Święty Mikołaj, który zajmuje się dziećmi, może dostać nawet 100 złotych za godzinę
Święty Mikołaj, który zajmuje się dziećmi, może dostać nawet 100 złotych za godzinę Fot. Marcin Stępień / Agencja Gazeta

"To fajna praca i można dorobić kilkaset złotych" – mówi nam święty Mikołaj z Krakowa. I chociaż w różnych częściach Polski popyt na Mikołajów jest różny, to i tak grudzień jest jednym z najlepszych miesięcy na szukanie dorywczej pracy. Również jako kierowca, sprzedawca czy magazynier.

REKLAMA
"Oferty i chętnych brak" – tak trójmiejski portal o pracy podsumowuje tegoroczne zapotrzebowanie na Świętego Mikołaja. Okazuje się, że kryzys zmniejszył popyt na mikołajowe usługi, ale nie wszędzie. W niektórych miejscach, jak w Warszawie, problem jest inny: Mikołajów brakuje. Ale też tylko pewnego typu, bo Mikołaj Mikołajowi nierówny.
W Małopolsce biorą, w Warszawie kręcą nosem
– Większość Mikołajów jest do roznoszenia ulotek – mówi nam Mateusz Kaczmarczyk, specjalista ds. rekrutacji i pracy tymczasowej, który właśnie poszukiwał Mikołajów do
Ile zarobiłby prawdziwy Święty

Gdyby Święty Mikołaj naprawdę istniał, musiałby robić w swojej pracy bardzo wiele rzeczy. Jak wyliczyli specjaliści z firmy Sedlak&Sedlak, Santa łączyłby w sobie aż 14 różnych stanowisk. Gdyby za każde z nich otrzymywał standardowe miesięczne polskie wynagrodzenie, dostawałby około 45 tysięcy złotych brutto.
CZYTAJ WIĘCEJ

takiej pracy. Nasz rozmówca przyznaje, że nie ma reguły, jeśli chodzi o popyt i podaż w branży Mikołajów.
– To zależy od województwa. W śląskim i dolnośląskim generalnie są chętni, ale często rezygnują. Z kolei w Małopolsce czy Świętokrzyskim jest dużo pracowitych osób, które nie zawodzą. W Warszawie jest na Mikołajów popyt, ale nie ma chętnych. Pewnie z powodu zbyt niskich stawek. Chociaż tutaj to pewnie też kwestia mentalności – wyjaśnia Kaczmarczyk. Na Pomorzu z kolei problem był z dotarciem do osób, które się nadawały – trzeba było szukać ich w urzędach pracy czy małych, lokalnych portalach o pracy.
Zatrudnianym nasz rozmówca oferował 10 zł brutto za godzinę. Warszawiacy na takie stawki nie idą, bo im się to, z pozoru, nie opłaca. Z pozoru, bo przecież w okresie świątecznym każde pieniądze się przydają. Najwyraźniej jednak część mieszkańców stolicy wychodzi z założenia, że nie ma sensu pracować za takie pieniądze.
Święty-ulotkowy
Dziesięć złotych brutto za godzinę to standardowa stawka ogólnopolska. Rzadko kiedy zdarza się, żeby pracodawcy dawali więcej i nie ma tu znaczenia ani wielkość danej miejscowości, ani jej lokalizacja. – Do roznoszenia ulotek jako Mikołaj nadaje się prawie każdy, kto ma kulturę osobistą i jako taki wygląd – mówi nam Piotr z ogłoszenia w Chorzowie. Poszukuje pięciu Mikołajów. Jak mówi, ze znalezieniem nie było problemów, choć miał dość konkretne wymagania wiekowe.
Zobacz też: "Wolę dostać mniejszą pensję, niż żeby pomyśleli, że jestem pazerna". Polacy nie umieją rozmawiać o pieniądzach

– Pożądani są mężczyźni w średnim wieku. Młodzi są trochę za młodzi na Mikołaja, a ze starszymi jest problem, bo często nie wytrzymują np. stania przez kilka godzin w centrum handlowym – wyjaśnia nam przedsiębiorca. Prosi, by nie ujawniać nazwy firmy, bo to będzie wigilijna niespodzianka. Mikołajom oferuje 7-8 zł netto za godzinę. W Łodzi, Wrocławiu, Trójmieście czy Krakowie płace są podobne.
I prawdziwy Święty
O wiele lepiej – głównie pod względem płacy – prezentuje się praca Świętego Mikołaja w pełnym tego słowa znaczeniu. Głównie dlatego, że ich zakres obowiązków jest o wiele szerszy. – To nie tylko rozdawanie prezentów. Mikołaj też bawi się, rozmawia z
Inne świąteczne prace

Dorywcze prace tylko dla okresu świątecznego to także: sprzedawca choinek, sprzedawca karpi i sprzedawca fajerwerków. Tutaj jednak płace zależne są od tego, co dokładnie sprzedajemy i w jakim województwie. Oczywiście zakładając, że robimy to legalnie, a nie na czarno. Mimo to, Święty Mikołaj nadal jest najbardziej opłacalną pracą świąteczną – wynika z zestawienia "Forbes'a".
CZYTAJ WIĘCEJ

dziećmi, opowiada o sobie, o tym czym się zajmuje – mówi nam anonimowo zawodowy Mikołaj z Wrocławia. Ten typ Mikołajów chodzi głównie do domów i przedszkoli. Wrocławski rozmówca podkreśla, że "Mikołaj jest przeszkolony i działa według ustalonego wcześniej scenariusza". Nie da się jednak przewidzieć wszystkiego i jak trzeba śpiewać kolędy, to śpiewa.
To sprawia, że dorywczy zawód Mikołaja to nie sielanka. Jak mówi nam jeden z krakowskich świętych, nie wystarczy tutaj przykleić sobie waty do brody i wziąć worek na plecy. – To przede wszystkim dla tych, którzy czują rolę św. Mikołaja. Trzeba umieć się nawet przebrać. Widywałem Mikołajów, którzy kupują byle jaki strój i na przykład gumka im wystaje. Dziecko od razu to zauważy. Broda też powinna być autentyczna. Nie zaszkodzi też np. zrobić rumieńców kredką. Porządny strój Mikołaja kosztuje nawet 500 zł. Im bardziej profesjonalny Mikołaj, tym lepiej – wyjaśnia nam Święty z Krakowa.
Ho-ho-ho, czas płacić!
Nie da się ukryć, że do zabaw, rozmów i śpiewania z dziećmi nie każdy się nadaje. Niewątpliwie trzeba mieć do tego rękę, ale robić to może każdy. Nasz krakowski rozmówca jest zawodowym aktorem, a jako Mikołaj tylko dorabia. Na co dzień ma normalną pracę, dlatego prosi o zachowanie anonimowości – tak samo zresztą jak jego odpowiednik z Wrocławia. – Zacząłem rok temu, było w porządku. Teraz też już wpadło parę ofert. Miesięcznej pensji raczej nie da się tym wyrobić, ale można dorobić kilkaset złotych – ocenia krakowski Mikołaj. Roznosić ulotek w czerwonym stroju nie chce, bo stawki są za niskie.
Ile więc zarabia nasz rozmówca? – To zależy: jak daleko muszę dojechać, ile ma być dzieci, i co dokładnie mam robić. Jak trzeba, to i śpiewam kolędy. Biorę 50-60 złotych za godzinę, a jeśli trzeba jechać gdzieś dalej i jest więcej dzieci, to nawet 100-120 zł – wyznaje Krakowianin. Spytany przez nas, czy lubi to zajęcie, czy zmusza się do niego, odpowiada krótko: – To fajna praca.
Mikołaj z Wrocławia podaje podobną cenę. 50 złotych za godzinę, do grupy 5 dzieci. – Jeśli jest ich więcej, stawka rośnie o 10 zł za każde kolejne dziecko. Czas też wzrasta, żeby Mikołaj mógł indywidualnie poświęcić się każdemu dziecku – opowiada z kolei Wrocławianin.
Kryzysowe święta
Nasz rozmówca z Wrocławia zaznacza jednak, że w 2012 jest gorzej, niż w poprzednich latach. – W tym roku jest kiepsko. Mało zamówień, duża konkurencja, kryzys, więc ludzie nie mają pieniędzy – stwierdza i przyznaje, że mimo to i tak większość klientów to osoby prywatne. – Przedszkola zazwyczaj po prostu inwestują w strój świętego Mikołaja i mają kogoś własnego – wyjaśnia Mikołaj.
Oczywiście, w dużych miastach i tak o wiele łatwiej jest znaleźć taką dorywczą pracę,
Praca po znajomości

W Polsce otrzymanie pracy ze względu na znajomości źle się kojarzy, ale tak naprawdę nie ma się czego wstydzić. Tworzenie sieci znajomości, nazywane networkingiem, to jeden z najlepszych sposobów pozyskiwania pracowników i na Zachodzie jest zupełnie naturalny.
CZYTAJ WIĘCEJ

niż w małych miejscowościach. Ale po przeczesaniu portali pracy okazuje się, że niezależnie od województwa, popyt na tego typu usługi i tak jest dość mały. Podobnie po przeszukaniu urzędów pracy i Gumtree.
Kiedy szukać pracy
Jak zaś taka praca rozkłada się w czasie? Zamówienia na "ulotkowych", aniołki i elfy (to raczej role dla kobiet) pojawiają się już pod koniec listopada. – Pierwsza kulminacja to 6 grudnia, ale większe zainteresowanie pojawia się dopiero w 2 tygodniu grudnia – mówi nam Mateusz Kaczmarczyk.
Jeśli zaś chodzi o Mikołajów od dzieci, popyt na nich jest 6 grudnia i tuż przed świętami, choć przedszkola zatrudniają takie osoby w różnych dniach – w zależności od tego, jak organizują różne uroczystości, np. dla rodziców. Oczywiście, za pracę w Wigilię Mikołaje liczą sobie ekstra – i ustalają stawki nawet o 1/3 wyższą, niż zwykle, choć to zależy od indywidualnych ustaleń.
Dorywczo nie tylko Mikołaje
Kaczmarczyk przypomina jednak, że święta to wzmożony okres pracy dla wszystkich. Swojej szansy szukać może wtedy praktycznie każdy i wcale nie w roli elfa, aniołka z ulotkami czy Mikołaja. – W tym okresie trzeba też wielu osób związanych z transportem i logistyką: kierowców, osób do kompletowania i wysyłania zamówień, magazynierów, osób do transportu. Ale też kasjerów i sprzedawców w sklepach – mówi nam specjalista ds. rekrutacji.
Nawet jeśli więc nie widzimy się w czerwonym stroju i z białą brodą, warto przejrzeć oferty pracy. Przedsiębiorcy bowiem nierzadko oferują wtedy wyższe stawki, ze względu na wzmożoną działalność, i może się okazać, że zabiegany świąteczny grudzień to najlepszy moment, żeby dorobić.