Odbyła się kolejna rozprawa w procesie w sprawie zabójstwa Pawła Adamowicza. Tym razem zeznawał były współpracownik zamordowanego prezydenta Gdańska. Opowiedział o ostatnich godzinach przed śmiercią polityka. Na sali pojawiła się też matka Stefana W.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Ciosy trafiły w serce i brzuch. Samorządowiec trafił do szpitala, gdzie dobę później zmarł. Przez kilkadziesiąt sekund po ataku Stefan W. przechadzał się po scenie i krzyczał, że "za rządów PO siedział przez kilka lat na niewinność".
Na sali rozpraw pojawiła się matka Stefana W.
W marcu zaczął się jego proces. Odbyło się już kilka rozpraw. Na początku lipca biegli uznali, że może on brać udział w procesie, mimo że nie chce nic mówić. Stało się to po wniosku, który złożył jego obrońca. W czwartek odbyła się następna rozprawa.
Na sali pojawiła się matka oskarżonego o zabójstwo Stefana W. Przyszła ona do sądu po raz pierwszy. Po wyjściu z sali rozpraw powiedziała tylko mediom, że nie będzie z nimi rozmawiać, gdyż "nie jest w stanie".
Z kolei prokurator Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Agnieszka Nickel-Rogowska poinformowała, że kobieta może uczestniczyć w rozprawach w charakterze publiczności. Jak wyjaśniła, "złożyła ona oświadczenie o odmowie składania zeznań jako osoba najbliższa dla oskarżonego i sąd nie będzie jej przesłuchiwał".
Na czwartkowej rozmowie zeznawał także Marcin M. były współpracownik prezydenta Adamowicza. 13 stycznia 2019 roku był wolontariuszem i kwestował wraz z byłym prezydentem Gdańska. Mężczyzna i jego koleżanka najpierw zbierali pieniądze z Adamowiczem, a po południu poszli na obiad. Na nim wrócili do centrum miasta, a potem wszyscy udali się na scenę.
Zeznania złożył także były współpracownik Adamowicza
– Wręczyłem prezydentowi zimne ognie i stanąłem metr za nim – opowiadał Marcin M. Zeznał również, że po przemówieniu prezydenta, które trwało ok. 2-3 minut, na scenę wbiegł oskarżony i pchnął nożem Adamowicza. Po ataku, jak i następnego dnia świadek był w szpitalu, gdzie dowiedział się, że Adamowicz zmarł.
Przypomnijmy, że akt oskarżenia przeciwko Stefanowi W. wpłynął do gdańskiego sądu w grudniu 2021 roku. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku postawiła mężczyźnie zarzut zabójstwa w zamiarze bezpośrednim w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie oraz zmuszanie innej osoby do określonego zachowania.
Gdańska prokuratura uważa, że "obu przestępstw oskarżony dopuścił się w warunkach powrotu do przestępstwa, a w chwili ich popełnienia miał ograniczoną poczytalność". Za zabójstwo Stefan W. może być skazany na karę w wysokości od 12 lat więzienia do dożywotniego pozbawienia wolności.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.