nt_logo

"Jeszcze jedno zdjęcie i się do ciebie przejdę". Awantura na procesie zabójcy Adamowicza

Mateusz Przyborowski

02 czerwca 2022, 22:06 · 3 minuty czytania
W czwartek odbyła się – ósma już – rozprawa ws. zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Doszło też do sporego zamieszania z udziałem fotoreporterów i jednego ze świadków. Po kilku minutach sędzia nakazała dziennikarzom opuścić salę, a następnie wyłączyła jawność. Stwierdziła też, że obecność mediów "krępuje świadków".


"Jeszcze jedno zdjęcie i się do ciebie przejdę". Awantura na procesie zabójcy Adamowicza

Mateusz Przyborowski
02 czerwca 2022, 22:06 • 1 minuta czytania
W czwartek odbyła się – ósma już – rozprawa ws. zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Doszło też do sporego zamieszania z udziałem fotoreporterów i jednego ze świadków. Po kilku minutach sędzia nakazała dziennikarzom opuścić salę, a następnie wyłączyła jawność. Stwierdziła też, że obecność mediów "krępuje świadków".
Na czwartkowej rozprawie ws. zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza doszło do sporego zamieszania Fot. WOJCIECH STROZYK / REPORTER

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

  • Stefan W. w sądzie nie wypowiedział jak na razie ani jednego słowa, a kontaktu nawiązać z nim nie mógł też jego obrońca
  • W czwartek przed sądem w Gdańsku rozpoczęła się ósma rozprawa
  • Już na samym początku doszło do zamieszana, a sędzia niedługo później nakazała dziennikarzom opuścić salę

W czwartek w Gdańsku rozpoczęła się ósma rozprawa w sprawie zabójstwa prezydenta miasta Pawła Adamowicza. Oskarżony o morderstwo Stefan W. do tej pory ani razu nie zabrał jeszcze głosu. Jednak już po kilku minutach od rozpoczęcia rozprawy doszło do niecodziennej sytuacji.

"Jeszcze jedno zdjęcie i się do ciebie przejdę"

Jak informuje Onet, pierwszy ze świadków domagał się, aby nie robiono mu zdjęć. Nie chciał też, by dziennikarze podawali jego imię w swoich materiałach. W pewnym momencie mężczyzna zareagował gniewem.

– Nie rób mi żadnych zdjęć. Jeszcze jedno zdjęcie zrobisz i się do ciebie przejdę – powiedział w kierunku fotoreportera. Prowadząca sprawę sędzia próbowała uspokoić mężczyznę, ale ten w odpowiedzi przestał współpracować. Stwierdził, że nie pamięta, ile ma lat. – Jak nie można z sądem dojść do porozumienia, to niczego ode mnie się nie dowiecie – dodał.

Czytaj także: Groźba oskarżonego o zabójstwo Adamowicza. Szokujące słowa w piśmie do sądu

Sąd zarządził 10 minut przerwy, a po niej wyłączył jawność na czas składania zeznań przez świadka. Wszystkich dziennikarzy poproszono też o opuszczenie sali. Mężczyzna, który w czwartek zeznawał przed sądem, jest jednym ze współoskarżonych w sprawie, w której Stefan W. został skazany na 5,5 roku więzienia za napady na banki. Tobias Ł. w 2014 roku został skazany na 22 miesiące więzienia za pomoc w tych napadach.

W sądzie zeznawał również ojciec mężczyzny, ale i w tym przypadku sąd wyłączył jawność. – Obecność mediów krępuje świadka – uzasadniała sędzia.

Stefan W. milczy w sądzie

Przypomnijmy, proces Stefana W. rozpoczął się 28 marca. Oskarżony o zabójstwo Pawła Adamowicza od samego początku w sądzie zachowywał się jak posąg: nie ruszał się i nie odpowiadał na zadawane pytania.

Podczas jednej z rozpraw obrońca wnioskował o ponowne przebadanie jego klienta przez psychiatrów. W czwartek sąd wydłużył termin zbadania przez biegłych, czy Stefan W. jest zdolny do udziału w rozprawach. Psychiatrzy mają termin do 30 czerwca.

Czytaj także: Wstrząsające zeznania świadka zamachu na Adamowicza. "Z oczu czytałem, jakby pytał dlaczego"

Odroczenie jest spowodowane zmianą biegłego psychiatry. Ten wyznaczony wcześniej nie może zbadać Stefana W. "ze względu na nadmiar obowiązków". Zostanie więc powołany inny specjalista.

Podczas pierwszej rozprawy sąd odczytał też odpowiedź mężczyzny na akt oskarżenia, w której zadeklarował, że chciałby on zabijać dalej. Podpisał się jako "więzień polityczny".

Zabójstwo Pawła Adamowicza

Do zamachu na Pawła Adamowicza doszło 13 stycznia 2019 roku podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Stefan W. wszedł na scenę na Targu Węglowym i trzykrotnie ugodził nożem prezydenta Gdańska. Ciosy trafiły w serce i brzuch.

Przez kilkadziesiąt sekund po ataku 27-letni wówczas W. przechadzał się po scenie i krzyczał, że "za rządów PO siedział przez kilka lat na niewinność". Samorządowiec trafił do szpitala, gdzie dobę później zmarł.

W. odpowiada za zabójstwo w zamiarze bezpośrednim, w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie oraz za zmuszanie innej osoby do określonego zachowania. Grozi mu dożywotnie pozbawienie wolności, jednak stwierdzona przez biegłych ograniczona poczytalność może wpłynąć na zmniejszenie kary. Sąd może – choć nie musi – orzec o nadzwyczajnym złagodzeniu kary.

Czytaj także: https://natemat.pl/261095,stefan-w-liczyl-na-ratunek-ziobry-ten-chce-dla-niego-dozywocia