nt_logo

Władimir Putin ma kolejny problem. "Tak wielu ludzi nie chce walczyć"

Natalia Kamińska

02 czerwca 2022, 19:20 · 2 minuty czytania
Setki rosyjskich żołnierzy uciekło przed walkami w Ukrainie lub odmówiło udziału w początkowej fazie wojny. Tak wynika z dekretów wojskowych, do których dotarł dziennik "The Wall Street Journal".


Władimir Putin ma kolejny problem. "Tak wielu ludzi nie chce walczyć"

Natalia Kamińska
02 czerwca 2022, 19:20 • 1 minuta czytania
Setki rosyjskich żołnierzy uciekło przed walkami w Ukrainie lub odmówiło udziału w początkowej fazie wojny. Tak wynika z dekretów wojskowych, do których dotarł dziennik "The Wall Street Journal".
Rosyjscy żołnierze dezerterują z armii. Fot. OLGA MALTSEVA/AFP/East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

Jak podaje gazeta, analitycy wojskowi i ukraińscy urzędnicy twierdzą, że było ich jednak znacznie więcej.


Setki Rosjan miało zdezerterować z armii już na początku wojny

"Armia rosyjska już na początku inwazji na Ukrainę miała kłopoty. Poniosła tysiące ofiar i straciła około jednej czwartej swojego sprzętu wojskowego" - tłumaczył jeszcze kwietniu wysoki rangą urzędnik Pentagonu.

Problem ten – jak się okazuje – pogłębiły dezercje i niesubordynacja wśród żołnierzy, a nawet funkcjonariuszy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i członków Gwardii Narodowej.

"WSJ" zwraca tutaj uwagę, że dezercje stawiają rosyjskie władze w trudnym położeniu, jeśli chodzi o to, jak ukarać tych, którzy odmawiają służby, nie zwracając przy tym większej uwagi na problem. Rosyjskie wojsko bowiem nie ma wystarczającej ilości nowych ludzi.

Dotychczasowe kary ograniczały się do formalnego zwolnienia ze służby. Co ważne – ponieważ Rosja nie wypowiedziała wojny Ukrainie, istnieje również niewiele podstaw prawnych do postawienia zarzutów karnych tym, którzy odmawiają służby za granicą. Tak twierdzi prawnik i były asystent prokuratora wojskowego, który broni żołnierzy zwolnionych za niesubordynację.

Prawnik: Wielu ludzi nie chce walczyć

"Tak wielu ludzi nie chce walczyć" - tłumaczył dziennikowi Michaił Beniasz, rosyjski prawnik reprezentujący kilkunastu członków Gwardii Narodowej. Prawnik pomaga żołnierzom odwołać się od decyzji o zwolnieniu ich z pracy po tym, jak w lutym odmówili wykonania rozkazu wjazdu do Ukrainy.

Przypomnijmy, że członkowie Gwardii Narodowej zostali wysłani na Ukrainę w celu patrolowania ulic i tłumienia sprzeciwu na terenach okupowanych.

Czytaj także: Rosyjscy żołnierze kradną, co popadnie. Szokujące nagranie z rosyjskiego czołgu

Jak opowiedział 24-letni rosyjski żołnierz Albert Sachibgarejew, 8 lutego został wysłany do obwodu biełgorodzkiego na ćwiczenia wojskowe. Po przemówieniu prezydenta Władimira Putina z 21 lutego, w którym odrzucił on prawo Ukrainy do państwowości, żołnierz widział, jak większości żołnierzy w jego bazie skonfiskowano telefony i kazano nosić kamizelki kuloodporne. "Rozładowywali pociski i amunicję z ciężarówek z czasów sowieckich, ale nie wiedzieli, co ich czeka" – czytamy w tekście "WSJ".

Warto przeczytać: Rzecznik Kremla nie wyklucza spotkania Putina z Zełenskim. Chodzi o "odpowiedni dokument"

Rano 24 lutego obudził go ostry ostrzał artyleryjski. Dwa pociski wylądowały półtora kilometra od jego koszar, po rosyjskiej stronie granicy z Ukrainą. Żołnierz dowiedział się, co się dzieje, dopiero gdy ukradkiem przewinął nagłówek wiadomości na Telegramie: "Rosja zaatakowała Ukrainę". Wtedy też przestraszył się, uciekł z bazy wojskowej i się ukrył. To właśnie takie dezercje chcą ukryć władze w Moskwie.

Czytaj także: https://natemat.pl/416068,rosyjski-zolnierz-ukradl-konsole-ukraincowi