Przed Cmentarzem Żołnierzy Radzieckich w Warszawie doszło w poniedziałek do incydentu. Ambasador Rosji w Polsce Siergiej Andriejew został oblany czerwoną farbą. Zrobiła to ukraińska dziennikarka, która teraz trochę dziwnie tłumaczy szczegóły tego "happeningu".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Rosyjski ambasador został w poniedziałek oblany czerwoną farbą przez dziennikarkę z Ukrainy
Iryna Zemliana wyjawiła powody, dlaczego zdecydowała się na taką formę protestu przeciw Rosji
– To sprawa honoru dla każdego Ukraińca i każdej Ukrainki. Bo dziś nie ma żadnego święta. Nie ma żadnej pabiedy (zwycięstwa - red.), jak to nazywają Rosjanie. Dlatego nie mogliśmy pozwolić na to, by Rosjanie, którzy prowadzą wojnę w Ukrainie, cokolwiek świętowali czy składali kwiaty – mówiła Polsat News i Interii Iryna Zemliana.
Ukraińska dziennikarka: to był zupełny przypadek
Jak dodała, właśnie "dlatego oblaliśmy się czerwoną farbą, bo Rosjanie mordują Ukraińców". - Oczywiście przez zupełny przypadek farba trafiła też na ambasadora – stwierdziła.
Dziennikarka po tym incydencie trzymała prawie 700 pogróżek wysłanych tylko przez Telegram od Rosjan. Jak przekazała telewizji Zemliana, groźby pojawiają się
też w innych mediach społecznościowych.
Dlatego też wydaje, że ten "przypadek" był jednak jakoś zaplanowany. Zresztą na nagraniu, które obiegło sieć już po tym incydencie, dziennikarka była zadowolona, że udało się ochlapać rosyjskiego dyplomatę farbą.
Przed cmentarzem pojawiło się także kilkaset osób, które chciały wyrazić swój sprzeciw przeciwko rosyjskiej agresji na Ukrainę.
MSZ Rosji: Miłośnicy neonazizmu po raz kolejny odsłonili twarze
Siergiej Andriejew próbował wprawdzie ominąć demonstrację, aby złożyć kwiaty na cmentarzu. Doszło do szarpaniny. Dyplomata liczył na to, że tłum się uspokoi, ale wtedy doszło do incydentu z farbą.
Dopiero po chwili dyplomata zdołał ewakuować się samochodem. – Jestem dumny ze swojego prezydenta – mówił Andriejew, kiedy opuszczał warszawski cmentarz.
Na incydent w Warszawie zareagował oczywiście w swoim stylu Kreml. Rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa stwierdziła, iż "miłośnicy neonazizmu po raz kolejny odsłonili twarze".
"Rozbiórka pomników bohaterów II wojny światowej, profanacja grobów, a teraz przerwanie ceremonii składania kwiatów w dzień świąteczny dla każdego przyzwoitego człowieka udowadnia to, co już oczywiste: Zachód obrał kurs na reinkarnację faszyzmu" - dodała we wpisie w mediach społecznościowych.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.