Paris Saint-Germain, FC Barcelona, Atletico Madryt czy Manchester City. Na czele listy najdroższych transferów w historii futbolu nie brakuje wielkich klubów oraz znanych, piłkarskich nazwisk. Często jest jednak tak, że zamiast sukcesów, za gigantycznymi pieniędzmi stoją późniejsze - ogromne rozczarowania.
W ostatnich kilku miesiącach w Polsce kibice żyją tym, co może się wydarzyć w letnim okienku transferowym w kontekście Roberta Lewandowskiego. Polski snajper, gwiazda i kapitan reprezentacji oraz bardzo ważna postać Bayernu Monachium, być może zmieni otoczenie. O usługi Polaka mocno zabiega FC Barcelona. Kataloński klub jest wielkim graczem na rynku transferowym, z jeszcze większymi problemami finansowymi.
Nic tak jednak nie elektryzuje kibica jak transferowe sagi zakończone happy endem. Kiedy w koszulce ulubionego klubu można zobaczyć wielką gwiazdę futbolu. Tak właśnie może się stać w przypadku Lewandowskiego w barwach Dumy Katalonii. Jeśli jednak faktyczne okażą się kwoty pojawiające się w niemieckich i katalońskich mediach, tj. około 40 milionów euro, "Lewy" tym ruchem nie załapie się nawet do czołowej setki najdroższych transferów.
Krezusi z Paris-Saint Germain
Dość napisać, że czołowa 50-tka rozpoczyna się od 63 milionów euro, które zapłacono za Argentyńczyka Angela Di Marię. W 2015 roku takie pieniądze wydano w Paris Saint-Germain, absolutnym dominatorze na rynku transferowych rekordów. Argentyński skrzydłowy do Paryża przeniósł się wówczas z Manchesteru United. Di Maria to rocznik Lewandowskiego (1988), więc wycena Polaka - w porównaniu do dzisiejszej wartości 34-letniego pomocnika PSG - i tak powinna budzić szacunek.
Paryski gigant finansowy to idealny przykład do potwierdzenia tezy, że pieniądze może faktycznie - dają szczęście - ale gorzej już wygląda kwestia europejskich pucharów w gablocie klubowej. Dominacja PSG na francuskim podwórku, to żadna nowość. W ostatnim pięcioleciu Paryżanie przegrali krajowe mistrzostwo tylko raz, w 2021 roku z rewelacyjnym Lille OSC.
Sukcesy w europejskich puharach to już jednak za wysoka półka dla PSG. Największym sukcesem pod tym względem jest zwycięstwo w... Pucharze Intertoto w 2001 roku. Klub który jest własnością Qatar Sports Investments sprowadza kolejnych wielkich graczy, a upragnionej wygranej - w Lidze Mistrzów- jak nie było, tak nie ma.
Najbliżej było w 2020 roku, kiedy skończyło się na przegranym finale. Wówczas PSG zostało ograne przez... Lewandowskiego i monachijski Bayern.
Paryżanie na pocieszenie (bądź jeszcze większe ciśnienie) są na czele listy najdroższych transferów w historii futbolu. Zajmując dwa pierwsze miejsca.
Najdroższe transfery w historii futbolu
1. Neymar (PSG, 2017) - 222 mln euro*
2. Kylian Mbappe (PSG, 2018) - 145 mln
3. Ousmane Dembele (FC Barcelona, 2017) - 140 mln
4. Philippe Coutinho (FC Barcelona, 2017) - 135 mln
5. Joao Felix (Atletico Madryt, 2019) - 127,2 mln
6. Antoine Griezmann (FC Barcelona, 2019) - 120 mln
7. Jack Grealish (Manchester City, 2021) - 117,5 mln
8. Cristiano Ronaldo (Juventus Turyn, 2018) - 117 mln
9. Eden Hazard (Real Madryt, 2019) - 115 mln
10. Romelu Lukaku (Chelsea Londyn, 2021) - 113 mln
* wszystkie kwoty podane w euro, za Transfermarkt.pl
Kiepskie ruchy Barcelony
W pierwszej dziesiątce najdroższych transferów nie ma ani jednego piłkarza, który byłby w swojej drużynie odpowiedzialny za defensywę. W cenie są napastnicy oraz pomocnicy, mogący pełnić funkcję snajpera bądź wysoko wysuniętego skrzydłowego - z racji swoich ofensywnych możliwości.
To nie jest żadna niespodzianka, a utrzymujący się trend. Choć paradoksalnie, podobno dobrą drużynę buduje się od solidnej defensywy. Gdyby szukać najdroższego obrońcy, obecnie tym "najcenniejszym" jest Matthijsde Ligt. Na holenderskiego defensora w 2019 roku Juventus Turynwydał całkiem pokaźną kwotę 85,5 miliona euro. Tego interesu dobił nieodżałowany, wielki gracz na rynku transferowym, Mino Raiola.
Obok wspomnianego PSG, sporo do powiedzenia w pierwszej dziesiątce najdroższych ma Duma Katalonii. Trudno jednak nie oprzeć się wrażeniu, że Barcelona sporo pieniędzy zmarnowała, spoglądając na to, jakie liczby w postaci goli i asyst otrzymała od kupionych zaowodników. Philippe Coutinho i Antoine Griezmann zupełnie nie odnaleźli się w kataloński realiach. Za obu Barcelona zapłaciła łącznie 255 milionów euro.
Gdyby dorzucić do tego grona jeszcze Ousmane Dembele, łączna kwota mogłaby osiągnąć już horrendalny poziom niemal 500 mln euro. Pół miliarda poszło na marne? Dembele w ostatnich miesiącach został "uratowany" przez trenera Xaviego i być może jeszcze przyjdzie czas, żeby spieniężyć tę transakcję. Trudno sobie jednak wyobrazić, jakim cudem za filigranowego piłkarza zapłacono aż 140 milionów euro.
Interesy umie robić Borussia Dortmund, która propozycję ze stolicy Katalonii przyjęła z pocałowaniem ręki. Raczej wątpliwe, że za Dembele w BVB bardzo tęsknią.
Kontuzje Hazarda, smutek Lukaku
W pierwszej dziesiątce jest też największy rywal Barcelony, Real Madryt. Królewscy choć wielokrotnie wskazywani na klub, który szasta pieniędzmi na lewo i prawo, nijak ma się do dokonań Dumy Katalonii.
Jeśli już jednak mówimy o rekordowym ruchu Realu, madrycki klub "popisał się" najgorszym ze strzałów w czołowej dziesiątce. Kupienie Edena Hazarda wydawało się mieć sportową logikę i podstawy do wydania aż 115 milionów euro. Ówczesny lider Chelsea Londyn okazał się być jednak kulą u nogi, której obecność bawi zwłaszcza wtedy, kiedy Realowi nie idzie.
Co gorsze dla Belga, bez jego udziału drużyna Carlo Ancelottiego zdobyła mistrzostwo Hiszpanii. Awansowała również do finału Ligi Mistrzów A.D. 2022.
Wracając do niebieskiej części Londynu, Romelu Lukaku to kolejny z mało chlubnych przykładów przepłacenia za transfer, który w teorii - miał być wyjątkowo udany. Belg wrócił do klubu z którego ruszył na podbój europejskiej piłki, zahaczając o Manchester United czy rozkochując w sobie kibiców Interu Mediolan.
Za kwotę 113 milionów euro wrócił do Londynu i... tęskni za Serie A. Półwysep Apeniński i mistrzowski tytuł z Interem to dla Lukaku ważniejsze wspomnienia, niż teraźniejszość z byłym klubem Romana Abramowicza. Belg dołączył zatem do swojego kolegi z reprezentacji. O ile jednak Hazard ma problemy ze zdrowiem, to Lukaku - po prostu nie ma nastroju na Londyn.
(Nie)zawodny Cristiano
Więcej nieudanych niż udanych transakcji na liście dziesięciu najdroższych nie jest niespodzianką o tyle, że razem z wielkimi pieniędzmi - w parze idą takich samych gabarytów oczekiwania. Transferem, który można uznać za w miarę udany były przenosiny Cristiano Ronaldo z Realu Madryt do Juventusu Turyn.
Portugalczyk zmienił naturalne otoczenie, chcąc tchnąć w giganta Serie A coś dodatkowego - czytaj - zwycięstwo w Lidze Mistrzów.
Ostatecznie Juve po wymarzone trofeum nie sięgnęło, ale CR7 odmienił włoskie realia. Już sam fakt otoczki jego transferu - wartego 117 milionów euro - miało w sobie coś wyjątkowego. Juventus znalazł się na tej samej półce co najwięksi, sięgając po jednego z wielkich. Ronaldo pomimo zaawansowanego wieku, w ciągu trzech sezonów zdobył aż 101 goli dla turyńskiego klubu. Ostatecznie po 12 latach wrócił do Manchesteru United.
Podobnego zabiegu próbowali dokonać w Paryżu, sprowadzając w 2021 roku Lionela Messiego. Argentyńczyk nie jest obecny na liście najdroższych transakcji, ale to może i lepiej, bo jego zmiana otoczenia z Katalonii na stolicę Francji - jest lekko mówiąc - średnio udana.
Nadszedł czas Haalanda
Warto jeszcze wspomnieć postać Jacka Grealisha. Jedyny w czołowej dziesiątce spośród transferów autorstwa Manchesteru City. Anglik kosztował 117,5 miliona euro i póki co The Citizens korzystają z niego w roli rezerwowego. To jednak historia najświeższa, pochodząca z sezonu 2021/22, więc kwota nie jest jeszcze aż tak uwierająca.
Choć coraz częściej przypominana...
Nowym kolegą Grealisha już tego lata ma zostać Erling Haaland. Borussia Dortmund zarobi na transferze piłkarza wycenianego na 150 milionów euro połowę tej kwoty, czyli 75 milionów euro. Co ciekawe, łączna kwota - wliczając wszelkie koszta dodatkowe - ma się zamknąć nawet w okolicach 350 milionów euro. Jakie to "dodatki"? Od części dla ojca piłkarza, poprzez agencję wspomnianego Raioli, kończąc na wysokości kontraktu piłkarza.
Jak zatem widać, jedną rzeczą są kwoty dotyczące samego transferu - a drugą - ukryte koszta, które bywają równie obciążające. Zwłaszcza wtedy, kiedy piłkarz nie spełnia pokładanych w nim oczekiwań.
A podobnie jak w przypadku PSG, The Citizens nie mają się czym chwalić po stronie sukcesów w europejskich pucharach. Po sukces sięgnęli tylko raz, epokę temu - w 1970. Był to nieistniejący już Puchar Zdobywców Pucharów. O jak dawnych czasach mowa niech najlepiej świadczy fakt, że w finale City ograło (2:1) Górnika Zabrze, gdzie u rywali na szpicy grał wówczas niezwykle utalentowany Włodzimierz Lubański.
Swoją drogą ciekawe, ile polski snajper kosztowałby Real, gdyby nie doszło do kontuzji pana Włodka i trzeba było w latach 70. poprzedniego wieku zamienić Zabrze na Madryt...
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.