, od centrów miast, od jednostek wojskowych. To ciekawy trend – stwierdza Ewa Klos-Rychter, właścicielka Klos Nieruchomości Kancelaria Prawna we Wrocławiu.
I dodaje: – Coraz więcej klientów pyta również, czy ta lokalizacja, w której kupują mieszkanie czy nieruchomość gruntową, jest bezpieczna pod kątem działań wojennych.
Na wschodniej ścianie niepokoje są większe
Przeprowadzone przez portal i uniwersytet badanie było ogólnopolską analizą. Z powodu wojny w Ukrainie, ale też wciąż trwającego kryzysu na granicy polsko-białoruskiej, dodatkowo wyodrębniono nastroje, jakie panują w czterech przygranicznych województwach: lubelskim, podkarpackim, podlaskim i warmińsko-mazurskim.
Okazało się, że wartość Indeksu nastrojów pośredników w obrocie nieruchomościami (INPON) w I kwartale br. wyniosła dla tych regionów 56,7 pkt. – Była to ocena o 1,1 pkt niższa niż dla całej Polski, co wskazuje, że na wschodniej ścianie niepokoje związane z wojną są nieco większe – zaznacza Alicja Palińska.
– Zauważalny jest niepokój wywołany konfliktem za wschodnią granicą. Mieliśmy kilka zleceń sprzedaży nieruchomości podyktowanych zamiarem emigracji z Polski i uchronienia się przed ryzykiem wojny. Paradoksalnie jednak konflikt w Ukrainie może w perspektywie krótkoterminowej korzystnie odbić się na rynku nieruchomości – ocenia Dawid Nowakowski z Polskiej Agencji Nieruchomości w Łodzi.
Może tak się stać, jak tłumaczy ekspert, przez wzrost liczby potencjalnych nabywców. Chodzi o kapitał przywieziony przez imigrantów oraz zwiększone zapotrzebowania mieszkaniowe. Nie bez znaczenia jest ponadto atrakcyjność nieruchomości jako bezpiecznej lokaty kapitału w stosunku do giełdy, start-upów czy nowych technologii.
– Obecnie większym zagrożeniem są jednak rosnące stopy procentowe, bo i niepokój wywołany wybuchem wojny wyraźnie słabnie. Jeśli spojrzymy na rynek w dłuższej perspektywie, zapaść wydaje się być nieunikniona i to niezależnie od dalszej eskalacji konfliktu. Już wcześniej gospodarka światowa była mocno nadwyrężona, pandemia to jeszcze pogłębiła, a sytuacja za wschodnią granicą dodatkowo uderzyła szczególnie w nasze lokalne rynki – zauważa Dawid Nowakowski.