
Uważam, że ci naukowcy przyjęli złe parametry obliczeń, skoro twierdzą, że wyszło im to z matematycznych działań. Mam też bardziej ludzką propozycję: niech się rozpędzą samochodem do 300 km/h i uderzą w brzozę.
Ja ją widziałem. A czy Jarosław Kaczyński był na miejscu i widział tę brzozę? Bo ja nie przypominam sobie. Czy panowie profesorowie byli na miejscu? Z tego co wiem, nie, a ja byłem dwukrotnie i nikomu nie życzę spotkania z tą brzozą.
Gość Moniki Olejnik ogólnie krytycznie odnosił się do działań sejmowej komisji Antoniego Macierewicza i naukowców, którzy pomagali komisji.
Ci naukowcy, proszeni przez prokuraturę o pokazanie badań, powiedzenie jakie przyjęli parametry i na jakiej podstawie formułują wnioski, wycofują się rakiem i nie przychodzą na spotkania. Poza tym naukowiec to wie pani, takie słowo, którym się łatwo teraz feruje, a jednocześnie nie wydaje mi się żeby ci naukowcy byli dobrze poinformowani w sprawie, w której zabierają głos. Kto wydaje opinię na podstawie zdjęć?
Odnosząc się zaś do samej komisji Macierewicza, Komorowski stwierdził, że nie przyszedł na żadne jej spotkanie, bo wzbudziłoby to niezdrowe emocje u innych osób. Przyznał też, że popiera poszukiwanie prawdy, ale "nie w ten sposób".
Gdybyśmy byli w stanie odtworzyć rozmowę satelitarną, pewnie ktoś ją kiedyś odtajni, słowa że "decyzja nie została podjęta" świadczą o tym, że czekają na decyzję. Nie oszukujmy się, z tego co się wszyscy domyślamy, pan prezydent chciał wygłosić przemówienie w Katyniu i chciał to zrobić za wszelką cenę. Może trzeba było odpuścić albo znaleźć czas na zapasowe lotnisko, na plan B.
W tej samej wypowiedzi jednak Komorowski stwierdził, że gdyby wszystko zorganizowano tak, jak powinno się to odbyć, to nie byłoby katastrofy. A tak, wszystkie tragiczne okoliczności zebrane razem mogły doprowadzić do wypadku.