Premier Mateusz Morawiecki odwiedził Rutki-Kossaki w powiecie zambrowskim na Podlasiu. Było powitanie gromkim "Sto lat", okrzyki: "Mateusz, Mateusz!" i wielkie słowa. Ale była też możliwość zadawania pytań. Myślicie, że ludzie pytali o drożyznę, inflację itp.? Oto z jakimi kwestiami "mierzył się" Morawiecki. Wśród podziękowań i peanów pod jego adresem wyróżniło się jednak kilka trudnych pytań.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Takich pieniędzy, jakie otrzymujemy obecnie, nie było. Aż czasami mnie dech zapiera, że możemy takimi pieniędzmi zarządzać – dziękowali Mateuszowi Morawieckiemu samorządowcy na Podlasiu.
O co pytali mieszkańcy?
– Wychowałam siedmioro dzieci. Pracowałam ciężko na te dzieci, żeby im stworzyć godne warunki do życia. Matki, które nie pracowały, dostają dodatkową emeryturę. Czemu ja nie mogę tego dostać? – zapytała jedna z kobiet.
Spotkanie odbyło się 9 czerwca w Szkole Podstawowej im 2. Pułku Ułanów Grochowskich we wsi Rutki-Kossaki. – To wielkie święto w naszej gminie, czujemy się wyróżnieni. Cieszymy się, że będziemy mogli porozmawiać z premierem o Polsce – mówił wójt gminy lokalnym mediom.
Możliwość była. Przez ok. 40 minut uczestnicy spotkania mogli premierowi zadawać pytania. Jednak zamiast nich, w większości padały peany na cześć Morawieckiego.
– Mieszkam w gminie, gdzie ludzie głosują na PiS, bo uważają, że ta partia jest najlepszą partią. Ma silne fundamenty i ma brylantów w postaci pana i wicepremiera Kaczyńskiego. I z tego jesteśmy dumni. Pan świetnie prowadzi – mówił mieszkaniec Kołaków Kościelnych, któremu po chwili Morawiecki podziękował za wychowanie patrioty Przemysława Gosiewskiego.
Wizyta Morawieckiego w Rutkach-Kossakach
Samorządowcy dziękowali Morawieckiemu dosłownie za wszystko. Za to, jak wszystkie gminy Podlasia skorzystały z dotacji na fotowoltaikę. Za to, czego "rząd pod jego przewodnictwem dokonał dla mieszkańców". Za działalność na rzecz Polski wschodniej. Za budowę zapory na granicy z Białorusią. – Zatrzymał pan tak naprawdę wojnę hybrydową, którą zgotował nam Łukaszenka z Putinem – mówił jeden z nich.
Dziękowano za Polski Ład: – Pan znakomicie poczuł potrzeby terenów przygranicznych.
Za "historyczne pieniądze, jakich nigdy nie było na Podlasiu". – Takich pieniędzy, jakie otrzymujemy obecnie, nie było. Aż czasami mnie dech zapiera, że możemy takimi pieniędzmi zarządzać – mówił jeden z samorządowców.
Powiedział, że jest wójtem od 1991 roku. – Przeżyłem różnych premierów, różne rządy, poczynając od prawicowych, Millerów, ale takiego ciemiężyciela nie było jak pan, który w styczniu odwiedził moją gminę – mówił. Padło nazwisko Donalda Tuska.
Co chwila na sali rozlegało się "Dziękujemy". – Chciałbym, żeby cała Polska miała taki gen wspólnoty, jaki wy macie – usłyszeli od Morawieckiego mieszkańcy.
O co jednak sami go pytali?
Pytania od mieszkańców
Zważywszy na czas, gdy Polacy żyją inflacją, horrendalnymi cenami paliwa i drożyzną w ogóle, wiele pytań może zaskakiwać.
Morawieckiego pytano np. o pogardę dla polskiego munduru i krytykowanie żołnierzy podczas kryzysu na granicy z Białorusią. – Jak pan uważa, skąd brały się takie postawy? Jak możemy im przeciwdziałać i zwalczać w tej wojnie informacyjnej wrogą propagandę i mówić prawdę o obronie naszych polskich granic? – zapytał młody człowiek.
– Myślę, że w jakimś stopniu tego typu postawy biorą się ze złej maniery, żeby robić wszystko inaczej, niż robi rząd PiS. Zachowanie niektórych działaczy opozycji było niedopuszczalne, poza wszelkimi standardami – odpowiadał Morawiecki.
Była prośba o interwencję ws. terenów, gdzie rolnicy ścierają się z ekologami. Morawiecki obiecał zorientować się w temacie.
Padła kwestia przebudowy stodoły na Dom Harcerza im. Lecha Kaczyńskiego, żeby "można było wyświetlać filmy i pokazywać sylwetkę cudownego patrioty". A także zamknięcia granicy z Białorusią i problemów przedsiębiorców.
– Chcemy planu Morawieckiego takiego, jaki kiedyś był plan Marshalla dla Europy Zachodniej, teraz po wojnie hybrydowej. Bardzo o to prosimy – mówił jeden z samorządowców, prosząc o więcej pieniędzy.
– Będzie więcej, ale musi to być wspólna praca, ponieważ ja nie wiem, co będzie, gdyby opozycja wygrała wybory. Obawiam się, że w ogóle nie będzie tych pieniędzy. Po pierwsze dlatego, że oni nie potrafią zarządzać finansami publicznymi. Gigantyczne złodziejstwo, które miało miejsce w ich czasach, świadczy o tym – odpowiedział Morawiecki.
– Co zrobić panie premierze, żeby klapki spadłym im z oczu? – takie pytanie też padło z sali.
"Czy my mamy szansę, żeby ktoś nam pomógł?"
W tym wszystkim wyróżniły się dwie kobiety. One nie dziękowały Morawieckiemu. Nie chwaliły rządu. Zapytały konkretnie i wprost. O sprawy życia codziennego.
– Zostaliśmy zostawieni sami sobie. Budynki nasze są w opłakanym stanie. Liczymy na pana wsparcie – powiedziała starsza kobieta, pochodząca z byłego PGR, matka siódemki dzieci.
Drugie pytanie dotyczyło emerytur dla kobiet: – Wychowałam siedmioro dzieci. Pracowałam ciężko na te dzieci, żeby im stworzyć godne warunki do życia. Matki, które nie pracowały, dostają dodatkową emeryturę. Czemu ja nie mogę tego dostać?
Wiele kobiet w całym kraju pewnie zadaje sobie podobne pytanie. Morawiecki uznał, że jest to "strasznie trudne pytanie". Przyznał, że powinno być tak, że takie kobiety – które wychowały już dzieci, pracując – powinny otrzymać dużo większe wsparcie od państwa. Tłumaczył, skąd wzięła się emerytura 4+. Po czym złożył obietnicę.
W kwestii PGR–ów odpowiedział, że to największy wyrzut sumienia III Rzeczypospolitej, ale rząd PiS, jako pierwszy zaproponował cały program dla PGR-ów.
– Jedną edycję już rozstrzygnęliśmy, popyt na środki był ogromny. Dlatego na drugą przeznaczyliśmy ok. dziesięć razy więcej środków, ponad 2 mld zł. Też wkrótce będzie rozstrzygnięta – zapowiedział. Stwierdził, że nie ma teraz całej listy, ale obiecał kobiecie, że postara się sprawdzić, czy jest to możliwe, żeby w tej gminie również były "te inwestycje".
Druga z kobiet, też z miejscowości po byłym PGR, zapytała o ceny węgla: – W tamtym roku płaciliśmy 400 zł za tonę, w tym roku 1800 zł. Naszej małej kotłowni nie stać na to, żeby po takiej cenie opalać. Czy my mamy szansę też, żeby ktoś nam pomógł? Żebyśmy dostali tańszy węgiel?
– Zrobię wszystko, aby polskie rodziny nie ucierpiały lub jak najmniej ucierpiały z powodu gwałtownej zwyżki cen węgla – obiecał Morawiecki. Mówił, że rząd ściąga węgiel z całego świata, zwiększane jest wydobycie w polskich kopalniach. – Budujemy sieć dystrybucji po to, żeby w każdej gminie można było, w promieniu kilku, kilkunastu kilometrów, ten węgiel zakupić na sezon jesienno-zimowy. Proszę nie kupować dzisiaj tego bardzo drogiego węgla – odpowiadał Morawiecki.
W państwie, które jest bogate – a zmierzamy w kierunku dużo wyższej dostatności, na poziomie średniej unijnej, jest na to szansa, mimo tego kryzysu – chciałbym wdrażać też takie programy jak to, o co de facto pani mnie zapytała. Bo nie ma takiego dzisiaj programu, żeby dla pań, które pracowały, mają jakąś swoją emeryturę, żeby państwo doceniło ten wielki trud. Bo to była gigantyczna praca. Nie tylko dla rodziny, ale dla całego państwa polskiego. Dlatego mogę powiedzieć: Nie od razu Rzym zbudowano. Będziemy dążyć do poszerzania naszych programów społecznych.