Wiceszef MSZ o ambasadorze Rosji: Większość jego aktywności należy traktować jako prowokacje
Wioleta Wasylów
12 maja 2022, 18:03·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 12 maja 2022, 18:03
W trakcie czwartkowych obrad w Sejmie rozmawiano m.in. o ambasadorze Rosji w Polsce Siergieju Andriejewie. – Prowokuje władze i społeczeństwo. Szuka zwady (...). Czy nie czas powiedzieć mu, że jego miejsce jest w Moskwie? – pytał poseł KO Paweł Kowal. – Jakie państwo, taki ambasador. Większość jego aktywności należy traktować jako prowokacje – przyznał wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk. Dodał, że resort analizuje możliwe kroki w związku z zamieszaniem wokół Andriejewa.
Rosyjski ambasador w Warszawie Siergiej Andriejew w swoich wypowiedziach podtrzymuje stanowisko Rosji wobec wojny w Ukrainie.
Kontrowersyjne działania i słowa Andriejewa były jednym z tematów podczas czwartkowych obrad Sejmu.
Poseł KO Paweł Kowal pytał MSZ, czy zamierza podjąć jakieś kroki wobec ambasadora. Wiceszef resortu Piotr Wawrzyk przyznał, że analizowane są dalsze możliwe kroki.
Zamieszanie wokół ambasadora Rosji w Polsce Siergieja Andriejewa nie cichnie. Dyplomata powtarzał wielokrotnie w rozmowie z dziennikarzami wszystkie kłamstwa propagandy Kremla oczerniające Ukrainę i Zachód.
Z kolei 9 maja – gdy został oblany czerwoną farbą przez antywojennych demonstrantów przed Cmentarzem Żołnierzy Radzieckich w Warszawie, gdzie chciał złożyć kwiaty z okazji Dnia Zwycięstwa – stwierdził, że "nie wierzy, by przygotowania do tej akcji odbywały się bez wiedzy i kontroli ze strony polskich służb".
Posłowie chcą, by polski MSZ podjął kroki wobec Andriejewa
Do polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych w tej sprawie zwróciła się grupa posłów Koalicji Obywatelskiej: Paweł Kowal, Katarzyna Lubnauer, Sławomir Nitras, Grzegorz Schetyna, Adam Szłapka, Małgorzata Tracz, Marek Krząkała, Tomasz Lenz i Robert Tyszkiewicz. Chcą oni, by resort dokładnie przyjrzał się działalności Andriejewa w Polsce i podjął wobec niego jakieś działania.
– To sytuacja absolutnie nadzwyczajna. Rosyjski ambasador w Polsce zamiast służyć racjom dyplomatycznym chuligani w Warszawie, zarzuca Polsce rozpoczęcie II wojny światowej i zaprzecza zbrodniom rosyjskim w Ukrainie (...). Prowokuje władze i społeczeństwo. Szuka zwady – podnosił Kowal w czwartek podczas obrad Sejmu.
Zaznaczył, że ostatnio doszło do zdewastowania przez Rosjan "bardzo ważnego dla polskiej pamięci miejsca na cmentarzu wojennym w Charkowie", a rosyjscy urzędnicy sugerowali, że zniszczony może zostać też cmentarz wojenny w Katyniu.
– Ile razy ambasador Rosji był wezwany do polskiego MSZ, by usłyszeć, że każda rzecz, którą powiedział, budzi najwyższe wzburzenie w Polsce (...) i godzi w całą pamięć o polskiej roli w historii Europy Środkowo-Wschodniej – dopytywał.
– Czy nie czas powiedzieć mu, że jego miejsce jest w Moskwie, a jego obecność w Warszawie niczemu dobremu nie służy? Służy tylko dalszej destrukcji relacji polsko-rosyjskich – skonkludował poseł KO.
Wiceszef MSZ o rosyjskim ambasadorze
Na sali sejmowej do tej kwestii odniósł się wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk. Przyznał, że nigdy nie powinno dojść do takiego incydentu jak 9 maja, ponieważ dyplomaci są wedle prawa pod szczególną ochroną. Jednocześnie krytycznie odniósł się do postawy Andriejewa.
– To przedstawiciel Rosji. Realizuje polecenia z Moskwy i założenia rosyjskiej polityki zagranicznej. W efekcie większość jego aktywności należy traktować jako prowokacje (...). Pamiętajmy, że jakie państwo, taki ambasador. Jeśli tak się zachowuje ambasador, to wystawia świadectwo najlepsze, jakie państwo reprezentuje – stwierdził z przekąsem Wawrzyk. Oznajmił jednocześnie, że Andriejew wiele razy trafiał na "dywanik" do MSZ, by tłumaczyć się ze swoich działań.
Co dalej z polsko-rosyjskimi stosunkami dyplomatycznymi?
Wiceszef polskiego resortu dyplomacji przyznał, że z powodu pomocy Polski Ukrainie, Rosjanie dopuszczają się wobec naszego kraju prowokacji i "działań, które mają utrudniać działalność naszych przedstawicielstw dyplomatycznych i konsularnych w Rosji".
Choć Wawrzyk ocenił, że "w najbliższym czasie nie ma perspektyw na zmianę podejścia zdeterminowanych władz rosyjskich w tym zakresie", to dodał, że pomimo tego Polska, tak jak inne kraje NATO i UE, nie zrywa stosunków dyplomatycznych i konsularnych z Moskwą.
Powiedział przy tym, że "MSZ nasłuchuje różnych opinii i analizuje możliwe kroki w odniesieniu do obecności ambasady Federacji Rosyjskiej w Polsce". – Pamiętajmy jednak, że w dyplomacji w tym zakresie obowiązuje zasada wzajemności i nasze działania spotykają się ze stosowną odpowiedzią drugiej strony. Ale działa to też w tę stronę, gdy tego rodzaju działania podejmowane są przez przedstawicieli Rosji – tłumaczył.
Wiceszef MSZ zauważył, że gdyby zamknięto polskie placówki dyplomatyczne w Moskwie, to "będący pod ich opieką Polacy przebywający w Rosji byliby pozostawieni sami sobie".
Na koniec Wawrzyk dodał, że wszelkie decyzje, biorąc pod uwagę ich długofalowe skutki, będą – jak zawsze w dyplomacji – komunikowane nie z wyprzedzeniem, ale już po fakcie.