"Gray Man" to najdroższy film w historii Netflixa. Produkcja akcji braci Russo, odpowiedzialnych m.in. za "Avengers: Koniec gry" faktycznie wygląda niezwykle spektakularnie, ale twórcom nie udało się uniknąć wpadki.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Gray Man" to najdroższy film w historii Netflixa, który obecnie jest numer 1 na liście TOP 10 giganta streamingu
Film w reżyserii braci Russo ("Avengers: Koniec gry") z Ryangem Goslingiem i Chrisem Evansem w rolach głównych prezentuje się bardzo spektakularnie
Niestety, pomimo budżetu nie udało się uniknąć wpadki
"Gray Man" – najdroższy film w historii Netflixa
"Gray Man" w reżyserii braci Russo ("Avengers: Koniec gry") to najdroższy film w historii Netflixa. Produkcja na podstawie książki Marka Greaneya z Ryanem Goslingiem, Chrisem Evansem i Aną de Armas kosztowała 200 mln dolarów.
Głównym bohaterem filmu jest Court Gentry / Szóstka (Ryan Gosling), który po wyciągnięciu z więzienia przez Donalda Fitzroya (Billy Bob Thornton) stał się jednym z najlepszych agentów, pracującym w ramach programu Sierra.
Po jednej z misji zbuntował się i został wzięty na celownik przez agencję. Na czele międzynarodowej obławy stanęła istna maszyna do zabijania - Lloyd Hansen (Chris Evans). Rozpoczyna się pojedynek, który może wygrać tylko jeden z nich.
"Film z pewnością podzieli widzów i krytyków. Fani 'Szybkich i wściekłych', filmów z tajnymi agentami i ci, co nie mają pomysłu na wieczór, powinni się przy nim dobrze bawić. Pozostali pomarudzą, że jest skonstruowany na bazie wyliczeń w Excelu i nic nie wnosi nowego do gatunku. Dla mnie to po prostu film rozrywkowy, który nie miał zredefiniować mojego życia, ale pomóc zresetować się na dwie godziny. I ta misja zakończyła się sukcesem" – pisał w swojej recenzji dla naTemat Bartosz Godziński.
Wpadka w filmie "Gray Man"
Niestety, pomimo wysokiego budżetu, w "Gray Manie" nie udało się uniknąć wpadki. Produkcja była kręcona w wielu lokacjach: Los Angeles, Francji, Czechach, Tajlandii, Chorwacji, Austrii i Azerbejdżanie – i to właśnie w przypadku jednego z miejsc akcji zaszła pomyłka, którą części widzów udało się wyłapać.
W pewnym momencie w filmie można zobaczyć dworzec kolejowy w Pradze, który zostaje jednak podpisany jako... Wiedeń. Chwilę później widać również przylegającą do praskiego dworca ulicę Manesovą. Trudno powiedzieć, czy faktycznie była to wpadka, czy twórcy, nagrywając ujęcia w Czechach i podpisując je jako Austria, nie chcieli po prostu zmniejszyć kosztów produkcji.
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.