Jarosław Kret nieoczekiwanie stał się gwiazdą brytyjskiej śniadaniówki. Prezenter pogody, który wziął udział w Międzynarodowym Szczycie Pogodowym w Innsbrucku, przerwał dziennikarce "Good Morning Britain" i na wizji wręczył jej austriacki tort oraz... śpiewał. Widzowie byli skonfundowani i kwestionowali trzeźwość Polaka, a tabloid "The Mirror" nazwał go "nieznośnym pogodynkiem". Kret w swoim stylu skomentował cały incydent na Instagramie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jarosław Kret wziął udział w Międzynarodowym Szczycie Pogodowym (Internationaler Wettergipfel), który odbył się w Innsbrucku w Austrii w dniach 9-11 czerwca.
Polski prezenter pogody w piątek przerwał występ na żywo brytyjskiej dziennikarki Laury Tobin z "Good Morning Britain" i dał jej na wizji ciasto.
Brytyjscy widzowie stwierdzili, że Jarosław Kret był pijany, a tabloid "The Mirror" nazwał Polaka "niesfornym pogodynkiem".
Jarosław Kret skomentował całą sytuację na Instagramie. "Wszystko było w odpowiednim czasie i w odpowiednim momencie" – podkreślił i skomentował zarzuty o bycie nietrzeźwym.
Polak wyraźnie dobrze bawił się w Innsbrucku. Laura Tobin, popularna brytyjska prezenterka, która prowadzi pogodę w programie śniadaniowym "Good Morning Britain" ITV, zamieściła w swoich mediach społecznościowych zabawne wideo, w których przedstawia zagranicznych kolegów i koleżanki.
"Uważajcie na Polskę" – śmiała się na Twitterze. Jarosław Kret rozbawił bowiem towarzystwo, gdy szybko zmienił miejsce i dla żartu przedstawił się dwa razy. To samo wideo sam opublikował zresztą na Instagramie. "Laura Tobin prezentuje!" – napisał.
Jarosław Kret przerwał program "Good Morning Britain"
"'Good Morning Britain" zakończyło tydzień w wesołym nastroju, gdy segment prezenterki Laury Tobin został przerwany przez kogoś, kogo widzowie nazwali 'pijanym pogodynkiem'. (...) Nie wszystko poszło zgodnie z planami Laury i 'Good Morning Britain', ponieważ inni prezenterzy kilkukrotnie przerywali gwieździe, gdy próbowała rozmawiać z Benem Shepherdem i Kate Garraway w londyńskim studiu przez łącze wideo" – czytamy.
Gwiazdą segmentu z Austrii (który można zobaczyć w artykule "The Mirror") okazał się Jarosław Kret, który wtargnął przed kamerę i... zaczął śpiewać, co bardzo rozbawiło Laurę Tobin.
Na tym Polak nie poprzestał. Prezenter pogodowy znowu pojawił się na wizji i zaoferował koleżance kawałek słynnego tortu Sachera. – Przynoszę ci tradycyjne austriackie ciasto nazywane Sachertorte – powiedział po angielsku Kret, po czym rozbawiona Tobin "pozbyła się" żartobliwego kolegi i wróciła do swojej prezentacji.
"The Mirror" o Jarosławie Krecie
Niektórzy Brytyjczycy byli nieco zaskoczeni i skonfundowani fragmentem "Good Morning Britain" z Jarosławem Kretem, a także występami innych prezenterów, którzy przerywali pogodowy segment Laury Tobin.
Jak pisze "The Mirror", "widzowie oglądający w domu zastanawiali się, czy entuzjastyczni prezenterzy pogody mogliby wypić drinka lub dwa przed pojawieniem się w telewizji". Tabloid przytoczył komentarz jednego z internautów: "Ten polski pogodynek jest ewidentnie pijany". Podobnie oceniono również austriackiego kolegę Kreta i Tobin.
"The Mirror" nazwał Kreta jednym z... "niesfornych pogodynków", którzy utrudniali Tobin prowadzenie programu i zakłócili transmisję na żywo. "Niektórzy widzowie byli jednak zachwyceni energią na żywo w piątek rano" – podkreślił jednocześnie brytyjski tabloid.
Jarosław Kret komentuje doniesienia brytyjskich tabloidów
W sobotę wracając samolotem z Austrii do Polski, Jarosław Kret nagrał wideo, w którym odniósł się do wydarzenia opisanego przez "The Mirror" i inne tabloidy na Wyspach. "Sprostowanie" – napisał w opisie krótkiego filmu.
– Chciałbym zamieścić tutaj krótkie sprostowanie. Od wczoraj dowiaduję się z różnych miejsc, że jestem m.in. celem ataków brytyjskich tabloidów. Otóż nie tylko ja, ale i koleżanka moja, brytyjska prezenterka pogody z telewizji ITV, z programu "Good Morning Britain – rozpoczął z uśmiechem.
Kret wytłumaczył, że wraz z innymi prezenterami wziął udział w brytyjskiej śniadaniówce i podkreślił, że Laura Tobin jest ich "bardzo miłą i drogą koleżanką". – Laura Tobin przedstawiała nas wszystkich (...), ja też się przedstawiłem i postanowiłem zaśpiewać piosenkę "Here Comes the Sun" The Beatles, George'a Harrisona – relacjonował Jarosław Kret na Instagramie.
– Po odśpiewaniu tej piosenki wszystkim się tak podobało, że jest fajna atmosfera, (...) że postanowiłem zrobić jeszcze drugie wejście – znaczy postanowiliśmy: reżyserzy tego programu – i wymyśliliśmy, że wręczę Laurze Sachertorte, taki tort austriacki. Dostałem tort do ręki, powiedzieli "Jarek, wchodzisz", no i wszedłem. Zaśpiewałem jej piosenkę, wręczyłem tort, no i się zaczęło – opowiadał prezenter pogody.
Kret podkreślił, że wbrew temu co piszą brytyjskie tabloidy, nie zakłócił programu "Good Morning Britain" oraz nie był pijany. – Wszyscy wiecie, że ja nie piję od urodzenia. To wszystko było wymyślone od samego początku przez reżyserów, dobrze wyreżyserowane i wszystko było w odpowiednim czasie i w odpowiednim momencie. Tam nie było żadnego przypadku. To jest profesjonalna telewizja i zrobiliśmy fajną rzecz, dobrze się bawiliśmy – zaznaczył.
– Także prostuję: nie było nic, co byłoby nie przemyślane. Wszystko było wyreżyserowane i wszystko było naprawdę dobrą zabawą. Poza pracą – zakończył żartobliwie swoją relację Jarosław Kret.