nt_logo

Umorzono śledztwo ws. wypadku Szydło. Prokuratura miała zbadać, czy ktoś świadomie zniszczył dowody

Anna Świerczek

21 maja 2022, 08:09 · 3 minuty czytania
Prokuratura Okręgowa w Nowym Sączu po raz drugi badała, czy ktoś świadomie zniszczył dowody zebrane w śledztwie dotyczącym wypadku rządowej kolumny Beaty Szydło. Ponownie miały być przesłuchane wszystkie osoby, które miały kontakt z uszkodzonymi w niejasnych okolicznościach płytami DVD. W piątek rzecznik nowosądeckiej prokuratury Leszek Karp poinformował, że śledztwo w tej sprawie zostało umorzone.


Umorzono śledztwo ws. wypadku Szydło. Prokuratura miała zbadać, czy ktoś świadomie zniszczył dowody

Anna Świerczek
21 maja 2022, 08:09 • 1 minuta czytania
Prokuratura Okręgowa w Nowym Sączu po raz drugi badała, czy ktoś świadomie zniszczył dowody zebrane w śledztwie dotyczącym wypadku rządowej kolumny Beaty Szydło. Ponownie miały być przesłuchane wszystkie osoby, które miały kontakt z uszkodzonymi w niejasnych okolicznościach płytami DVD. W piątek rzecznik nowosądeckiej prokuratury Leszek Karp poinformował, że śledztwo w tej sprawie zostało umorzone.
Prokuratura Okręgowa w Nowym Sączu umorzyła śledztwo dotyczące uszkodzenia płyt DVD, które stanowiły dowody w sprawie wypadku Beaty Szydło. Fot. Wojciech Olkusnik / East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

  • Prokuratura Okręgowa w Nowym Sączu umorzyła śledztwo dotyczące uszkodzenia płyt DVD, które stanowiły dowody w sprawie wypadku Beaty Szydło
  • Umorzenie nie jest prawomocne, ponieważ na decyzję zostało złożone zażalenie

Przypomnijmy, że do wypadku z udziałem Beaty Szydło doszło 10 lutego 2017 roku. Była premier podróżowała wówczas limuzyną w kolumnie rządowej, która zderzyła się z seicento, za którego kierownicą siedział Sebastian Kościelnik.

Kierowca przepuścił pierwszy samochód kolumny, po czym zaczął skręcać w lewo, uderzając w kolejne auto. W konsekwencji pojazd wjechał w drzewo. W wypadku poszkodowana została była premier, a także funkcjonariusz BOR.

Na zniszczonych nośnikach DVD znajdował się m.in. zapis przejazdu rządowej kolumny. Jak informowaliśmy w naTemat, prokuratura w Nowym Sączu już raz zajmowała się sprawą uszkodzonych płyt, ale w 2020 roku odmówiła śledztwa. 

Po zażaleniu adwokata sąd w Chrzanowie nakazał jej powtórne zajęcie się sprawą i przesłuchanie wszystkich osób, które miały kontakt z płytami. Chodziło o zbadanie, czy nie doszło do celowego uszkodzenia nośników. Biegli wskazywali bowiem, że płyty zostały bezpowrotnie uszkodzone.

Czytaj także: Wywiad 5 lat po wypadku Szydło. Kierowca seicento dla naTemat: Byłem naiwny

W piątek rzecznik nowosądeckiej prokuratury Leszek Karp poinformował, że drugie śledztwo w tej sprawie zostało umorzone. Decyzja o umorzeniu tym razem jest nieprawomocna, gdyż wpłynęło na nią zażalenie.

Funkcjonariusz BOR składał w sądzie fałszywe zeznania

W ostatnim czasie o wypadku Beaty Szydło znów zrobiło się głośno za sprawą "Gazety Wyborczej", która w grudniu ubiegłego roku opisała nowe szczegóły w tej sprawie. Były funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu, który jechał wtedy w kolumnie rządowej, zrelacjonował bowiem, że on i jego koledzy składali w sądzie fałszywe zeznania, tak by odpowiedzialność za wypadek przypisać młodemu kierowcy seicento.

Czytaj także: Zdumiewające wyznanie oficera BOR ws. wypadku Szydło. Złożył fałszywe zeznania

Kluczowe znaczenie dla sprawy od początku miało to, czy rządowa kolumna miała włączone sygnały dźwiękowe – to miało przesądzać o tym, czy można ją było uznać za uprzywilejowaną, a w rezultacie także o winie Sebastiana Kościelnika, który prowadził seicento.

20-letni kierowca przed sądem oraz w wywiadach z mediami twierdził, że samochody rządowe nie poruszały się wówczas na sygnale. Tak samo mówiły osoby wychodzące z ośrodka terapii odwykowej w Oświęcimiu, które były świadkami wypadku. Te relacje po latach potwierdził w rozmowie z "Wyborczą" były funkcjonariusz BOR Piotr Piątek.

Funkcjonariusz przyznał, że był przez swoich szefów nakłaniany do składania fałszywych zeznań. – Ja sobie zdawałem sprawę, że chcąc dalej pracować i awansować musiałem mówić to, co reszta – wyznał.

Proces ws. wypadku Szydło trwa

– Mieliśmy włączone sygnały świetlne, było już ciemno, wjechaliśmy w miasto. Generalnie wszyscy wiedzieliśmy, że nie mamy włączonych sygnałów dźwiękowych. Dla nas to była rzecz oczywista – wyjawił "Wyborczej".  W kwietniu bieżącego roku Piotr Piątek podtrzymał swoje zeznania przed krakowskim sądem okręgowym. 

Przed Sądem Okręgowym w Krakowie toczy się teraz proces apelacyjny w sprawie wypadku z udziałem rządowej limuzyny wiozącej Beatę Szydło. W pierwszej instancji sąd przypisał winę Kościelnikowi, jednak później warunkowo umorzył postępowanie.

Czytaj także: https://natemat.pl/389081,byly-reporter-tvp-o-wypadku-szydlo