Romario Punch to ukraiński muzyk, który zagrał na koncercie Coldplay w Polsce. Znalazł się tam po tym jak lider grupy, Chris Martin zaczepił go na bulwarach nad Wisłą i zaprosił do wspólnego zagrania z nim na scenie na Stadionie Narodowym. Teraz Ukrainiec pokazał, jak to wyglądało z jego perspektywy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Coldplay zagrał koncert 8 lipca na PGE Narodowym w Warszawie
W czasie show Brytyjczyków nie brakowało niespodzianek. Zespół zagrał "Sen o Warszawie", a na scenie pojawił się też ukraiński muzyk
Okazał się nim być Romario Punch, który pokazał kulisy swojego gościnnego występu oraz opowiedział nam o spotkaniu z Chrisem Martinem
Coldplay w ramach trasy "Music of the Spheres" nie mógł nie odwiedzić Polski, gdzie ma ogromną rzeszę fanów. To właśnie dla nich zespół zagrał nie tylko największe hity, ale i "Sen o Warszawie" Czesława Niemena. Nie zabrakło też gestów wsparcia dla Ukrainy i osób z tego kraju, które były na koncercie w Warszawie.
Brytyjczycy wykonali utwór ukraińskiego zespołu pop-rockowego Okean Elzy. Na scenie pojawił się też muzyk z tego kraju. To, co się wydarzyło wcześniej, było wręcz nieprawdopodobne, ale wydarzyło się naprawdę.
Ukraiński muzyk zagrał z Chrisem Martinem na koncercie Coldplay w Warszawie. Jak do tego doszło?
Romario Punch to muzyk z Ukrainy, który od 4 lat mieszka w Polsce i grywa na bulwarach w Warszawie. Nieopodal stadionu, gdzie wystąpił Coldplay. Brytyjczycy przylecieli do Polski dzień przed koncertem i postanowili pospacerować nad Wisłą. Tak natrafili na śpiewającego Romario. Chris Martin był na tyle zachwycony jego wokalem, że podszedł do niego i zaprosił go na koncert.
Na filmiku ze spotkania widzimy też, że Ukrainiec świetnie bawił się pod sceną, ale to nie wszystko. Zagrał też na samym koncercie Coldplay na PGE Narodowym. Na kolejnym nagraniu widzimy, jak wchodzi na scenę z gitarą i żółto-niebieską flagą na plecach.
Zaprosił go na nią Chris Martin, z którym zaśpiewał piosenkę "Obijmy" wspomnianego zespołu Okean Elzy. "Dziękuję Coldplay za ten fantastyczny wieczór" - napisał Romario.
"Tak się spełnia marzenia", "Dałeś czadu", "Masz niesamowity głos! Było pięknie", "Panie i Panowie... tak się tworzy historię!", "Płakać mi się chce, że mnie tam nie było" - czytamy w komentarzach na TikToku. Poniżej możemy zobaczyć film z ich niecodziennego duetu.
Z drugiej strony pod artykułami np. na Pudelku możemy przeczytać, że internauci nie wierzą, że spotkanie nad Wisłą było czystym przypadkiem, ale ustawką. Udało mi się skontaktować z Romario na Instagramie, by wyjaśnić wszelkie wątpliwości.
Romario Punch opowiada nam o spotkaniu z Chrisem Martinem z Coldplay. "Byłem lekko zszokowany".
Romario napisał mi, że nad Wisłą grał w czwartek, czyli dzień przed koncertem. Nie było więc tak, że Chris Martin podszedł do niego przed samym wydarzeniem, ale mieli czas na przygotowania. Wydaje mi się też, że Coldplay zagranie ukraińskiej piosenki i tak miał w planach, ale tak się szczęśliwie złożyło, że dołączył do nich jeszcze jeden gość.
Na samym koncercie, oprócz "Obijmy", zagrał też "Creep" Radiohead, własną piosenkę i "Fiołkowe pole" Sobla. "Stadion był ogromny. Trochę się tym przeraziłem, ale już po pierwszej piosence, gdy publiczność biła brawo, cały strach minął" - wspomina Romario.
Osoby, którym również spodobał się głos Romario Puncha, będą mogły go posłuchać raz jeszcze. Muzyk zaprasza na swój jutrzejszy (13 lipca) występ nad Wisłą - spotkamy go obok pomnika Syrenki od 18:00.
Zaśpiewa piosenki, które zaprezentował na koncercie Coldplay (możliwe też, że zagra też jakiś kawałek samego zespołu), a zebrane pieniądze przeznaczy na wsparcie Ukrainy.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Byłem lekko zszokowany, ale nie obawiałem się zagrać. Potrzebowałem jednak chwilkę na zastanowienie się, ale zgodziłem się. To nie była żadna ustawka, bo gram nad Wisłą często. Chris Martin przypadkowo usłyszał mój głos, gdy śpiewałem ukraińską piosenkę "Ludi" zespołu Boombox. O nagranie z tego spotkania poprosiłem ludzi, którzy to widzieli.