Pojawiają się nowe fakty w sprawie śmierci małżeństwa z Kiełpina pod Warszawą. 15-letni syn został zatrzymany przez policję w kinie. Chłopak twierdzi jednak, że nie zabił swoich rodziców. Tłumaczy, że zmarli nagle i nie wiedział, co zrobić. Niejasności jest jednak dużo więcej.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Śmierć małżeństwa z Kiełpina. W sprawie jest dużo znaków zapytania
Według nieoficjalnych doniesień zwłoki małżeństwa były w stanie znacznego rozkładu. Zgłaszający, ojciec mężczyzny, który znalazł ciała, ostatni raz miał kontakt ze zmarłymi około dwóch tygodni temu. Taką informację przekazało w ciągu dnia radio RMF FM.
W związku z tą sprawą zatrzymano 15-letniego syna denatów, który mieszkał z rodzicami w jednym domu. Jak dowiedział się Onet, w trakcie zatrzymania chłopak przebywał w kinie. Twierdzi, że nie zamordował swoich rodziców. Tłumaczył, że "nagle umarli", a on się wystraszył, nie wiedział, co ma zrobić i dlatego nikogo o tym nie poinformował.
Nastolatek został przewieziony do Policyjnej Izby Dziecka w Łodzi. – Sprawa jest bardzo zagmatwana – mówi portalowi osoba znająca kulisy śledztwa. Z informacji Onetu wynika ponadto, że ojciec zmarłego mężczyzny mieszkał po sąsiedzku.
– Małżeństwo i dziadkowie mieszkali praktycznie na jednym podwórku. Aż dziw bierze, że dziadków nie zaniepokoił fakt, że przez tak długi czas nie widzieli syna i synowej – relacjonuje jeden z policjantów.
Śledczy biorą pod uwagę dwie wersje wydarzeń
Nieżyjący mężczyzna z zawodu był ginekologiem, jednak ponad rok temu miał rzucić pracę. Ze wstępnych ustaleń śledczych wynika ponadto, że małżeństwo od jakiegoś czasu nadużywało różnego rodzaju substancji i używek.
Na tę chwilę pod uwagę brane są dwie wersje wydarzeń. Pierwsza zakłada, że małżeństwo przedawkowało jakieś środki. Druga, że zostało zamordowane. – Kluczowa będzie sekcja zwłok, bo przy tak znacznym stopniu rozkładu ciał nie wiadomo, co może wykazać – mówi rozmówca portalu.
Komenda Powiatowa Policji dla Powiatu Warszawskiego Zachodniego również nie mówi za wiele na temat tej sprawy. Biuro prasowe odesłało naszego reportera Alana Wysockiego do rzeczniczki Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Aleksandra Skrzyniarz, bo o niej mowa, w rozmowie z nami skomentowała sprawę zdawkowo. – W tym momencie jest zdecydowanie zbyt wcześnie, żeby podawać jakiekolwiek szczegóły dotyczące samego zdarzenia – powiedziała naszemu reporterowi. – Ja potwierdzam, że zostały odnalezione dwa ciała i że są prowadzone czynności – dodała.