W piątek 24 czerwca rozpoczął się proces Władysława Frasyniuka. Chodzi o jego słowa, które zdaniem prokuratury stanowiły znieważenie polskich żołnierzy. Na pierwszej rozprawie sąd utajnił proces byłego posła i opozycjonisty z czasów PRL. – Jestem obywatelem i mam prawo do wypowiedzi. Mój ówczesny komentarz był za łagodny i nieskuteczny – mówił z kolei oskarżony przed salą rozpraw.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Władysław Frasyniuk jest oskarżony o "znieważenie i poniżenie" polskich żołnierzy. Chodzi o jego słowa w TVN24 w sierpniu ubiegłego roku
Znany opozycjonista i były poseł porównał żołnierzy do "śmieci" i "watahy psów"
W piątek 24 czerwca we Wrocławiu rozpoczął się proces, ale sąd go utajnił
Sędzia Anna Borkowska na początku piątkowej rozprawy przekazała, że proces dotyczy m.in. zarzutów pomówienia, dlatego może się toczyć jawnie wyłącznie na wniosek osób pokrzywdzonych i za ich zgodą. – Takich wniosków nie ma w aktach sprawy, dlatego sąd musi wyłączyć jawność postępowania – poinformowała.
I dodała: – Tak przewidują przepisy. Sąd nie wyraża zgody na filmowanie i utrwalanie dźwięku z procesu. Przedstawiciele mediów muszą opuścić salę. Jak podaje PAP, pierwsza rozprawa trwała ponad dwie godziny. Następny termin wyznaczono na 4 sierpnia.
Sąd utajnił proces Władysława Frasyniuka
Obrońca znanego opozycjonisty adwokat Radosław Baszuk przekazał po wyjściu z sali, że sąd przeprowadził postępowanie dowodowe, zamknął już proces sądowy i udzielił głosu stronom.
- Władysław Frasyniuk złożył wyjaśnienia i odpowiadał na pytania sądu, prokuratury i obrońcy. Odczytano też wyjaśnienia świadków, ponieważ sąd postanowił, że nie będzie ich wzywał. Odtworzono równie zapis telewizyjny z wypowiedzią pana Frasyniuka – powiedział mecenas dziennikarzom.
Głos zabrał również sam Frasyniuk. Ze swoich twierdzeń się nie wycofuje, co więcej – uważa, że były zbyt łagodne. – Mój ówczesny komentarz był za łagodny i nieskuteczny, bo nie uruchomił cywilizowanego myślenia wśród polskich polityków. Nie udało mi się spowodować dopuszczenia organizacji pomocowych do ludzi, którzy tej pomocy na granicy potrzebowali – powiedział były opozycjonista, cytowany przez Onet.
Pytany o ponowną ocenę zachowania żołnierzy przyrównał ich do Ludowego Wojska Polskiego: – Zostali tam wysłani i postawieni wbrew swojej woli, co jest nawiązaniem do najgorszej tradycji LWP, które też wykorzystywane było wobec ludności cywilnej. Jestem tego najlepszym przykładem, bo w latach 80. to nie milicja, ale służby wojskowe wykorzystywane były do zwalczania opozycji demokratycznej.
– Patrzę też z niepokojem na tę arogancję, chamstwo, prostactwo. Szczerze mówiąc, słowo żołnierz jest upokarzające dla tych wszystkich, którzy byli na misjach polskich poza granicami, bo ja mam wrażenie, że to jest wataha – stwierdził. – Tak nie postępują żołnierze. Śmieci po prostu. To nie są ludzkie zachowania, trzeba to mówić wprost. To antypolskie zachowanie. Ci żołnierze nie służą państwu polskiemu, przeciwnie – plują na te wszystkie wartości, o które walczyli pewnie ich rodzice, albo dziadkowie – dodał.
Jego słowa ostro skrytykowało wielu dziennikarzy, a także widzów, którzy w komentarzach podkreślili, że została przekroczona granica debaty. Stacja TVN24 wydała oświadczenie, w którym wskazano, zabrakło stanowczej, krytycznej wobec używanych zwrotów, reakcji ze strony prowadzącego program Grzegorza Kajdanowicza.
Zawiadomienie do prokuratury skierowali wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski oraz szef MON Mariusz Błaszczak. Frasyniuk usłyszał zarzuty na początku listopada ubiegłego roku. Nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Byłemu opozycjoniście grozi grzywna, kara ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do roku.