Ujawniono kolejne kłamstwa Rosji o Polsce. Tym razem to fałszywy list.
Ujawniono kolejne kłamstwa Rosji o Polsce. Tym razem to fałszywy list. Fot. PAVEL KOROLYOV/AFP/East News / Twitter / @DPSU_ua
Reklama.

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

  • Rosjanie rozpowszechili propagandowy list dotyczący wojny w Ukrainie
  • Ostrzegali w nim, że wojska polskie i litewskie zaangażowały się w obronę Ukrainy
  • Ukraińskie służby szybko zareagowały i zdementowały treść fałszywego listu
  • List, o którym mowa, ujawniła ukraińska Straż Graniczna. Jego nadawcą miała być armia ukraińska. "Kremlowscy propagandyści wymyślają opowieść o wprowadzeniu polsko-litewskiego kontyngentu na Ukrainę" – czytamy.

    "Rosja nadal jak najwięcej spekuluje na temat okupacji Ukrainy przez Polskę. Ma to na celu przede wszystkim odwrócenie uwagi mieszkańców ich kraju od niewygodnych pytań" – wskazano dalej.

    Ponadto, jak zaznaczono, w liście propagandyści popełnili szereg błędów gramatycznych, a także związanych z granicą ukraińską. "Niewykluczone, że tekst listu został przetłumaczony na język ukraiński za pomocą tłumacza internetowego" – zauważono.

    W fałszywym liście znalazły się spekulacje o tym, że polsko-litewski kontyngent miałby "bronić zachodniej części Ukrainy". Zawarto także szczegóły, dotyczące możliwych ilości sprzętu wojskowego.

    Polska pomoc Ukrainie

    Wyjaśnijmy, że Polska pomaga Ukrainie w czasie rosyjskiej inwazji, ale w inny sposób. Pod koniec kwietnia premier Mateusz Morawiecki potwierdził doniesienia o przekazaniu czołgów. Nie podał jednak żadnych szczegółów. – Ze względów bezpieczeństwa naszych ukraińskich przyjaciół nie będziemy mówić o ich liczbie – argumentował w Polsat News.

    W pomoc Ukrainie mocniej zaangażowały się ostatnio również Niemcy, które na początku wojny wyraźnie dystansowały się od radykalnych decyzji w tej sprawie. Jak informowaliśmy w naTemat, w elitarnej szkole Bundeswehry w Nadrenii-Palatynacie jest już grupa kilkudziesięciu ukraińskich żołnierzy, którzy mają tam przejść około czterdziestodniowe szkolenie. W tym czasie Niemcy nauczą ich korzystać z nowoczesnej broni ciężkiej.

    Z kolei 11 maja pojawiły się doniesienia, że w okolicach Iziuma w obwodzie charkowskim Ukraińcy zestrzelili rosyjski śmigłowiec Ka-52. Udało się to dzięki polskiemu zestawowi przeciwlotniczemu "Piorun". Ta polska broń świetnie sprawdza się podczas wojny w Ukrainie.

    Szefowa niemieckiej dyplomacji Annalena Baerbock niedawno alarmowała, że ukraińskie wojsko potrzebuje ciężkiej broni, którą trzeba tam dostarczyć. – Jedno jest jasne: Ukraina potrzebuje więcej sprzętu wojskowego, zwłaszcza ciężkiej broni – precyzowała przed spotkaniem ministrów spraw zagranicznych UE w Luksemburgu.

    – Teraz nie ma czasu na wymówki, jest czas na kreatywność i pragmatyzm – zapowiadała. Jak dodała, sprzęt i szkolenie muszą być jak najszybciej zorganizowane we współpracy z Ukrainą.

    Czytaj także: