Rosjanie odmówili wykonania rozkazu dowódcy. Mieli wrzucić granaty do piwnicy, w której były dzieci
Rosjanie odmówili wykonania rozkazu dowódcy. Mieli wrzucić granaty do piwnicy, w której były dzieci Fot. Alexander Nemenov / East News

Wywiad Ministerstwa Obrony Ukrainy opublikował kolejną przechwyconą rozmowę rosyjskiego wojskowego. Opowiedział swojej żonie, że żołnierze nie wykonali rozkazu dowódcy dotyczącego wrzucenia granatów do piwnicy w ramach "oczyszczania okupowanego terytorium". Po zejściu do pomieszczenia okazało się, że znajdują się w nim dzieci.

REKLAMA

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

  • Ukraińskie służby publikują przechwycone rozmowy telefoniczne rosyjskich żołnierzy
  • Podczas jednej z nich rosyjski wojskowy opowiedział swojej żonie, że dowódca rozkazał wrzucanie granatów do piwnic, bez sprawdzania kto się w nich znajduje
  • Z rozmowy wynika, że rosyjskim żołnierzom bardzo zależy, aby wrócić do domu. Są gotowi sami zadawać sobie obrażenia, ale wszystkie podlegają kontroli Federalnej Służby Bezpieczeństwa
  • "Oczyszczanie" okupowanych terytoriów

    Rosyjski żołnierz podczas rozmowy z żoną powiedział, że jego jednostka otrzymała rozkaz "oczyszczenia" okupowanego terytorium. W ramach tego zadania Rosjanie mieli wrzucać granaty do piwnic bez sprawdzania, czy ktoś się w nich znajduje.

    Tym razem żołnierze odmówili wykonania rozkazu i zeszli do piwnicy. W pomieszczeniu znajdowało się czworo dzieci. Rosyjski wojskowy w odpowiedzi na pytanie swojej żony potwierdził, że były to małe dzieci. – Okropność – stwierdziła kobieta.

    Obrażenia rosyjskich żołnierzy sprawdzane przez FSB

    Z rozmowy wynika również, że żołnierzom Władimira Putina bardzo zależy, aby jak najszybciej opuścić tereny, w których prowadzone są działania zbrojne. Wojskowy przyznał, że stuosobowy rosyjski oddział podczas ataku na jedną z osad stracił połowę swoich sił. Z kolei jego jednostka składa się z rannych, którzy zostali wyłączeni z ofensywy.

    Żona Rosjanina poprosiła go, aby wrócił do domu oraz zaproponowała rozwiązanie, namawiała swojego męża, aby wypadł z czołgu. W ten sposób miał doznać kontuzji i zostać wycofany ze służby. Kobieta podkreśliła, że to jedyne wyjście, ponieważ rotacji żołnierzy nie będzie, a wszyscy w Rosji odmawiają udziału w wojnie i nie zgłaszają się do punktów poboru.

    Mężczyzna wskazał, że najlepiej by było, gdyby odniósł rany w walce. – Wszystkie obrażenia sprawdzają funkcjonariusze Federalnej Służby Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej – wyjaśnił.

    "Mówiłabym: zdychaj w cierpieniu"

    Służba Bezpieczeństwa Ukrainy kilka dni temu opublikowała inną przechwyconą rozmowę. Tym razem żona rosyjskiego żołnierza, mieszkająca w rosyjskim mieście zaraz przy granicy z Ukrainą wyraziła oburzenie zachowaniem ukraińskich dzieci, które odmówiły malowania rosyjskich symboli podczas obchodów Dnia Zwycięstwa. Kobieta opisała czynności, którymi ukarałaby dzieci.

    – Gdybym mogła, wstrzykiwałabym im narkotyki, patrzyłabym im w oczy i mówiła: "zdychaj w cierpieniu". Odcięłabym im genitalia, wyryłabym im gwiazdy na plecach i codziennie odcinałbym ucho, codziennie palec, żeby tak bolało – powiedziała kobieta. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy wskazuje, że nawet rosyjski żołnierz był zszokowany słowami swojej żony oraz podkreśla, że "rosyjski mir" to nic innego jak nowoczesny nazizm.

    Czytaj także: