
"Gazeta Wyborcza" dotarła do oficera BOR, który w 2017 roku brał udział w wypadku kolumny wiozącej Beatę Szydło, piastującą wówczas stanowisko premiera. Piotr Piątek wyznał, że razem z resztą funkcjonariuszy złożyli fałszywe zeznania, że mieli włączone sygnały dźwiękowe.
Wypadek samochodowy Beaty Szydło w Oświęcimiu
Do wypadku doszło w lutym 2017 roku w Oświęcimiu. Kierujący seicento Sebastian Kościelnik chciał skręcić z ul. Powstańców Śląskich w ul. Orzeszkowej. Manewr mu się nie udał, gdyż na jego drodze znalazła się kolumna trzech limuzyn eskortujących premier Beatę Szydło do jej domu w Brzeszczach.Nie było włączonych sygnałów dźwiękowych?
Kluczowe znaczenie dla sprawy od początku miało to, czy rządowa kolumna miała włączone sygnały dźwiękowe – to miało przesądzać o tym, czy można ją było uznać za uprzywilejowaną, a w rezultacie także o winie Kościelnika."On zarządził, jak mamy mówić"
Chor. Piątek przyznał, że był przez swoich szefów nakłaniany do składania fałszywych zeznań.– Ja sobie zdawałem sprawę, że chcąc dalej pracować i awansować musiałem mówić to, co reszta – tłumaczy na łamach "GW".
