O aferze z księdzem Dębskim w roli głównej mówi cała Polska. Po medialnych doniesieniach o obscenicznych wiadomościach i nagraniach, od księdza odcinały się kolejne instytucje: kuria, lokalna telewizja, TVP. Najdłużej milczał klub Jagiellonia Białystok, w którym ks. Dębski był kapelanem.
Ks. Dębski, który zasłynął obscenicznymi propozycjami skierowanymi do internautki, był dotychczas kapelanem Jagiellonii Białystok
W poniedziałek rano klub wydał komunikat, w którym zaznaczono, że skompromitowany duchowny nie będzie już dłużej kapelanem drużyny
Prezes klubu Wojciech Pertkiewicz w rozmowie z naTemat tłumaczy, dlaczego klub zwlekał z decyzją
Skandaliczne wiadomości od rzecznika białostockiej kurii
W sobotę rano pojawił się artykuł "Gazety Wyborczej" o rzeczniku białostockiej kurii, który wysyłał obsceniczne wiadomości i nagrania jednej z kobiet. Wiadomości księdza były wulgarne, poniżające i niesmaczne. Pisał: "Będę jeździł po tobie jak po szmacie. Będziesz biedna, będziesz poniżana, wykorzystywana" albo "Poczekaj, będziesz pierwszą kobietą w historii wyruchaną w gabinecie metropolity białostockiego".
Internautka Aleksandra nawiązała znajomość z księdzem Dębskim 17 kwietnia za pośrednictwem Facebooka. Duchowny pierwszą wiadomość do kobiety wysłał 8 maja. Oprócz sprośnych wiadomości, kapłan wysyłał także nagrania. Na jednym z nich opowiada o... całowaniu po szyi. – Będę cię czule i namiętnie pieścił, lizał, pobudzał, całował w szyjkę, lizał w uszko, schodził niżej – mówił ks. Dębski. "GW" podaje, że jest w posiadaniu także nagrania wysłanego do kobiety, na którym duchowny się masturbuje.
Dlaczego Jagiellonia zwlekała z komunikatem?
Reakcja po medialnych doniesieniach była natychmiastowa. Cztery godziny po publikacji, ks. Andrzej Dębski przestał być rzecznikiem białostockiej kurii. Redakcje Programów Katolickich TVP oraz TVP Białystok jeszcze tego samego dnia zerwały z nim współpracę. Ksiądz był wydawcą i prezenterem programu "Pod Twoją obronę" w białostockim oddziale TVP i prowadzącym programu dla dzieci "Ziarno". Z komunikatem najdłużej zwlekał klub piłkarski Jagiellonia Białystok, w którym ks. Dębski był kapelanem. Informacja o zerwaniu współpracy z ks. Dębskim pojawiła się w poniedziałek rano na Twitterze.
"Ksiądz Andrzej Dębski nie jest już kapelanem Jagiellonii. W sobotę arcybiskup Józef Guzdek zawiesił go w pełnieniu wszystkich funkcji, również kapelana Jagiellonii, do której w 2010 roku powołał go abp Ozorowski. Ks. Dębskiego i Jagiellonię nie wiązała żadna umowa cywilno-prawna" - czytamy w komunikacie.
Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z prezesem Jagiellonii BiałystokWojciechem Pertkiewiczem, który podkreśla, że pierwszy raz w swojej karierze miał do czynienia z taką instytucją, jak kapelan klubu, więc gdy dowiedział się o aferze z księdzem Dębskim, musiał w pierwszej kolejności zorientować się, na jakich zasadach działał duchowny i kto decyduje o jego zawieszeniu.
- Informacje o ks. Dębskim zaniepokoiły mnie w kontekście klubu, który prowadzę. Musiałem trochę podrążyć temat i zorientować się, na jakich zasadach działa kapelan. Dodatkowo w sobotę mieliśmy rozpoczęcie kolejnego sezonu Ekstraklasy i mecz na własnym boisku, a to duże zadanie organizacyjne, więc na tym skupiliśmy się w weekend. A w sprawie księdza zareagowaliśmy w poniedziałek z samego rana – zaznacza prezes Jagiellonii.
Wojciech Pertkiewicz podkreśla, że kapelan nie jest zatrudniany przez klub ani w żaden sposób opłacany. Księdza na to stanowisko powołuje arcybiskup. - Dla mnie istotne w tej sprawie jest to, że kiedy osoby dokonują czynów godnych potępienia, to ich współpraca z Jagiellonią bardzo szybko się urywa. I to wydarzyło się w tym przypadku - zaznacza.
Kibice: "Lepiej by było, gdyby klub szybciej reagował"
Ksiądz Andrzej Dębski na stanowisko kapelana Jagiellonii Białystok został powołany w 2010 decyzją arcybiskupa Edwarda Ozorowskiego. Duchowny nie krył, że od lat kibicował białostockiej drużynie. - Jagiellonii kibicuję nieprzerwanie od 1987 roku. Nawet jak byłem na studiach w Rzymie, nie przegapiłem żadnego meczu. Oczywiście fizycznie nie mogłem być w Białymstoku, ale słuchałem transmisji z Radia Białystok za pośrednictwem internetu - mówił ks. Dębski, cytowany na stronie klubu.
Wielu kibiców już w weekend zwróciło uwagę na brak jasnego stanowiska Jagiellonii w sprawie księdza Dębskiego.
– Jako kibic, który chodzi na "Jagę" od 11. roku życia jestem oburzony tym, że reakcja władz była zbyt późna. Skoro TVP i kuria białostocka potrafiły tak szybko zareagować na doniesienia "Gazety Wyborczej" to zespół, którego ksiądz nosi herb na stule przy oficjalnych uroczystościach powinien jak najszybciej odciąć się od takiego osobnika. Ten Pan (bo nie można go już nazwać duchownym) przyniósł wstyd nie tylko swojej wspólnocie, ale też tysiącom kibiców, którzy identyfikują się z tym klubem – mówi w rozmowie z naTemat.pl Krzysztof, jeden z kibiców białostockiej drużyny.
Maciej, kolejny kibic Jagiellonii Białystok, o skandalicznym incydencie z ks. Andrzejem Dębskim dowiedział się z mediów społecznościowych. - Jako kibic Jagiellonii ubolewam, że taka osoba została wybrana na kapelana. Na oświadczenie klubu w sprawie jako kibice musieliśmy czekać do dziś, niemniej jednak warto zauważyć, że decyzja o zawieszeniu w pełnieniu wszystkich funkcji, w tym również kapelana została podjęta już w sobotę przez arcybiskupa J. Guzdka. Myślę, że niewątpliwie klub był w sobotę skoncentrowany na meczu z Piastem, stad dopiero dzisiaj możemy zapoznać się z oświadczeniem. Niewątpliwie na przyszłość lepiej by było, gdyby klub szybciej reagował, w szczególności, gdy nie ma potrzeby już analizowania sprawy, jak to miało miejsce w tym przypadku - ocenia.
W naTemat pracuję od kwietnia 2021 roku jako dziennikarka newsowa i reporterka. W swoich tekstach poruszam tematy społeczne, polityczne, ekonomiczne, ale też związane z ekologią czy podróżami. Zawsze staram się moim rozmówcom dawać poczucie bezpieczeństwa i zaopiekowania się, a czytelnikom treści wysokiej jakości. Pasja do dziennikarstwa narodziła się we mnie z zamiłowania do pisania… i ludzi. Jestem absolwentką dziennikarstwa i medioznawstwa oraz politologii na Uniwersytecie Warszawskim.
Organizacja meczu łączy się z dużym stresem. Jeszcze z rana dotarły do nas medialne doniesienia o ks. Dębskim, które też nas dotknęły. Generalnie nic to wspólnego z klubem nie miało, ale jakiś kontekst się pojawił i to nie taki, z jakim chciałbym, aby klub Jagiellonia był łączony.