Nick Cave w sobotę dał koncert w Barcelonie w ramach trwającego właśnie festiwalu muzycznego Primavera Sound. Artysta zdobył się również na wzruszający gest, którym oddał hołd swoim zmarłym synom.
Koncert Nicka Cave'a w Barcelonie w ramach festiwalu Primavera Sound był podobno bardzo udany. Artysta po pandemicznej przerwie nic nie stracił ze swojej scenicznej charyzmy, prezentując fanom przez dwie godziny występu zarówno energetyczne kawałki, jak i liryczne ballady, do których sam akompaniował przy fortepianie.
Najbardziej wzruszającym momentem zdecydowanie był jednak ten, kiedy Cave zadedykował utwór "I Need You" swoim zmarłym synom. Artysta zdobył się nawet na gorzki żart. – Pewnie biegliby teraz słuchać zespołu Bauhaus, a nie mnie – powiedział.
Na początku ubiegłego miesiąca informowaliśmy w naTemat, że najstarszy syn Nicka Cave'a Jethro Lazenby Cave nie żyje. "Z ogromnym smutkiem przyznaję, że mój syn Jethro nie żyje" – przekazał wówczas australijski piosenkarz. Jednocześnie zaapelował o uszanowanie prywatności rodziny i nie drążenie sprawy. Do tej pory przyczyna śmierci mężczyzny nie jest znana.
31-latek był modelem i fotografem, który miał zdiagnozowano schizofrenię. Jethro miał również problemy z używkami, agresją i prawem. Dwa dni przed śmiercią został zwolniony z aresztu, w którym odbywał karę za pobicie swojej matki, australijskiej modelki Beau Lazenby.
Nie był to jednak jego pierwszy konflikt z prawem. W 2018 roku głośno było o tym, że pobił swoją ówczesną partnerkę. Jethro miał również regularnie dopuszczać się kradzieży sklepowych.
Najstarszy syn Nicka Cave'a urodził się w 1991 roku w Melbourne, a swojego ojca poznał dopiero, gdy miał 8 lat. Jako 17-latek Jethro zagrał w filmie "Corroboree". Mając 21 lat, wystąpił zaś u boku Isabelle Huppert w filmie "My Little Princess" w reżyserii Evy Ionesco.
Nick Cave już wcześniej stracił swojego syna Arthura Cave'a, który był owocem związku muzyka z modelką i projektantką Susie Bick. Chłopak spadł z klifu we wsi Ovingdean, zlokalizowanej nieopodal angielskiego Brighton i w wyniku doznanych obrażeń zmarł 14 lipca 2015 roku. Śledztwo nie wykazało nic podejrzanego w jego śmierci, jednak sekcja zwłok ujawniła, że 15-latek zażył przed upadkiem LSD. W jego krwi znaleziono także ślady THC.
Może Cię zainteresować również: