Nie zagłosuję na zjednoczoną opozycję, bo nie chcę mieć wyrzutów sumienia. Gdy słyszę apele Donalda Tuska, boję się o trzecią kadencję Prawa i Sprawiedliwości. Dla Jarosława Kaczyńskiego koncepcja "wszyscy na jednego" to piękny prezent. On wystawi program, podczas gdy reszta będzie mówić tylko o odsunięciu rządzących od władzy.
Apele Donalda Tuska o zjednoczenie opozycji to forma rozgrywania partii, którym nie widzi się walka o władzę w formule wszyscy na jednego. Trudno się dziwić. Co ma powiedzieć Szymon Hołownia, który buduje swój elektorat na kanwie zmęczenia Platformą Obywatelską?
Pomysł Donalda Tuska się nie sprawdzi. Nie chcę głosować na zjednoczoną opozycję
Co swoim wyborcom powie Lewica, która programem odstaje od... wszystkich. Jak PSL ma walczyć o wiejski elektorat w jednym komitecie z Biedroniem czy Trzaskowskim? A co mają powiedzieć aktywnie pracujący działacze Platformy Obywatelskiej, którzy będą musieli ustępować miejsc na listach na rzecz... co najmniej 12 partii i ruchów społecznych.
Rozumiałbym koncepcję wielkiego zjednoczenia, gdyby PiS miało w sondażach 50-60 proc. Wtedy Platforma Obywatelska byłaby jedyną partią, wokół której można się skonsolidować. Ale cała masa sondaży pokazuje, że w podziale na bloki opozycja może pokonać Jarosława Kaczyńskiego.
Najważniejsze to przekroczyć próg pięciu procent. Obecnie nie tylko wszystkie wiodące komitety opozycyjne są w stanie go przekroczyć, ale także mądrze przygotowują się na potencjalny spadek poparcia. Widzimy to na przykładzie PSL, które prowadzi rozmowy z Szymonem Hołownią i Porozumieniem Jarosława Gowina.
Koncepcja zjednoczonej opozycji zawiodła przy wyborach, które można było wygrać w cuglach - wyborach do europarlamentu. Prounijny elektorat, wielka konsolidacja i sprzyjające sondaże przyniosły wynik 45 do 38 proc. dla... PiS.
Jarosław Kaczyński genialnie mobilizował swój elektorat. Zrealizowanie ideiTuska doprowadzi do demobilizacji i odpływu elektoratu każdego z ugrupowań. Część nie zagłosuje, część odda pusty głos, a jeszcze nie daj Boże, dojdzie do utworzenia odrębnego komitetu "zawiedzionych", który wyląduje pod progiem, zapewniając PiS kolejną premię.
Gdybym był zwolennikiem Lewicy, nie wyobrażałbym sobie głosowania na listę, na której jest Kazimierz Ujazdowski - konserwatysta, przeciwnik aborcji oraz małżeństw dla par jednopłciowych.
Gdybym był zwolennikiem Platformy Obywatelskiej, nie wyobrażałbym sobie głosowania na listę, na której jest Adrian Zandberg - lewicowiec walczący o podatek progresywny i skrócenie czasu pracy.
Jarosław Kaczyński wystawi "wagony z kiełbasą", a Tusk zostanie z "antyPiSem"
Nie chcę głosować na jedną, wielką masę bez przynajmniej elementarnego programu wyborczego. Poza wojną o miejsca na listach i podział subwencji, to właśnie brak programu rozwali ideę Donalda Tuska. I stanie się to kilka dni po ewentualnym ogłoszeniu zjednoczenia.
Prawa kobiet, prawa osób LGBT, stosunek do relacji państwo-Kościół, system podatkowy, polityka społeczna, rynek pracy, system ochrony zdrowia, szkolnictwo, transformacja energetyczna – to tylko część aspektów, gdzie wypracowanie wspólnego stanowiska będzie niemożliwe.
Już widzę Jarosława Kaczyńskiego, który prezentuje obszerny program, pakiety ustaw, odgrzewa wojnę ideologiczną, wynajduje nowego "wroga", by później wystawić wagony z kiełbasą wyborczą. Co wtedy zrobi zjednoczona opozycja, która nie będzie umiała porozumieć się co do oferty programowej?
Nawoływanie do wielkiego zjednoczenia, gdy właściwie nie wiemy, kiedy i w jakiej ordynacji odbędą się wybory, jest nieodpowiedzialne. Zjednoczona opozycja ma sens tylko w jednomandatowych okręgach wyborczych. Dlaczego? Bo JOW-y skutecznie niszczą ideę reprezentacji. Tę samą ideę niszczą także wizje Donalda Tuska.
Wszystkie ugrupowania łączy tylko jedno: odsunąć PiS od władzy. Ale tę koncepcję można prezentować startując w dwóch blokach centro-prawicowym i centro-lewicowym. W przeciwnym wypadku jedyne ustawy, które opozycja mogłaby zaproponować w kampanii, to "anulowanie" projektów PiS.
W wyborach w 2019 roku miałem przywilej oddać głos na osobę bez wyrzutów sumienia, bez konieczności poświęcenia się na rzecz "mniejszego zła", pragmatyzmu. Teraz nie muszę pluć sobie w brodę i wstydzić się za aktywność tej osoby w Sejmie.
W 2023 roku chciałbym móc dokonać tego samego wyboru. Co więcej, mam wrażenie, że nie tylko ja wyrażam taką nadzieję.