Ryszard Terlecki został zapytany o "tajne" spotkania, które odbywały się w Ministerstwie Aktywów Państwowych. – Nie widzę w tym spisku. To raczej próba dogadania się w części klubu, która uważa się za najtwardsze PiS – stwierdził wicemarszałek Sejmu.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Coraz częściej mówi się, że grupa polityków PiS ma spiskować przeciwko premierowi
Do takich potajemnych spotkań miało dochodzić m.in. w Ministerstwie Aktywów Państwowych
Do sprawy odniósł się Ryszard Terlecki. Jak stwierdził, miały one na celu jedynie "zintegrowanie osób, które najmocniej utożsamiają się z tradycyjną linią" partii
Terlecki o "tajnych" spotkaniach w siedzibie ministerstwa
O takich rozmowach, do których miało dojść m.in. w Ministerstwie Aktywów Państwowych, mówił ostatnio Ryszard Terlecki. Wicemarszałek Sejmu i szef klubu PiS został też zapytany, czy jest spiskowcem.
– Nie, nie jestem – stwierdził w Radiu Wnet. – Spotkania odbywały się w jednym z ministerstw tylko ze względu na pomieszczenie. Miały na celu zintegrowanie osób, które najmocniej utożsamiają się z tradycyjną linią Prawa i Sprawiedliwości wywodzącą się jeszcze z Porozumienia Centrum. Nie widzę w tym spisku. To jest raczej próba dogadania się w części klubu, która uważa się za najtwardsze Prawo i Sprawiedliwość – dodał.
Zdaniem Terleckiego celem tych spotkań było "przekonanie, że Prawo i Sprawiedliwośćpowinno wywierać większy wpływ na politykę Zjednoczonej Prawicy". Dopytywany, kto inny – jeśli nie PiS – wywiera wpływ, odparł: – Mamy, nie można tego ukrywać, różnicę zdań wewnątrz obozu. Nie tylko różnicę zdań z koalicjantami, dotyczące różnych spraw, także kwestii polityki wobec Unii Europejskiej.
– W tym gronie, które uważa się za jakoś szczególnie tradycyjne w Prawie i Sprawiedliwości, na ten temat toczyła się dyskusja i te spotkania były efektem tych dyskusji – oznajmił wicemarszałek Sejmu.
Na pytanie, czy któraś z tych osób może otrzymać tekę premiera, szef klubu PiS odpowiedział, że "to jest nierealne". – Pan prezes (Jarosław Kaczyński – red.) powiedział stanowczo i jasno, że żadnej zmiany na stanowisku premiera nie przewidujemy. Taka też jest opinia miażdżącej większości członków klubu parlamentarnego – zaznaczył.
Ostatnim wywiadem dla Interii prezes PiS podsycił jednak spekulacje o tym, że nie stoi po stronie premiera w sporach wewnątrz partii. Zwrócił uwagę, że "ludzie premiera" są często młodzi i nie przyjmują ograniczeń, które powinni.
– Chodzi o to, że otoczenie premiera to często stosunkowo młodzi ludzie, a młodość ma to do siebie, że cechują ją zachowania, które mogą czasem razić starszych, także w partii – powiedział lider partii rządzącej.