Paragony grozy nie dotyczą już tylko restauracji, które serwują drogą rybę nad morzem, ale też zwykłych sklepów spożywczych nad Bałtykiem
Paragony grozy nie dotyczą już tylko restauracji, które serwują drogą rybę nad morzem, ale też zwykłych sklepów spożywczych nad Bałtykiem Fot. PIOTR KAMIONKA / REPORTER
Reklama.

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

  • Paragony z horrendalnymi cenami, które turyście chętnie wrzucają do sieci, przestały dotyczyć już tylko lokali gastronomicznych
  • Sklepy w nadmorskich kurortach sprzedają produkty nawet 100 proc. drożej, niż inne sklepy spożywcze
  • Wysokie ceny zaczęły doskwierać także celebrytom, którzy skracają urlopy
  • Do niedawna z nóg zwalały głównie ceny w kurortowych lokalach gastronomicznych. Podawana w gramach cena ryby nie jednego turystę doprowadziła do sytuacji stresowej, gdy przyszło płacić za gotową porcję. Później właściciele w ogóle przestali się patyczkować, a gałka lodów po 6 złotych (i więcej) to już norma nad morzem, czy w dużych miastach.

    Inflacja doprowadziła jednak do tego, że również samodzielne przygotowywanie posiłków, przestaje być alternatywą.

    Gazeta "Fakt" opublikowała zdjęcie produktów, z cenami z jednego z nadmorskich sklepików w Poddąbiu - niewielkiej miejscowości nad Bałtykiem. W tamtejszym sklepie znajdziemy masło po 15,80 zł za kostkę, a opakowanie serka camembert za blisko 8 złotych. Za pomidory zapłacimy 15 złotych za kilogram. Gazeta powołuje się także na dane z innych miejscowości, gdzie za piwo trzeba zapłacić 20 złotych, a za kilogram dorsza 170 złotych.

    Tajemnicą poliszynela jest również to, że w małych miejscowościach ceny dla turystów są inne niż dla lokalnych mieszkańców, którzy płacą w sklepikach znacznie mniej od przyjezdnych.

    Inflacja w natarciu

    13,9 proc. to inflacja, którą odnotowano w maju, ale jak twierdzą eksperci, do zatrważającego wyniku dojdą kolejne punkty procentowe. Lada dzień mamy dowiedzieć się, ile wyniesie inflacja za czerwiec.

    Ciągle rosnące ceny są powodem tego, że Polacy rezygnują z wakacji. Jak pokazują jedne z ostatnich badań sondażowych, ponad połowa naszych rodaków spędzi urlop w domu.

    Tygodniowy wyjazd wart kilka pensji

    Nie tylko jedzenie, czy to w restauracjach czy sklepach, to wydatek, który musimy ponieść planując urlop w kurorcie. Mocno w górę poszybowały również ceny noclegów, o czym wspominaliśmy w naTemat.pl. Koszt tygodniowych wakacji dla czteroosobowej rodziny, to nawet 10 tysięcy złotych. Nic więc dziwnego, że wakacje, to powoli "luksus dla bogatych":

    – Wyjeżdżają bogaci. Ci, którzy nie liczą się z pieniędzmi. Oczywiście obłożenie mają ci, którzy są blisko morza. Ale jak trochę dalej od morza i ludzie mają dojść do plaży, to jest większy problem. Dlatego ceny muszą spaść, bo nie ma popytu – mówił w naTemat.pl jeden z właścicieli pensjonatów.

    Jednak nawet bogaci zauważyli drastyczny skok cenowy. Burzę komentarzy wywołał wpis celebrytki Lary Gessler, która pisała o "cenach z kosmosu" i tym, że było to przyczyną faktu, że nie zdecydowała się z rodziną na przedłużenie urlopu.

    Czytaj także: