W dzisiejszym programie "Tomasz Lis na żywo" dyskutowano o tym, co wolno, a czego nie wolno aktorowi. Maciej Stuhr czy Marian Opania pozwolili sobie zdaniem niektórych na zbyt wiele, poddając w wątpliwość historyczną świętość Polaków lub możliwość zamachu w Smoleńsku. Czy rzeczywiście "aktor jest od grania, tak jak du*** od sr***"?
Aktor Wojciech Pszoniak stwierdził, że jest zdziwiony nagonką na kolegów po fachu. Jego zdaniem odpowiedzialna za to część społeczeństwa cechuje się bardzo niskim poziomem kultury. – To świadczy zmasowanym chamstwie. To określenie kojarzy nam się z hołotą, błotem, pijaństwem. Tymczasem jest też hołota inteligentna. W innych krajach taka sytuacja nie miałaby miejsca – mówił. Opowiedział, że postawiono go już w
wcześniej w takiej sytuacji. Po premierze pewnego filmu, we Francji zaczepił go na ulicy Polak, który pytał, jak Pszoniak mógł zagrać tak "antypolską postać".
– Polka to dziewica, Polak tylko z szablą i najlepiej rzucający się na czołgi, butelka wódki ukryta gdzieś z boku. Przecież Polska cierpi. A tu nagle reżyser robi Jedwabne, to na pewno Żyd. Niektórzy tak właśnie myślą – mówił Wojciech Pszoniak. Stwierdził, że dyskusja jest potrzebna, ale nie w takiej formie. – Artysta ma prawo zajmować stanowisko. Dlaczego ktoś monopolizuje pojęcie patrioty, dobra ojczyzny? – pytał. Orzekł, że patrzymy na wypaczenie sztuki poprzez używanie filmów takich jak "Pokłosie" do gier politycznych.
Daniel Olbrychski przyznał, że zgadza się z Marianem Opanią i również odmówiłby zagranie Lecha Kaczyńskiego w filmie, który sugerowałby zamach w Smoleńsku. – To byłoby szkodliwe dla społeczeństwa. Dodatkowo taki film ośmieszyłby nas za granicą – mówił. Dodał, że aktor ma prawo do własnego zdania i nie musi przyjmować każdej roli. – Jeśli w czasach błędów i wypaczeń komunistycznych, ktoś zaproponowałby mi zagranie Niemca, który strzelał do polskich oficerów w Katyniu, odmówiłbym. Nie reklamowałbym swoją twarzą takiego historycznego kłamstwa – ocenił Daniel Olbrychski. Aktor dodał też, że "Pokłosie" zbudowane jest na sposobie postrzegania Polaków przez romantycznych autorów, takich jak Mickiewicz, Słowacki czy Norwid. –
Oni tak gorzko patrzyli na swoich rodaków, tak gorzko o tym pisali, że gdyby żyli, w internecie pojawiłoby się mnóstwo pogróżek pod ich adresem – skwitował Olbrychski.
W sprawie nagonki na aktorów zabrał głos Michał Żebrowski, któremu również zdarzyło się zagrać "antypolską" rolę w filmie "1612". – Czytając scenariusz filmu oceniałem go w warstwie artystycznej. Nie przyszło mi do głowy, że mój czyn zawodowy zostanie poddany krytyce – mówił aktor. Przypomniał, że nie ma co się przejmować internetową krytyką. – Gdy grałem Wiedźmina, pojawiały się komentarze, że Zinedine Zidane byłby lepszy w tej roli – tłumaczył. Dodał, że potem mu dziękowano, bo gdyby nie on, film by nie powstał. – Nie rozumiem zarzutów pod adresem "Pokłosia. Ten film jest tak antypolski, jak "Potop" antyszwedzki – powiedział.
Michał Żebrowski również stwierdził, że aktor musi mieć możliwość wyboru. Gdyby zaproponowano mi rolę Donalda Tuska, który w filmie omawia sposób przeprowadzenia zamachu w Smoleńsku, oczywiście odmówiłbym – tłumaczył Żebrowski. Dodał, że na "Pokłosiu" był z ojcem. – Po filmie powiedział mi, że minęło kilkadziesiąt lat od zakończenia wojny, ale jego wciąż prześladuje śmierć pomordowanych przyjaciół
pochodzenia Żydowskiego. Tłumaczył mi, że nie ma dnia, w którym by o tym nie myślał – mówił Żebrowski.
Dariusz Jabłoński, producent "Pokłosia" stwierdził, że spodziewał się tej nagonki. – Dowierciliśmy się do ukrytych pokładów. Pod ogromnym ciśnieniem wystrzeliła w górę nienawiść, rasizm, antysemityzm. Jeśli w sferze publicznej odkładamy poruszanie tematu, to on nie znika, lecz leży tam i gnije – mówił. Dodał, że demokracja musi dojrzeć do tego, że zniesie filmy różnego rodzaju. – Aktorowi nie można zabierać się prawa do odmowy zagrania w danym filmie. Aktor to nie jest wieszak z twarzą, na którym można powiesić każdy garnitur – mówił Jabłoński.
To świadczy zmasowanym chamstwie. To określenie kojarzy nam się z hołotą, błotem, pijaństwem. Tymczasem jest też hołota inteligentna. W innych krajach taka sytuacja nie miałaby miejsca
Daniel Olbrychski
aktor
Oni tak gorzko patrzyli na swoich rodaków, tak gorzko o tym pisali, że gdyby żyli, w internecie pojawiłoby się mnóstwo pogróżek pod ich adresem.
Dariusz Jabłoński
producent "Pokłosia"
Aktorowi nie można zabierać się prawa do odmowy zagrania w danym filmie. Aktor to nie jest wieszak z twarzą, na którym można powiesić każdy garnitur.