
Janusz Palikot w wywiadzie przyznał, że wycofuje się z niektórych swoich sformułowań, jak choćby nazywania Jarosława Gowina "ciotą". Zaznaczył jednak, że są kwestie, w których zdania nie zmieni – i nadal twierdzi, że Lech Kaczyński był dla niego "chamem".
Jak będę mówić tylko mądre rzeczy, to naprawdę będę miał tylko 4 proc. poparcia. Trzeba grać na tych kilku klawiszach. Lepiej lub gorzej. Nie ma innego wyjścia. Inaczej będziemy skazani na Tuska i Kaczyńskiego. CZYTAJ WIĘCEJ
Janusz Palikot podtrzymuje jednak swoje zarzuty pod adresem Lecha Kaczyńskiego o jego domniemanym "pijaństwie" i twierdzi, że nikt nie ma odwagi o tym mówić. Palikot przyznał też, że w niektórych swoich wypowiedziach posunął się za daleko. W wywiadzie dla "GW" wycofał się ze słów "Czy Jarosław Kaczyński jest kobietą".
Nie przekona się człowieka w małym miasteczku, by przyznał, że jest "na tak" w tych sprawach. Jak zapytać człowieka w małym miasteczku czy jest gejem, to mało kto się przyzna, że jest. Podobnie jeśli chodzi o użytkowników marihuany czy antyklerykałów. CZYTAJ WIĘCEJ
Przeczytaj też; Czar Palikota prysł. "Janusza zżera bezsilność i bezradność", "jego happeningi nie mają już wzięcia"
Prawda jest taka, że trzeba na nowo zdefiniować relacje między dostępem a własnością, prawem autorskim. Przez ochronę praw autorskich do marki zbudowano nowy mur ekonomiczno-społeczny. Bo dlaczego mają być chronione te znaki? Np. ta kratka Burberry? Dlaczego mamy szanować w nieskończoność prawo do własności? Dlaczego nie ma być tak, że ma się tylko zyski z pierwszych dziesięciu tysięcy egzemplarzy?
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
