Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
Jeśli Finlandia wejdzie do NATO, Rosja "zyska" liczącą ok. 1300 km granicę z Sojuszem Północnoatlantyckim, w dodatku zaledwie ok. 200 km od St. Petersburga – rodzinnego miasta Władimira Putina. A wejście Szwecji "zamknie" Morze Bałtyckie dla państw NATO.
"Putin będzie miał NATO praktycznie na przedmieściach Petersburga", "To najgorszy sen Putina", "Dzięki Finom i Szwedom Bałtyk wkrótce stanie się natowskim jeziorem" – reagują komentatorzy.
I tylko można sobie wyobrażać, jak z ich powodu musi się gotować na Kremlu. – Jeżeli bazy NATO pojawią się w Szwecji i Finlandii, Rosja nie będzie miała innego wyjścia. Będzie zmuszona zneutralizować brak równowagi i nowe zagrożenie poprzez rozmieszczenie taktycznej broni jądrowej – zagroził już jeden z prokremlowskich komentatorów rosyjskiej telewizji.
W dodatku mówi się, że oba kraje mogą zostać członkami NATO w ciągu kilku miesięcy, a nawet tygodni, czyli – z perspektywy obecnych członków, którzy długo musieli dostosowywać swoje armie do standardów natowskich – w ekspresowym tempie. Ale czy dostaną przez to taryfę ulgową?
Przypomnijmy – w czasie weekendu Finlandia ogłosiła historyczną decyzję i rozpoczęła oficjalną procedurę przystąpienia do NATO. – Najważniejsze jest dla nas bezpieczeństwo Finlandii, ale jako członek NATO, Finlandia będzie też ponosić odpowiedzialność za bezpieczeństwo całego Sojuszu – zapowiedziała fińska premier Sanna Marin.
Z kolei w poniedziałek większość szwedzkich deputowanych opowiedziała się za wstąpieniem Szwecji do NATO.
Wiadomo, w jakim celu to robią i co dzięki temu zyskają. Jak bardzo po inwazji Rosji na Ukrainę wzrosło poparcie społeczne dla wstąpienia do NATO. Ale co – oprócz strategicznego położenia i wzmocnienia północnej części Europy, zwłaszcza państw bałtyckich – militarnie same mogą wnieść do NATO?
Tu pewnie niejeden laik mógłby się zdziwić, jak neutralne Finlandia i Szwecja przez lata rozwijały swój potencjał wojskowy, jak przygotowywały się na ewentualną inwazję Rosji i jak w ogóle współpracują z NATO.
"Oba kraje zbudowały swoje zdolności obronne zgodnie ze standardami NATO do tego stopnia, że są bardziej kompatybilne z NATO niż niektórzy z jego obecnych członków" – podsumował na przykład portal Euractiv.com.
Amerykańskie Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych analizowało z kolei, że "z operacyjnego punktu widzenia Szwecja i Finlandia są już dobrze zintegrowane z NATO". A także, że tak naprawdę siły fińskie i szwedzkie z łatwością mogłyby walczyć pod flagą NATO niedługo po przystąpieniu do sojuszu.
"Zarówno Finlandia, jak i Szwecja mogą pochwalić się wysokiej jakości profesjonalnymi siłami zbrojnymi o zaawansowanych możliwościach na morzu, na lądzie i w powietrzu" – podkreślono.
Finlandia liczy 5,5 mln mieszkańców, jej armia nie jest duża, liczy ok. 12 tys. żołnierzy plus ok. 280 tys. rezerwistów na wypadek wojny. Ale szkolenie wojskowe w całym kraju przeszło ok. 900 tys. fińskich mężczyzn i kobiet.
Nawet w polskich mediach pojawiały się informacje, że to największe tego typu rezerwy w Europie, budowane właśnie na wypadek ewentualnej potrzeby odparcia rosyjskiej inwazji.
O tym, że Finowie wybudowali w podziemiach Helsinek całe "miasto B", które ma wystarczającą przestrzeń, by zapewnić schronienie dla 900 tys. osób, pisaliśmy już w ostatnich dniach w naTemat.
Czytaj także: Atak nuklearny im nie straszny. Finowie nie boją się Putina, bo wybudowali podziemne miasto
Mimo neutralnego statusu Finlandia przygotowywała się do tego od lat, dziś wzbudzając podziw za granicą.
Skupiły się na niej nawet chińskie media rządowe. "Zamiast koncentrować się na międzynarodowych konfliktach, armia Finlandii od dziesięcioleci jest szkolona do obrony własnego terytorium, w tym do działań wojennych w Arktyce, w konkretnym celu odparcia potencjalnego rosyjskiego ataku" – napisał jeden z portali.
Podkreślono, że Finlandia ma jedną z najsilniejszych artylerii w Europie, z ok. 1500 systemami, z których większość stanowi najnowocześniejszy sprzęt.
A także, że siły powietrzne w tym kraju liczą prawie 160 samolotów, a – dla porównania –Dania, która jest członkiem NATO i liczy ok. 5,8 mln mieszkańców, ma ich ok. 90. Co więcej, w grudniu 2021 roku Finlandia postanowiła zamówić 64 myśliwce wielozadaniowe F-35 firmy Lockheed Martin, które mają zastąpić myśliwce jeszcze z lat 90. Umowa opiewa na 9,4 mld dolarów.
Portal Defence24.pl podaje, że obecnie w siłach zbrojnych Szwecji służy czynnie w czasie pokoju 24 tys. ludzi. Do tego dochodzą rezerwiści. "Łącznie daje to ponad 55 tysięcy kobiet i mężczyzn, którzy byliby gotowi do szybkiego działania w razie pełnoskalowego konfliktu zbrojnego" – czytamy.
Co ciekawe, w 2010 roku Szwecja zniosła obowiązek służby wojskowej, ale w 2017 roku postanowiła go przywrócić, co miało związek z aneksją Krymu przez Rosję i brakami w armii.
– Mamy rosyjską aneksję Krymu, mamy agresję na Ukrainie, mamy coraz więcej ćwiczeń wojskowych w naszym sąsiedztwie. Dlatego zdecydowaliśmy się wzmocnić naszą obronę narodową. Decyzja o powrocie do obowiązkowego poboru jest tego częścią – zapowiedział ówczesny minister obrony.
Szwedzki rząd zaczął wtedy zwiększać wydatki na obronność. Media donosiły o remontowaniu schronów nuklearnych na Gotlandii. I o tym, że po raz pierwszy od zakończenia zimnej wojny, w 2015 roku na stałe zaczęli tam stacjonować żołnierze, a także że reaktywowano tzw. Regiment Gotlandzki.
Dziś wszyscy zwracają uwagę na strategiczne położenie szwedzkiej wyspy. "Ten, kto siedzi na Gotlandii, kontroluje dużą część Morza Bałtyckiego - powiedział w rozmowie z Agencją Reutera Rutger Banholtz, były szef Gwardii Krajowej.
Szwedzi już dawno ostrzegali, że Rosja szykuje się do wojny i że z roku na rok rosyjskie ćwiczenia wojskowe stają się coraz bardziej intensywne. W 2018 roku do milionów szwedzkich domów trafiły nawet broszury z poradami jak zachować się na wypadek kataklizmu, ataku cybernetycznego, ale także konwencjonalnej wojny.
"Liczba szwedzkich żołnierzy wzrośnie po raz pierwszy od lat 70. W założeniach mowa jest o możliwości rosyjskiego ataku na Szwecję, choć przecież ta jest neutralna. W ciągu sześciu lat liczebność armii ma wzrosnąć z 33 tys. do 50 tys. Wzrośnie liczba powołań do wojska z powszechnego poboru, zamiast dwóch, będą cztery brygady. Wzmocnione ma być lotnictwo" – analizował w 2019 roku Warsaw Institute.
Gdy zimą ubiegłego roku świat zastanawiał się, czy i kiedy Rosja zaatakuje Ukrainę, szef sztabu szwedzkiej armii, Micael Byden, mówił gazecie "Dagens Nyheter": "Nie siedzimy i nie czekamy, zwiększyliśmy gotowość wojskową w związku z zagrożeniem ze strony Rosji".
Tak naprawdę, mimo deklarowanej neutralności, Finlandia i Szwecja od lat współpracują z NATO. Już w 1994 roku przystąpiły do programu Partnerstwo dla Pokoju i brały udział w misjach pokojowych na Bałkanach, w Afganistanie, w Iraku.
"Intensyfikacja kooperacji z Sojuszem nastąpiła po 2014 roku i pierwszej fazie rosyjskiej agresji na Ukrainę. Finlandia i Szwecja uzyskały wówczas status specjalnego partnera (Enhanced Opportunity Partner), wyraźnie zwiększając udział w ćwiczeniach Sojuszu w celu budowy interoperacyjności swoich sił z jednostkami sojuszniczym" – przypomina w swojej analizie Polski Instytut Spraw Międzynarodowych.
Teraz oba kraje zapowiedziały już zwiększenie wydatków na obronę. – Chcemy to wprowadzić w życie najszybciej, jak to będzie w praktyce możliwe. Stan światowego bezpieczeństwa uległ w ostatnim czasie pogorszeniu, a sytuację jeszcze bardziej zaostrzył atak Rosji na Ukrainę” – zapowiedziała premier Szwecji Magdalena Andersson.
Czytaj także: https://natemat.pl/407011,szwecja-i-finlandia-chca-do-nato-na-czele-obu-rzadow-stoja-kobiety