nt_logo

Syn znanych lekarzy zamordował dziewczynę, bo chciała z nim zerwać. Sąd potraktował go łagodnie

Tomasz Ławnicki

13 maja 2022, 19:53 · 3 minuty czytania
Mateusz K. w pierwszej instancji za zamordowanie 21-letniej Anny Szysiak został skazany na 12 lat więzienia z możliwością ubiegania się o zwolnienie po odbyciu połowy kary. Sprawa oparła się aż o Sąd Najwyższy i ostatecznie sprawca dostał 15 lat więzienia. Sąd tak łagodne potraktowanie zabójcy tłumaczył tym, że "czynu tego dopuścił się działając w stanie reakcji dysforycznej".


Syn znanych lekarzy zamordował dziewczynę, bo chciała z nim zerwać. Sąd potraktował go łagodnie

Tomasz Ławnicki
13 maja 2022, 19:53 • 1 minuta czytania
Mateusz K. w pierwszej instancji za zamordowanie 21-letniej Anny Szysiak został skazany na 12 lat więzienia z możliwością ubiegania się o zwolnienie po odbyciu połowy kary. Sprawa oparła się aż o Sąd Najwyższy i ostatecznie sprawca dostał 15 lat więzienia. Sąd tak łagodne potraktowanie zabójcy tłumaczył tym, że "czynu tego dopuścił się działając w stanie reakcji dysforycznej".
archiwum rodzinne, policja lubelska

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

  • 9 sierpnia 2013 r. w Lubartowie 21-letni Mateusz K. zamordował swoją narzeczoną Annę Szysiak. Dziewczyna wykrwawiła się po zadanych ciosach scyzorykiem w szyję
  • Po dokonaniu zabójstwa dziewczyny Mateusz K. próbował popełnić samobójstwo, m.in. podpalił się w samochodzie
  • Za zabójstwo 21-latki został skazany początkowo na 12 lat więzienia, potem w wyniku kasacji wyrok podniesiono do 15 lat więzienia

Czym jest dysforia? Upraszczając - przeciwieństwem euforii. Dysforia jest zaliczana do zaburzeń psychiatrycznych. Charakterystyczną cechą jest wyolbrzymianie drobiazgów. Reakcją zaś jest gniew, rozdrażenienie, niejednokrotnie agresja. Bez wątpienia trudno z taką osobą wytrzymać pod jednym dachem. 

Sąd jednak nie stwierdził, że Mateusz K. miał dysforię - tłumaczył, że zabójca dopuścił się swojego czynu  "działając w stanie reakcji dysforycznej, który to stan psychiczny w znacznym stopniu ograniczał zdolność rozpoznania znaczenia czynu i pokierowania swoim postępowaniem". Ale czy to może stanowić usprawiedliwienie dla zabójstwa narzeczonej?

Ania Szysiak i Mateusz K. poznali się czasie nauki w liceum w Lubartowie. Oboje byli w tym samym wieku. On pochodzi z szanowanej rodziny lekarzy. Jego rodzice są właścicielami przychodni w Lubartowie, tata udzielał się też w samorządzie - był radnym powiatu.

W 2011 r. oboje zdali maturę i wyjechali razem na studia do Lublina. Ania wybrała kosmetologię. Mateusz zamierzał pójść w ślady rodziców, też miał zostać lekarzem. Nie dostał się jednak na medycynę, zaczął inne studia, ale rzucił je po dwóch miesiącach. Gdy para zamieszkała w Lublinie, zaczęło się między nimi psuć.

Czytaj także: Rodzice 15-latki nie wierzą w jej samobójstwo. Wokół tej śmierci jest zbyt wiele znaków zapytania

Mama Ani wspomina, że po tym, jak Mateusz zrezygnował z nauki, zaczął się od wszystkich odsuwać. Stał się zaborczy, nie pozwalał Ani przyprowadzać koleżanek. Nasiliła mu się fobia związana z brudem - kazał Ani myć ręce za każdym razem, gdy miała go dotknąć. Był porywczy, niejednokrotnie wpadał w gniew.

Mama pamięta też sytuację, gdy oboje przyjechali do Lubartowa i w rodzinnej miejscowości poszli na jakąś imprezę. Ania wróciła z niej z wybroczynami na szyi i twarzy. Córka początkowo tłumaczyła, że może to jakaś alergia. Dopiero później opowiedziała, co się wtedy stało - że Mateusz ją dusił. I że to nie był jeden raz, kiedy chłopak podniósł na nią rękę. 

W wakacje 2013 r. 21-latka miała dość i postanowiła odejść. Wróciła do mieszkania rodziców w Lubartowie. Gdy przyjechała do mieszkania w Lublinie, aby zabrać swoje rzeczy, wpadł w szał, ale udało się sytuację załagodzić. Mateusz przysłał jej SMS, że "już wie, co zrobi".

9 sierpnia 2013 r. pojawił się przed blokiem Ani. W samochodzie wyczekał, aż jej mama wyjdzie z mieszkania. Gdy zobaczył, że kobieta idzie z psem na spacer, wszedł do środka. Do mieszkania dostał się bez problemu - miał własny klucz, bo rodzice Ani traktowali go jak członka rodziny. Tam scyzorykiem ugodził dziewczynę w szyję. Zanim mama wróciła do domu, córka wykrwawiła się.

Czytaj także: "Diabeł z Bisztynka". Zatłukł w lesie swoją dziewczynę, a potem nic nie pamiętał

Mateusz K. po tym, jak zamordował Anię, pojchał na działkę swoich rodziców. Tam podpalił się w samochodzie. Chciał popełnić samobójstwo, ale najwyraźniej nie wytrzymał bólu - wybiegł z samochodu i jak oszalały próbował rzucić się pod koła przejeżdżających drogą pojazdów.

Lotnicze Pogotowie Ratunkowe zabrało go do Wschodniego Centrum Leczenia Oparzeń w Łęcznej. Stan Mateusza K. był poważny, ale udało się go uratować. Ze szpitala trafił do aresztu, a potem do więzienia. Sąd Okręgowy w Lublinie skazał go na 12 lat więzienia, Sąd Apelacyjny podobnie. Dopiero po kasacji do Sądu Najwyższego wyrok został podwyższony do 15 lat więzienia. Prokuratura domagała się 25 lat.

Co się dzieje z nim dzisiaj? Skąd taka łagodność sądu? Jak po stracie córki radzą sobie jej bliscy? O tym mówimy w najnowszym odcinku podcastu "Moderstwo (nie)doskonałe". Gościem odcinka jest mama Ani, pani Ewa Szysiak. Zapraszamy do słuchania, oglądania i komentowania. OGLĄDAJ