Pijany ksiądz odprawiał mszę
Sprawę pijanego księdza opisuje białostocka "Gazeta Wyborcza". Do autora reportażu o ks. Andrzeju Dębskim, zgłosiła się czytelniczka obecna na niedzielnej mszy świętej w kościele pw. św. Jadwigi Królowej.
Parafianka była oburzona stanem, w jakim był ksiądz. Jak relacjonuje, duchowny był tak pijany, że nie mógł utrzymać równowagi. W tym stanie chrzcił dziecko i udzielał komunii. Kobieta wspomina, że gdy ludzie podchodzili do niego, by przyjąć komunię, ksiądz kiwał się i nie mógł trafić ręką.
Parafianka z kościoła pw. św. Jadwigii Królowej
Fragment artykułu "Gazety Wyborczej"
Ksiądz idzie na odwyk
Do skandalicznej sytuacji już odniosła się białostocka kuria. Opublikowano oświadczenie, w którym podano imię i nazwisko księdza. Jest nim wikariusz parafii ks. Kamil Ciulkin, który pełni tę funkcję od 2018 roku. Abp. Józefa Guzdek zdecydował o zwolnieniu ks. Kamila z funkcji wikariusza parafii pw. św. Jadwigi Królowej i skierowania na leczenie i terapię odwykową.
Fragment oświadczenia Kurii Metropolitalnej Białostockiej w sprawie zachowania ks. Kamila Ciulkina
Biuro Prasowe Archidiecezji Białostockiej
Parafia, w której dziękowano za "obronę miasta przed deprawacją"
W 2019 roku parafia pw. św. Jadwigi Królowej wystosowała kontrowersyjne ogłoszenie, w którym dziękowano tym, którzy stanęli w obronie wartości, chroniąc miasto. Chodzi o słynny Masz Równości w Białymstoku sprzed trzech lat, gdzie grupa kiboli wywołała zamieszki. W stronę uczestników marszu rzucali oni kamieniami, petardami, jajkami i butelkami, wykrzykiwali też obraźliwe słowa. Policja użyła gazu wobec kontrmanifestantów. Treść podziękowań od parafii brzmiała:
Jednak, gdy wokół ogłoszenia zrobiło się gorąco, na stronie parafii pojawiło się wyjaśnienie. Nasz dziennikarz Tomasz Ławnicki spotkał się z księdzem tej parafii, prosząc go o wyjaśnienie kontrowersyjnego ogłoszenia. Jednak dowiedział się, że duchownego nie było wówczas w mieście.
"Ksiądz, którego odwiedzam w Kancelarii Parafialnej, na żadne nagrywanie się nie zgadza. Mówi, że wtedy, gdy miało miejsce całe zamieszanie, był na urlopie i nic nie wie. Wie tylko, że to nieporozumienie" - relacjonował Tomasz Ławnicki.