
Niby nikt nie ogląda Eurowizji i uważa ją za festiwal kiczu oraz tandety, ale kiedy wyniki głosowania nie sprostały oczekiwaniom, to rozpętała się niesamowita awantura o zasięgu międzynarodowym. Dla uściślenia: jury z Ukrainy faktycznie dało Polsce 0 punktów, ale już telewidzowie okazali ogromną sympatię. Ukraińcy wysyłali tyle smsów, że Krystian Ochman dostał maksymalne, 12 punktów.
Ukraińcy przepraszają za głosowanie jury i mówią, że to "wstyd".
Skomplikowany system głosowania oraz publikacja pełnych wyników po finale konkursu również miały niemały wpływ na reakcję Polaków. Mleko się jednak rozlało i szczerze powiedziawszy: wyszło strasznie głupio, że zwykły konkurs piosenki wpłynął na nasze relacje z sąsiadem. Zmagający się z inwazją Rosjan Ukraińcy teraz przepraszają w mediach społecznościowych, co jest jeszcze bardziej przygnębiające.
Żenia Klimakin, ukraiński dziennikarz mieszkający w Polsce, przekazał na Facebooku wiadomość od jednego z internautów. Można w niej przeczytać, że burza jest nie tylko w polskim internecie. Najbardziej przejmująca jest końcówka wypowiedzi, w której czytamy, że autor słyszy w tle alarmy bombowe.
Żenia Klimakin
wiadomość przekazana od internauty
Ukraiński wokalista Taras Topolya napisał w tej sprawie post po polsku. Zwraca w nim uwagę, że zwycięstwo Kalush Orkiestra było bardzo ważne dla Ukrainy, a także podziękował za wsparcie, jakiego udziela nasz naród. Potem wyraził swoje oburzenie głosami jury. Uważa, że Krystian Ochman nie zasłużył na tak niską ocenę.
Taras Topolya
Ukraiński piosenkarz
Pod jego wpisem napisała Ukrainka, która również przeprasza. "Mieszkańcy Ukrainy dali Polsce najwyższy wynik 12! Jeśli chodzi o jury, to wymaga wyjaśnienia. Wasz artysta był niesamowity! Wy Polacy jesteście niesamowici! Mieszkańcy Ukrainy są wam bardzo wdzięczni za wsparcie! Jury to tylko 5 osób, nie cała Ukraina! Dziękuję i przepraszam" - czytamy. Podobnych komentarzy znajdziemy też pełno na Twitterze.
Afera z głosowaniem na Eurowizji 2022. Komentuje m.in. ambasador Ukrainy i jury
Do afery odniósł się też ambasador Ukrainy w Polsce oraz członkowie jury, w tym wspomniany Wadim Lisica. Zapewnił, że wybór był demokratyczny i nikt nie wpływał na opinie sędziów. "Polska i inne kraje otrzymały takie punkty, na jakie zasłużyły w opinii każdego z sędziów" – oświadczył. Więcej możecie przeczytać o tym w artykule Alana Wysokiego.
Eurowizja z założenia jest konkursem piosenki, ale tajemnicą poliszynela jest to, że w głosach zawsze okazujemy sympatie i antypatie. Nie możemy jednak wymagać, by konkurs był jednocześnie apolityczny i wściekać się, że nie dostaliśmy punktów... z powodów politycznych. To hipokryzja.
Cieszy jednak fakt, że Europa naprawdę okazała wsparcie Ukrainie. Kraj otrzymał 631 punktów. Po 12 punktów od jury i telewidzów, oprócz Polski, powędrowało z Mołdawii, Łotwy i Litwy. Maksymalną liczbę przyznali też mieszkańcy m.in. Islandii, Francji, Niemiec czy Wielkiej Brytanii. Pełną rozpiskę znajdziecie na oficjalnej stronie Eurowizji.