- Same słowa "jeszcze nie jest tak źle" mówią o tym, że już jest źle. Ale jeżeli studenta medycyny bije się kijami w biały dzień, w środku dużego miasta, za to, że ma inny kolor skóry, to powiedzenie "jeszcze nie jest tak źle" traci sens – mówi w rozmowie z "Tygodnikiem Powszechnym" rzeczniczka Praw Obywatelskich Irena Lipowicz.
W wywiadzie dla "Tygodnika Powszechnego" Rzeczniczka Praw Obywatelskich podkreśla, że mowa nienawiści w Polsce to problem, z którym trzeba zacząć walczyć natychmiast. Jej zdaniem sytuacje, z którymi mieliśmy do czynienia ostatnio - takie jak sprawa Brunona K. czy wystąpienia Grzegorza Brauna - to nie są już incydenty, trzeba bić na alarm. - Nienawiść jest sprzeczna z naszą konstytucją i z naszymi najpiękniejszymi tradycjami. Jeżeli przestaje być marginesem i zaczyna przechodzić do centrum, jeżeli zaczyna być dostrzegana z innych krajów, to oznacza, że miesiąc miodowy się kończy. Trwał, mniej więcej, 20 lat – mówi Irena Lipowicz.
Na "polskiej mapie nienawiści" zauważa kilka punktów. - Mogę mówić o konkretnych, udokumentowanych przypadkach prokuratorskich. Warszawa, Kraków, Lublin, Białystok i Wrocław – wymienia Irena Lipowicz. Krytycznie odnosi się do nieudolności prokuratury. – Jeżeli 20 kilometrów od Auschwitz prokuratura potrzebuje ekspertyzy, która wytłumaczy, co oznacza gest "heil Hitler", to wystawia sobie fatalne świadectwo – komentuje reakcję prokuratury na marsz ONR-u w Myślenicach w 2008 roku.
Rzeczniczka zauważa, że choć skargi dotyczące przestępstw powodowanych nienawiścią rasową lub wyznaniową nie spływają do niej lawinowo, pojawia się inny niepokojący sygnał: policjantom i prokuratorom jest łatwiej sklasyfikować napad lub bójkę na tle rasistowskim jako zwykłe chuligańskie zdarzenie. Dodaje, że według prokuratora generalnego w latach 2005-2010 ok. 25 proc. postępowań przygotowawczych w sprawie aktów nienawiści zostało umorzonych niesłusznie.
- Jest wyraźna luka informacyjna w społeczeństwie, wzmacniana przez media. Ponieważ rośnie poziom agresji w polityce, sprawca, który jest pociągany do odpowiedzialności, mówi zdumiony: „Ale przecież w Sejmie gorsze rzeczy mówią”. (...) Upowszechnienie świadomości, że taka nienawiść jest przestępstwem, wydaje się być niezbędne, bo obywatel powinien wiedzieć, za co się go karze - dodaje Rzeczniczka Praw Obywatelskich w rozmowie z "Tygodnikiem Powszechnym".
Doniesienia o przygotowywanym przez Brunona K. zamachu na parlament i wystąpienia Grzegorza Brauna od tygodni podgrzewają atmosferę wokół mowy nienawiści, wywołując lawinę komentarzy. W zeszłym tygodniu minister administracji i cyfryzacji Michał Boni zapowiedział powstanie rządowej rady monitorującej przejawy mowy nienawiści, ksenofobii oraz agresji i dyskryminacji w życiu publicznym, a PO złożyła projekt zaostrzenia kodeksu karnego.