Burmistrz Łeby pokazał przeciwnikom PiS gest Kozakiewicza.
Burmistrz Łeby pokazał przeciwnikom PiS gest Kozakiewicza. fot. screen/Twitter

Jedni twierdzą, że jest wspaniały. Takie określenie pada w rozmowach. Bo pilnuje Łeby, jak nikt przed nim, potrafi wszystko załatwić, a nawet – od godz. 6 rano – jeździ po mieście i sprawdza, czy wszystko jest posprzątane. Inni przypominają, że Andrzej Strzechmiński nie dostał wotum zaufania. Że rok temu zabrano mu prawo jazdy. Że w całym kraju było głośno o atakach na niego. Dziś znów o jego geście mówi cała Polska. Kim jest burmistrz, który rządzi słynnym kurortem? I jak rządzi Łebą?

REKLAMA

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

  • Burmistrz Łeby pojechał na spotkanie z premierem Mateuszem Morawieckim do Lęborka. Przeciwnikom PiS pokazał gest Kozakiewicza.
  • – Dla nas, mieszkańców, jest to bardzo nieprzyjemna i niedopuszczalna sytuacja – mówi nam radna z Łeby.
  • W przestrzeni ogólnopolskiej burmistrz zasłynął wcześniej kilka razy. Między innymi tym, że w ubiegłym roku stracił prawo jazdy. Głośno też było o atakach na niego.
  • Burmistrz Łeby w ułamku sekundy skradł uwagę internetu. Zdjęcia gestu Kozakiewicza, który wykonał pod adresem przeciwników PiS, szybko doczekały się mocno powiększonych wersji i ogromnej lawiny komentarzy. Na Andrzeju Strzechmińskim ludzie raczej nie zostawiają suchej nitki. W jednym duchu – jak pokazał standard pisowskiego dialogu ze społeczeństwem. Choć zaznaczmy – nie jest związany z PiS.

    – Niestety widziałam to zdjęcie. Dla nas, mieszkańców, jest to bardzo nieprzyjemna i niedopuszczalna sytuacja. Pan burmistrz reprezentuje miasto i cały samorząd. Co spowodowało, że tak się zachował? Nie wiem. Ale wydaje mi się, że argumentów na to już nie ma. Coś takiego nie powinno mieć miejsca, nie ma na to przyzwolenia. Nie zgadzam się z tym, nie chcę się z tym utożsamiać. Mam nadzieję, że pan burmistrz zreflektuje się i przeprosi – reaguje w rozmowie z naTemat Agnieszka Derba, radna z Łeby.

    Inny z mieszkańców: – Na tyle, na ile go znam, to działa impulsywnie. Może taki ma charakter. Może stąd taki gest?

    Burmistrz pokazał gest Kozakiewicza

    Do incydentu doszło w Lęborku, przed spotkaniem z premierem Mateuszem Morawieckim, na które udało się wielu lokalnych samorządowców.

    Jak mówi Agnieszka Derba, radni w ogóle nie wiedzieli, że burmistrz udaje się na takie spotkanie.

    – Absolutnie nikt od nas o tym nie wiedział. W sierpniu, podczas sesji nadzwyczajnej Rady, chcę zapytać pana burmistrza o to, na jakiej podstawie tam pojechał. Czy jako burmistrz miasta, czy jako Andrzej Strzechmiński? Bo jeśli zdecydował się tam pojechać i nas reprezentować jako burmistrz, to nawet jeśli ktoś krzyczał z tłumu, powinien zachować się godnie i nie wdawać się w żadne dyskusje – mówi Agnieszka Derba.

    Na nagraniu, które krąży w sieci, słychać okrzyki protestujących, którzy zaatakowali go m.in. za to, że sprzedał nieruchomość w Łebie Danielowi Obajtkowi. Burmistrz zatrzymał się, doszło do wymiany zdań, po czym wykonał gest Kozakiewicza.

    Przypomnijmy, sprawę nieruchomości w ubiegłym roku ujawniła "Wyborcza". Z jej informacji wynikało, że szef Orlenu odkupił pensjonat od burmistrza Łeby za 1,7 mln zł, obiektem miała się potem zajmować znajoma brata byłego wójta Pcimia. 

    Ludzi to wzburzyło. Sprawa była szeroko komentowana.

    W Łebie, z różnych powodów, burmistrz też ma krytyków. – Jako Rada pokazaliśmy już, że trochę sprzeciwiamy się jego rządom oraz jego podejściu do mieszkańców i do nas, jako do Rady. Na sesji absolutoryjnej nie udzieliliśmy panu burmistrzowi wotum zaufania – mówi nam radna.

    Jeden z przypadkowych mieszkańców wytyka np., że od lat nie mogą doczekać się drogi, mimo że zbierają podpisy, zabiegają, efektu nie ma. – Choć centrum miasta, nie można powiedzieć. Na bogato. Nie powiem, wygląda to ładnie – przyznaje.

    Obrońców burmistrzowi jednak nie brakuje. Miastem rządzi od 2010 roku, już trzecią kadencję. Jedna z jego obrończyń w rozmowie z nami wychwala go wprost pod niebiosa.

    – Myślę, że jest wspaniałym burmistrzem. Wystarczy przyjechać do Łeby i ocenić po ilości inwestycji i wyglądzie miasta, jak się dba o gości i mieszkańców. Tak jak działa pan burmistrz, do tej pory nie działał żaden inny. On potrafi wszystko załatwić. Przypilnować ludzi, nadzorować inwestycje, interweniować. Jeździ rano od godz. 6 po mieście – albo rowerem, albo samochodem – i sprawdza, czy wszystko jest posprzątane – opowiada.

    Podobno burmistrz potrafi wziąć worek i sam posprzątać koło śmietnika, jak śmieci są rozsypane. Zwraca uwagę firmom sprzątającym, jeśli gdzieś jest nieposprzątane. – Opierdziela, za przeproszeniem, inwestorów, którzy pod swoimi sklepami czy straganami mają rozrzucone śmieci. On wszystko widzi. Również gdzie są pokradzione sadzonki, bo zaraz są uzupełniane. To jest taki człowiek – mówi w emocjach nasza rozmówczyni.

    Uważa też, że to mało istotne, komu burmistrz sprzedał dom: – Gdybym miała dom na sprzedaż i gdyby pan Obajtek chciał go kupić, to bym się nie zastanawiała. Pomimo tego, że nie lubię PiS. Mogę kogoś lubić lub nie, ale to jest biznes. Burmistrz sprzedał dom, pan Obajtek był klientem, to była normalna transakcja. Obrażanie go teraz i wyzywanie od złodziei jest nie na miejscu.

    Jej zdanie jest takie, że tymi okrzykami zrobiono mu krzywdę: – Sama bym się zdenerwowała, gdybym coś takiego usłyszała. Żyjemy w takim czasie, że każdego nerwy ponoszą. Choć uważam, że postąpił bardzo brzydko. W Lęborku chyba puściły mu nerwy, nie powinien tak postąpić. Nie pochwalam tego, bo jest osobą publiczną. Myślę, że poniesie za to karę, mam też nadzieję, że przeprosi.

    Agnieszka Derba: – Miasto będzie teraz utożsamiane z tym gestem. Myślę, że pan burmistrz bardziej mógłby się skupić na tym, żeby zrobić inną reklamę naszemu miastu.

    Ataki na burmistrza Łeby

    W przestrzeni ogólnopolskiej burmistrz zasłynął już kilka razy. Między innymi tym, że w ubiegłym roku stracił prawo jazdy na 3 miesiące, dostał też 10 punktów karnych i mandat w wysokości 400 zł – za przekroczenie dozwolonej prędkości w obszarze zabudowanym w Krępie Kaszubskiej. 

    Głośno też było o atakach na niego.

    – A to samochód mu zniszczono, a to zapchano mu kanalizację. A to wylano mu kwas mlekowy w kawiarni, którą miał. Ten człowiek bardzo dużo przecierpiał przez to, że jest asertywny i nieprzekupny. Nie oddaje dzierżawy znajomym, nie chce sprzedawać działek po znajomości, dlatego niektórzy go nie lubią. To stąd te ataki na niego – dzieli się swoimi uwagami jedna z mieszkanek.

    "Na tarasie pensjonatu żony burmistrza Łeby ktoś rozlał brzydko pachnącą ciecz. 'To próba zastraszenia mnie i mojej rodziny' – twierdzi Strzechmiński. To już nie pierwsza taka sytuacja" – opisywały lokalne media w 2013 roku.

    Dwa lata temu burmistrz Łeby został zaatakowany przez nożownika. Jak podano, "nie został ranny, poniósł jednak ogromne straty moralne". "Andrzej Strzechmiński został napadnięty przez człowieka trzymającego nóż w ręku. Osoba ta końcówką ostrza dotknęła kilka razy klatki piersiowej Andrzeja Strzechmińskiego, po czym uciekła z miejsca zdarzenia. Burmistrz rozpoznał sprawcę" – informował na Facebooku jego komitet wyborczy.

    Te sprawy do dziś najczęściej pojawiają się przy nazwisku burmistrza, gdy wpiszemy je w wyszukiwarkę.

    – Aż smutno, bo wiele jest innych fajnych rzeczy, które mogłyby wyskakiwać przy jego nazwisku, niekoniecznie te. A teraz dojdzie jeszcze gest Kozakiewicza. Myślę, że niestety, w każdej wyszukiwarce będzie to na pierwszym miejscu przy jego nazwisku – mówi radna.

    Jak wygląda współpraca z PiS

    Andrzej Strzechmiński startuje w wyborach z własnego komitetu, który kiedyś w Radzie Miasta miał większość, teraz pałeczkę przejęła tzw. opozycja wobec niego – choć każdy tu zastrzega, że nie ma to przełożenia na politykę krajową. Radny z PiS jest tylko jeden. A PO nie ma w ogóle.

    Lokalni politycy podkreślają, że dla dobra miasta współpraca musi być ze wszystkimi – bez względu, czy się kogoś lubi, czy nie. – Niestety, musimy współpracować z PiS-em jeśli chcemy, żeby miasto się rozwijało – przyznaje jeden z nich.

    Do miasta płyną fundusze. Słychać, że ostatnio Łeba otrzymała prawie 14 mln zł na inwestycję Skwer Rybaka. W mieście mówią o budowie Muzeum Archeologii Podwodnej, o przewidywanej budowie wejścia na plażę przy Neptunie.

    – Jako radni chcemy, żeby w Łebie się działo. Nie obrażamy się na te środki. One wszystkim się należą, to są nasze pieniądze, z podatków naszych mieszkańców. Cieszymy się, że możemy robić inwestycje, jest ich dużo. Współpracujemy tu z panem burmistrzem, żeby inwestycje w mieście były – mówi Agnieszka Derba.

    Czy burmistrz jest zwolennikiem PiS, trudno powiedzieć. Raczej nie fotografował się z politykami partii rządzącej, nie słychać też o wizytach ważnych polityków w Łebie, czy o jego spotkaniach z nimi w ogóle. To w Lęborku dotyczyło funduszy dla samorządów.

    – Myślę, że pan burmistrz nie kryje się z tym, że skłania się ku tej formacji rządzącej – mówi jednak radna.

    Wielu czeka na przeprosiny burmistrza. W rozmowie z reporterką TVN24 powiedział: – To, co usłyszałem, było poniżej krytyki. Ja mam również prawo do szacunku. Ja absolutnie nie żałuję tego gestu i nie mam się przyjemności kajać przed kimkolwiek. Ja nie pozwolę się obrażać i przypisywać mi rzeczy, których nie zrobiłem!

    Nam nie udało się skontaktować z burmistrzem. Dowiedzieliśmy się tylko, że w czwartek ma być otwarcie Ronda im. Praw Kobiet w Łebie.

    Na uroczystość nadania nazwy mają przyjechać m.in. wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska, posłanka Izabela Leszczyna oraz senator PO Kazimierz Kleina.