nt_logo

Kolejny polski dzień na Wimbledonie? Biało-Czerwone weszły do elity z drzwiami i chcą więcej

Krzysztof Gaweł

29 czerwca 2022, 09:31 · 3 minuty czytania
Maja Chwalińska, Katarzyna Kawa, Magda Linette, Magdalena Fręch i Iga Świątek zabrały się za pisanie historii polskiego tenisa z wielkim rozmachem. Po raz pierwszy w historii Wielkiego Szlema mamy pięć zawodniczek w drugiej rundzie, a to nie koniec emocji, bo Biało-Czerwone grają świetnie i stać je na coś więcej. Kibice już żałują, bo w półfinałach są tylko cztery miejsca. A tak naprawdę są niezwykle dumni i my się im nie dziwimy. Już we wtorek swoje kolejne mecze zagrają Linette, Kawa i Chwalińska.


Kolejny polski dzień na Wimbledonie? Biało-Czerwone weszły do elity z drzwiami i chcą więcej

Krzysztof Gaweł
29 czerwca 2022, 09:31 • 1 minuta czytania
Maja Chwalińska, Katarzyna Kawa, Magda Linette, Magdalena Fręch i Iga Świątek zabrały się za pisanie historii polskiego tenisa z wielkim rozmachem. Po raz pierwszy w historii Wielkiego Szlema mamy pięć zawodniczek w drugiej rundzie, a to nie koniec emocji, bo Biało-Czerwone grają świetnie i stać je na coś więcej. Kibice już żałują, bo w półfinałach są tylko cztery miejsca. A tak naprawdę są niezwykle dumni i my się im nie dziwimy. Już we wtorek swoje kolejne mecze zagrają Linette, Kawa i Chwalińska.
Magdalena Fręch jako ostatnia z polskiej piątki zameldowała się w drugiej rundzie Wimbledonu Fot. SEBASTIEN BOZON/AFP/East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

  • Pięć polskich tenisistek zameldowało się w drugiej rundzie Wimbledonu
  • Już w środę zagrają Maja Chwalińska, Magda Linette oraz Katarzyna Kawa
  • Biało-Czerwone spisują się w Londynie świetnie, a to nie koniec emocji

Iga Świątek ma zaplecze, o którym marzyć mogą rywalki na całym świecie. Gdy wszyscy myśleli, że doczekaliśmy się jednej znakomitej tenisistki na miarę triumfów na kortach świata, okazało się, że byliśmy w błędzie. Albo widzieliśmy tylko część obrazka. Mamy 21-letnią liderkę światowych list, która wygrała 36 meczów pod rząd i bije rekordy. Ale mamy też cztery inne zawodniczki w drugiej rundzie Wielkiego Szlema, co jest precedensem.

Nasza znakomita piątka: Maja Chwalińska, Katarzyna Kawa, Magda Linette, Magdalena Fręch i Iga Świątek zabrała się za pisanie historii polskiego tenisa z wielkim rozmachem. Do tej pory tylko Linette i Świątek potrafiły wygrać mecz pierwszej rundy w najważniejszych imprezach sezonu, ale od poniedziałku "życiówki" mają już na koncie trzy kolejne zawodniczki. Każda trochę z innego świata, każda inna od koleżanek z kadry. Wszystkie w świetnej formie.

Maja Chwalińska ma 20 lat i urodziła się w Dąbrowie Górniczej. Niemal od zawsze jest koleżanką Igi Świątek, wszak są rówieśniczkami. Komentatorzy docenili jej awans do drabinki głównej Wimbledonu w eliminacjach, wielu zachwycało się Polką z powodu ciężkiej drogi, jaką przeszła. I słusznie, wygrana z depresją to być może największy sukces w życiu. Ale wielu jakby przy okazji pomija, jak znakomity tenis prezentuje 20-latka. A gra jak z nut.

Katarzyna Kawa ma lat 29 i pochodzi z Krynicy Zdrój. Jej tenisowa droga jest inna od młodszych dziewczyn, bo na kortach świata jest obecna od dekady. Mniejsze i większe sukcesy zdarzają się jej od lat, już w 2019 roku była bliska gry w Wimbledonie. Rok później zadebiutowała w drabince US Open, a teraz jest w drugiej rundzie w Londynie. Ograła Rebeccę Marino i ma apetyt na kolejny triumf, choć łatwo nie będzie.

Magda Linette ma lat 30 i pochodzi z Poznania. Do tej pory była zawsze rakietą numer dwa w Polsce, czy to za czasów Agnieszki Radwańskiej czy teraz Igi Świątek. Grała cztery razy w finałach imprez pod znakiem WTA, wygrała dwie. Ma za sobą szereg świetnych występów w Wielkim Szlemie, ale nigdy nie przekroczyła bariery trzeciej rundy. I choć od lat jest solidną firmą, brakuje jej spektakularnego sukcesu. Może w tym roku na świętej trawie?

Magdalena Fręch ma lat 24 i pochodzi z Łodzi. Do czołówki światowego tenisa przebija się od kilku lat, ale nie miała żadnych sukcesów w imprezach WTA, choć w Wielkim Szlemie już szósty raz znalazła się w drabince głównej. Pięć razy wygrała imprezy cyklu ITF, cztery razy triumfowała w deblu, może teraz przyszedł czas na życiowy sukces w Wimbledonie? Wydaje się, że święta trawa jest idealna dla jej tenisa i że stać ją na dużo więcej.

Iga Świątek ma 21 lat i pochodzi z Warszawy. I jest żywą historią żeńskiego tenisa, bo chociaż gra dopiero trzeci sezon na najwyższym poziomie, jej wyniki są wprost nieprawdopodobne. Liderka światowych list, rekordzistka XXI wieku, mistrzyni i dominatorka, która zdaje się nie mieć granic. A do tego skromna i bardzo sympatyczna dziewczyna, która wbiegła na sam szczyt w sprinterskim tempie. I zapewne zostanie tam na bardzo długo.

Taką mamy wspaniałą drużynę i aż się serce kraje, że dziewczyny nie zarobią punktów rankingowych za swoje sukcesy, bo to znacznie ułatwiłoby im występy w kolejnych miesiącach. Ale nie dla samych punktów - jak mówiła Iga Świątek - gra się w tenisa, bo w życiu są rzeczy ważne i ważniejsze. Historia pisze się więc na naszych oczach, a już w środę czekają nas trzy kolejne pojedynki z Polkami w rolach głównych.

Najtrudniej będzie mieć Katarzyna Kawa, która stawi czoła Ons Jabeur, rozstawionej z dwójką faworytce z Tunezji, która ma apetyt na końcowy triumf w Londynie. Ich pojedynek rozpocznie się o godzinie 17:30. Wcześniej, bo już o 15:30, zagrają Maja Chwalińska i Magda Linette. 20-letnia sensacja stawi czoła Alison Riske z USA i wcale nie jest na straconej pozycji. Ciężkie zadanie czeka poznaniankę, jej rywalką będzie Angelique Kerber, dawna liderka rankingu WTA, która wygrała Wimbledon cztery lata temu.

Transmisje z meczów Polek znajdziecie na Polsacie Sport. Będzie się działo!

Czytaj także: https://natemat.pl/422125,iga-swiatek-pobila-rekord-zwyciestw-w-xxi-wieku