Przypomnijmy, że ksiądz Michał Woźnicki w sierpniu 2018 roku został usunięty przez salezjanów ze zgromadzenia za nieposłuszeństwo przełożonym. Mieszka nadal w domu zakonnym salezjanów w Poznaniu.
Jedno z pomieszczeń zamienił w kaplicę. Zbudował ołtarz, codziennie odprawia tu msze w tradycyjnym rycie rzymskim. Do kościoła nie ma jednak wstępu. Co jakiś czas wywołuje także kolejne skandale.
Nie inaczej było, kiedy udał się na pielgrzymkę. Wybrał się do sanktuarium maryjnego w Gietrzwałdzie w woj. warmińsko-mazurskim wraz z grupą wiernych. Po drodze skarżył się na brak dostępu do toalety. Duchowny przy okazji obrażał pielgrzymów.
– Jest obowiązkiem katolików, jeżeli idą z katolickim kapłanem i chcą mieć prawo do katolickiego kapłana, żeby zabezpieczyć toaletę: poranną, przed mszą, wieczorną – mówił na nagraniu Woźnicki w trakcie pielgrzymki, które dostępne jest na YouTubie.
Woźnicki tłumaczy także zasady korzystania z toalety i tłumaczy, kto ma w kolejce pierwszeństwo do skorzystania z niej. – Kapłan jest pierwszy przed staruszką, chyba że staruszka umiera, mdleje - przekonuje.
Nagranie nie pokazuje dokładnie, co się stało, ale z jego wypowiedzi można wnioskować, że doszło w trakcie pielgrzymki do incydentu związanego z toaletą. – Wierni nie powinni oglądać księdza, który się rano myje. Jest obowiązek zabezpieczyć intymność kapłanowi. Idę z tłuszczą, z hołotą, z hordą. Jedenasty dzień pielgrzymki! – peroruje na nagraniu duchowny.
To nie wszystko. Duchownego zirytowało też to, że jedna z kobiet próbowała załatwić nocleg dla swojej matki. Mówił, że to "patologiczny związek", kiedy córka potrzebuje starej matki i w tej sytuacji powinno się "przez tyłek przełożyć, w pysk dać". Oberwało się też kobiecie z tatuażem: "Durna babo (...) odpowiada pani za zgorszenie tej kobiety".
To nie pierwsze takie zajście z ks. Woźnickim. W połowie kwietnia starł się on z pracownikiem gospodarczym zatrudnionym przez salezjanów. Podobno konflikt eskalował wówczas od kilku dni, ale 11 kwietnia do akcji wkroczył jeszcze salezjanin ksiądz Jacek Bielski.
Zdarzenie miało podobno kuriozalny przebieg. – Baby od Woźnickiego rzuciły się na naszego pracownika i przewróciły na ziemię. Jacek stanął w jego obronie. Niestety, zareagował emocjonalnie i niewłaściwie. Wyciągnął pałkę teleskopową i uderzył Woźnickiego – potwierdzili nieoficjalnie salezjanie dla "Wyborczej".
Woźnicki na swoim kanale na YouTube zamieścił film, w którym opowiedział o zajściu. Ks. Bielskiego nazwał w nim "bandytą". – Wyciągnął pałkę z kieszeni, rozwinął i zaczął okładać prosto w łeb – relacjonował. – Chciał zabić. Lekarz powiedział, że każde uderzenie w głowę to zagrożenie życia – dodał, a jego słowa cytowała "Wyborcza".