Litwa zastosowała się do sankcji Unii Europejskiej i zakazała transportowania koleją określonych towarów do obwodu kaliningradzkiego. To rozwścieczyło Kreml do tego stopnia, że Dimitrij Pieskow przeszedł do pogróżek wobec Litwy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jedna z mieszkanek przyznała w rozmowie z naTemat, że sytuacja jest stresująca dla mieszkańców, ponieważ obawiają się "deficytu" towarów. – Ruszyli tłumnie do sklepów typu Leroy Merlin. Niektórych towarów już nie ma, po inne są duże kolejki – powiedziała.
Podkreśliła jednak, że panika nie jest ogromna, bo nie pojawiają się obawy o towary podstawowe, takie jak żywność.
– Panikują głównie osoby, które np. robią remont. To nie jest taka skala problemu, jak dwa lata temu, kiedy wybuchła pandemia i ludzie wykupywali makarony, czy ryże – przyznała.
Gubernator obwodu Anton Alichanow zaapelował do mieszkańców, aby nie ulegać panice oraz zapewnił, że problem można rozwiązać, uzupełniając zapasy. – Władze planują dostarczyć m.in. więcej promów dostawczych – wytłumaczyła.
Wspomniana decyzja Litwy o zakazie transportu niektórych towarów do obwodu kaliningradzkiego bardzo nie spodobała się na Kremlu. Władze w Moskwie nie ogłosiły jeszcze, co dokładnie zrobią, ale ton kremlowskich oficjeli jest mało przyjazny.
— Nie spieszymy się z decyzją, potrzeba trochę na jej podjęcie — przekazał w rozmowie z agencją TASS rzecznik prasowy Kremla Dmitrij Pieskow. Jak dodał, "Moskwa jest zdeterminowana" do działań.
Kreml o Litwie: Są naszymi przeciwnikami
W jego ocenie Litwa wciąż może cofnąć swoją decyzję. Póki co międzyRosją a Litwą są prowadzone rozmowy w tej sprawie. — Niestety, nie są już partnerami, ale naszymi przeciwnikami — zawyrokował Pieskow.
— Nie wykluczamy niczego. Miejmy nadzieję na najlepsze, ale przygotujmy się na najgorsze — oświadczył.
Przypomnijmy, że w tym tygodniu sekretarz Rady Bezpieczeństwa Rosji Nikołaj Patruszew odwiedził Kaliningrad.
Oznajmił tam, że kroki podjęte przez Litwę są dowodem, iż Rosja nie może ufać Zachodowi, który złamał umowy ws. Kaliningradu. Patruszew stwierdził, że "konsekwencje będą miały poważny, negatywny wpływ na ludność Litwy".
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.