Uciekający "krzyżyk", denerwujący dźwięk, wielkie na cały ekran. Reklamy w internecie irytujące jak nigdy dotąd
Michał Mańkowski
06 grudnia 2012, 12:40·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 06 grudnia 2012, 12:40
Absolutnie każdy internauta wie, jakie to irytujące. W najlepsze przeglądasz sobie strony internetowe, a nagle nie wiadomo skąd atakują cie reklamy. Jedna za drugą. Niektóre mniejsze, inne większe. Są i takie, które zasłaniają całą przeglądarkę. Jedne z dźwiękiem, drugie niemożliwe do wyłączenia, z uciekającym "X-em". Poziom naszej irytacji reklamami jest w ostatnich miesiącach rekordowo wysoki.
Reklama.
Internetowe reklamy jeszcze nigdy w historii Wskaźnika Irytacji Reklamą nie denerwowały nas bardzo jak teraz. Dom mediowy OMD prowadzi takie badania od prawie czterech lat, ale rekord osiągnięto w listopadzie 2012 roku. Wskaźnik irytacji osiągną 6,5 punktów, dla porównania: nigdy wcześniej nie przekroczył nawet bariery 6 punktów.
Trudno się dziwić, bo to, co czasami wyprawiają reklamodawcy woła o pomstę do nieba. Zwykłe banery, choć same w sobie są duże i na stronach jest ich wiele, nie robią już większego wrażenia. Większość internautów się do nich przyzwyczaiła. Czasem ktoś kliknie, przeważnie zjedzie w dół. W tym lekceważącym do reklam podejściu nie ma nic zaskakującego, bo czemu miałaby interesować mnie kuracja na odchudzanie, skoro czytam właśnie np. o budżecie Unii Europejskiej?!
Irytujące reklamy pod lupą UOKiK
Irytujące reklamy postanowił wziąć pod lupę Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Jeśli Urząd dojdzie do wniosku, że reklamy, których nie da się przez pewien czas zamknąć albo w których zamykający je krzyżyk ucieka są niezgodne z prawem - nadejdzie ich koniec. A firmy, które mimo wszystko będą korzystały z tych rozwiązań mogą zostać zmuszone do oddania 10 procent swoich przychodów z ostatniego roku. CZYTAJ WIĘCEJ
źródło: komputerswiat.pl
Obserwując pomysłowość autorów pojawiających się reklam można łatwo dojść do wniosku, że niektórzy przyjmują taktykę: byle głośniej i widoczniej. W efekcie po oczach walą gigantyczne reklamy, nierzadko w połączeniu z motywem dźwiękowym.
Zobacz: Kotki, dzieci, grające reklamy – a co Ciebie denerwuje w internecie?
Ale o co chodzi?!
Z tym też bywa zabawnie. Surfujesz sobie spokojnie po internecie, w tle masz kilka, może nawet kilkanaście otwartych zakładek. I nagle nie wiadomo skąd słyszysz denerwującą reklamę. I rozpoczyna się przeglądanie jednej zakładki za drugą. W końcu znajdujesz winowajce, cieszysz się, że za chwilę zniknie, ale to dopiero początek.
Klikasz "X", żeby zamknąć reklamę. Raz, drugi, trzeci. Nic. Przycisk wyłączenia albo nie działa, albo przenosi na inną stronę. I tak w kółko. Koniec końców ze złości zdarza mi się nawet wyłączyć stronę i informacji poszukać gdzieś indziej.
W moim osobistym rankingu znienawidzonych reklam są też te w stylu "złap mnie jeśli potrafisz". Zaczynasz czytać artykuł albo przeglądać zdjęcia i nagle pojawia się. Na środku ekranu wyskakuje zupełnie nie interesująca reklama. Chcesz ją wyłączyć, ale informatycy postarali się, żeby łatwo nie było. "X" ucieka, raz w lewo, raz prawo. Czasami uda się w niego trafić, czasami kończy się jak poprzednio – odświeżeniem strony lub poszukaniem nowej.
Reklamy niezgodne z prawem?
Irytująca reklama internetowa może zostać uznana za sprzeczną z dobrymi obyczajami i gdy nachalnie reklamuje dany produkt, może być potraktowana jako praktyka rynkowa nieuczciwa lub agresywna. Gdy internauta czuje, że reklama istotnie ogranicza jego swobodę wyboru produktu lub korzystania z usług internetowych, powinien zgłosić sprawę przedsiębiorcy, na stronie internetowej którego występuje ta reklama. CZYTAJ WIĘCEJ
źródło: forsal.pl
Duża, za duża
Rekordy irytacji biją jednak reklamy, które wyświetlają się na całe okno przeglądarki. Internauta ma wrażenie, jakby dostał młotem po głowie. Kilka razy. – To właśnie takie reklamy emitowane na warstwie, czyli layerowe, są z punktu widzenia odbiorcy najbardziej denerwujące. Potocznie mówiąc, ten rodzaj reklamy zasłania treść w momencie, kiedy internauta zapoznaje się z informacjami na stronie – mówi w rozmowie z naTemat Jarosław Stępniak z agencji reklamowej E-ffectica.pl.
Czytaj: Filmy w internecie oglądamy chętniej i częściej niż na płytach. Zobacz, gdzie oglądać filmy online
Jeżeli chodzi o reklamowych "mistrzów irytacji", których nie sposób wyłączyć, to zdaniem eksperta, klikalna warstwa wyłączająca reklamę bywa czasami tak mała i mało widoczna, że internauta po prostu w nią nie trafia. – I klika w baner, który przenosi go na stronę reklamodawcy. A to nie jest dobre ani dla jednej, ani dla drugiej strony. Reklamodawca zyskuje tylko fikcyjne (niezamierzone) wejście na swoją stronę internetową co przekłamuje wyniki skuteczności kampanii, a dodatkowo irytuje internautę, czyli potencjalnego klienta – dodaje.
Czemu w takim razie reklamodawcy decydują się na taki rodzaj reklamy, skoro nie trzeba być geniuszem, żeby wiedzieć, że taka forma denerwuje potencjalnych klientów? Wszystko zależy od celu, który chce osiągnąć.
– Jeżeli reklamodawcy zależy na zwiększeniu rozpoznawalności marki (kampania brandingowa), wówczas formaty layerowe są lepszym wyborem, są większe, bardziej zauważalne i zapamiętywalne – mówi ekspert. I dodaje: – Z jednej strony irytują, ale z drugiej internauta chcąc nie chcąc zwraca na nie uwagę, zapamiętuje markę, produkt lub przekaz marketingowy. W bilansie plusów i minusów takiej reklamy przeważa wtedy budowanie świadomości – słyszymy.
"Krzyżyk" to mus
Jak mówi nasz rozmówca, zgodnie ze standardami IAB Polska, czyli Związku Pracodawców Branży Internetowej, wszystkie reklamy powinny spełniać określone wymogi aby mogły być emitowane w internecie, zwłaszcza dotyczy to formatów layerowych. – Powinny mieć tzw. „krzyżyk” i (lub) wskazywać miejsce, w którym można je zamknąć, za pomocą przycisku „zamknij” lub „zwiń/rozwiń”. W przypadku reklam layerowych, każda z nich powinna mieć możliwość zamknięcia – tłumaczy Jarosław Stępniak.
Jak się ich pozbyć?
Każda reklama przed ostateczną publikacją musi być także zaakceptowana przez administratora strony, na której jest wyświetlana. – Portale czy duże witryny tematyczne stosują się do standardów ustalanych przez IAB. Jeżeli w którejś reklamie brakuje np. krzyżyka lub możliwości zamknięcia, to nie zostaną wyemitowane i będą musiały być poprawione przez reklamodawcę, zgodnie z sugestią portalu czy witryny – mówi specjalista.
Bardziej zaawansowani internauci walczą jak mogą i korzystają np. z nakładek umożliwiających blokowanie wyskakujących reklam tzw. AdBlocka. W Polsce tej opcji używa nieco ponad 800 tysięcy internautów. To niewielka strata dla reklamodawców, biorąc pod uwagę, że w Polsce aktywnie z sieci korzysta około 17 milionów osób.
O ironio, dokładnie trzydzieści sekund po rozpoczęciu pracy nad tekstem, na stronie dotyczącej efektywności reklamy w internecie zaatakowała mnie jedna z nich. I absolutnie w żaden sposób nie mogłem jej wyłączyć.