W stolicy Republiki Środkowoafrykańskiej stoi pomnik rosyjskich najemników, a język rosyjski ma być obowiązkowym przedmiotem na tutejszych uczelniach. Zaskakujące? To tylko jeden z krajów Afryki, gdzie Rosja ma przyjaciół, coraz większe wpływy, gdzie mąci i jak w Ukrainie oskarżana jest o zbrodnie. Gdzie Rosja ma największych przyjaciół? I dlaczego w NATO pojawił się niepokój i głosy o nowym zagrożeniu?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Rozszerzające się wpływy Rosji i jej aktywność w Afryce stanowią niepokojące zagrożenie dla bezpieczeństwa krajów NATO, podobnie jak inwazja na Ukrainę. Sojusz musi się tym zająć. W tej sytuacji nie może pozostać obojętny – ostrzegli w środę ministrowie obrony Hiszpanii i Wielkiej Brytanii.
Mali, Republika Środkowoafrykańska, Sudan, Libia – o tych krajach w związku z Rosją i rosyjskimi najemnikami z tzw. Grupy Wagnera słychać dziś najgłośniej.
O jakie zbrodnie w tych krajach oskarżani są Rosjanie i rosyjscy najemnicy?
Pomnik w Bangi to fenomen w skali całej Afryki, który wiele mówi o tym, co tam się rozgrywa i jakie towarzyszą temu emocje.
Pojawił się w listopadzie ubiegłego roku i ma być pierwszym takim na całym kontynencie. Ma przedstawiać żołnierzy Republiki Środkowoafrykańskiej i rosyjskich najemników z karabinami w dłoniach, którzy osłaniają kobietę z dwójką dzieci.
Choć w relacjach afrykańskich mediów pod adresem Rosjan pojawiały się też takie określenia się jak "doradcy, instruktorzy, specjaliści", którzy "przybyli z pomocą środkowoafrykańskiej ludności w najbardziej napiętym i tragicznym momencie".
Postaci są wielkości człowieka, stoją w centrum stolicy, a 24 lutego, gdy Rosja dokonała inwazji na Ukrainę, ludzie z rosyjskimi chorągiewkami składali pod pomnikiem kwiaty. Według relacji AFP, niektórzy trzymali banery z napisami "Republika Środkowoafrykańska jest z Rosją" albo "Rosja ocali Donbas przed wojną".
Zresztą potem też manifestowano tu wsparcie dla Rosji.
Wdzięczność prezydenta Touadéra
Pomnik, podobno zwany lokalnie "pomnikiem rosyjskim", osobiście odsłaniał prezydent Faustin-Archange Touadéra – jako dowód wdzięczności dla Rosjan za to, że rok wcześniej pomogli siłom rządowym pokonać rebeliantów związanych z byłym prezydentem Françoisem Bozizém, którzy zajęli dwie trzecie kraju i zbliżali się do stolicy.
To on, w 2020 roku, zwrócił się do Moskwy, a ta przysłała ok. 300 żołnierzy – dołączyli oni do około tysiąca tzw. wagnerowców, którzy byli w tym kraju już wcześniej, gdyż władze w Bangi pierwszy raz prosiły Rosję o pomoc w 2017 roku.
"Od tego czasu Moskwa dostarczyła broń, oficerów wojskowych, 170 wojskowych 'trenerów' i doradcę ds. bezpieczeństwa do współpracy z prezydentem Faustinem-Archangem Touaderą. Było to znaczące dla kraju historycznie związanego z Francją i który już otrzymał pomoc UE i ONZ" – relacjonowała wtedy francuska agencja AFP.
Ciekawostką było to, że w 2018 roku na stadionie w Bangi odbyły się pierwsze od trzech lat wybory Miss, które sponsorowała rosyjska firma powiązana z Kremlem, a na trybunach zasiadali przedstawiciele Rosji.
"Rosjanie zawsze byli po naszej stronie", "Rosjanie przyjechali, wykonali znaczącą robotę i pomogli wyzwolić środkowoafrykański naród" – mówili AFP politycy związani z prezydentem, gdy Touadéra odsłaniał pomnik w Bangi.
Wdzięczność najwyraźniej musiała być gigantyczna, gdyż według doniesień medialnych prezydent zarządził jeszcze, by od roku akademickiego 2022/2033 język rosyjski był obowiązkowy na uczelniach w tym kraju. Miałby zastąpić hiszpański i być nauczany od pierwszego roku studiów.
Tak dawna kolonia francuska na przestrzeni ostatnich lata zmieniła się w jedno z tych afrykańskich państw, gdzie dziś najbardziej widać wpływy Rosji.
Przyjaźń z Rosja-Mali
Podobnie jest w Mali, również dawnej kolonii francuskiej, gdzie od ponad 10 lat trwa walka z dżihadystami. Jeszcze niedawno tamtejszy rząd miał wsparcie armii francuskiej. Jednak na początku roku w Mali doszło do zmiany władzy, popsuły się relacje z Francuzami, nowa ekipa zwróciła się o pomoc do Moskwy. I tu również pojawili się wagnerowcy, choć oficjalnie rząd twierdzi, że Rosjanie w Mali to nie Grupa Wagnera tylko doradcy.
Przyjaźń najwyraźniej cały czas kwitnie.
Co ciekawe, kilka dni temu w Moskwie był minister spraw zagranicznych Mali. Usłyszał, że Moskwa będzie pomagać szkolić ich żołnierzy, będzie też dostarczać zboże, produkty ropopochodne i nawozy sztuczne. A po spotkaniu z nim Siergiej Ławrow dosłownie oskarżył Francję o "kolonialną mentalność" i mówił o zagrożeniu integralności terytorialnej Mali.
Media grzmiały potem o tym, jak Mali zacieśnia współpracę z Rosją.
Wiadomo, że w niektórych państwach działa Grupa Wagnera. – Wagnerowcy zapewniają ochronę osobistą rządzącym, a jeśli trzeba, organizują i uczestniczą w walce z partyzantką czy ruchami terrorystycznymi. Najpierw pojawili się w Libii, potem także w Sudanie, w Republice Środkowoafrykańskiej, byli w Mozambiku, na Madagaskarze, a teraz w Mali – mówił niedawno naTemat dr Witold Rodkiewicz, ekspert ds. Rosji w Ośrodku Studiów Wschodnich.
Ale ostatnio temat Rosji i Afryki wraca jak bumerang. "Rosja stała się głównym partnerem międzynarodowym rządów w Republice Środkowoafrykańskiej, Mali i Sudanie. W Burkina Faso styczniowy pucz wojskowy był świętowany przez tłumy wzywające do wzmocnienia roli Rosji" – analizują właśnie niemieckie ekspertki na stronie Defense One.
Dziś także w NATO pojawiły się głosy o zagrożeniu. – Rozszerzające się wpływy Rosji i jej aktywność w Afryce stanowią niepokojące zagrożenie dla bezpieczeństwa krajów NATO, podobnie jak inwazja na Ukrainę i muszą zostać omówione przez Sojusz. W tej sytuacji nie może pozostać obojętny – oświadczyli w środę ministrowie obrony Hiszpanii i Wielkiej Brytanii.
Może mieć to związek z zagrożeniem katastrofą żywnościową i zablokowaniem przez Rosję dostaw ukraińskiego zboża i żywności. A co za tym idzie – wizją głodu w Afryce i tego, jak może rozgrywać to Putin.
Ministrowie obrony Hiszpanii i Wielkiej Brytanii, Margarita Robles i Ben Wallace, mówili, że głód w Afryce może mieć wpływ na Europę, w tym kontekście wspomnieli o kryzysie z imigrantami na polsko-białoruskiej granicy. – Jeśli Rosja może wykorzystać przepływy migrantów jako broń na jednym krańcu Europy, to z pewnością może wykorzystać ją na drugim – ostrzegł Brytyjczyk.
Margarita Robles wskazała zaś na ekspansję Rosji i rosyjskich prywatnych "firm ochroniarskich", takich jak Grupa Wagnera i oskarżyła je o podsycanie zorganizowanej przestępczości i terroryzmu.
Oskarżani o zbrodnie w Afryce
O zbrodniach przypisywanych rosyjskim najemnikom słychać nie od dziś. W maju również alarmowały o nich media i różne organizacje.
"Masakra we wsi Moura, w środkowym Mali, trwała pięć dni. W tym czasie malijska armia, razem z rosyjskimi najemnikami w Grupy Wagnera, miała wymordować od 200 do 400 osób" – donosił na przykład francuski serwis "Jeune Afrique". Najemnicy mieli upozorować zbrodnie dokonane przez francuskich żołnierzy.
O podejrzeniu zabójstw, egzekucji i tortur dokonywanych na cywilach w Republice Środkowoafrykańskiej informowała organizacja Human Rights Watch.
Ostatnie wieści pochodzą z Libii.
Tam, według nieoficjalnych doniesień o nieopublikowanym jeszcze raporcie ONZ wagnerowcy mieli zastawiać pułapki na dzieci, przymocowując ładunek wybuchowy do pluszowego misia.