Co wspólnego ma książka do nowego przedmiotu Czarnka z tonami martwych ryb w Odrze? I w jednym i w drugim przypadku mamy do czynienia ze skrajną nieodpowiedzialnością rządzącej elity, przykrywaną toporną propagandą i perfidnym rżnięciem głupa.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Były europoseł PiS, ceniony niegdyś profesor Wojciech Roszkowski, dopuścił się fanatycznej dehumanizacji dzieci, które przyszły na świat dzięki zapłodnieniu metodą in vitro. Oberwało się także osobom wychowywanym poza rodzinami biologicznymi.
Tchórzliwi konserwatyści
Facet pisze ideologiczny podręcznik do ideologicznej Historii i Teraźniejszości (HiT-u), by zrealizować watykańskie obsesje Przemysława Czarnka, a potem w żywe oczy wypiera się, by szczuł na dzieci z in vitro (a także dorastające w rodzinach zastępczych i domach dziecka), bo przecież nie użył słów "in vitro".
Co prawda puścił w ruch prawie wszystkie maczugi katolickiej propagandy do okładania osób niepłodnych i ich potomstwa – laboratorium, produkcja ludzi, hodowla – ale łaciny akurat nie przywołał. Krytycy powinni więc spadać na drzewo, bo nie mogą wiedzieć, co autor miał na myśli pisząc:
Znaczące jest, że Roszkowskiemu nie starcza cywilnej odwagi do tego, by wyjaśnić, co w takim razie miał na myśli, jeśli nie zapłodnienie in vitro – faworyzowany przez ministra Czarnka autor tchórzliwie chowa się za pustosłowiem, zamiast uczciwie powiedzieć, o co innego mu chodzi.
Cała Polska chce usłyszeć, o co więc mu chodziło, najbardziej zapewne ludzie urodzeni dzięki zapłodnieniu in vitro i kochający ich rodzice. Na swoje nieszczęście odważny inaczej Roszkowski dał się kiedyś nagrać podczas bieda-standupu, w którym szczuł na osoby korzystające z zapłodnienia in vitro i ich dzieci.
Teraz idol Tadeusza Rydzyka kluczy jednak, ściemnia, zmienia temat, robi wszystko, byleby nie wziąć odpowiedzialności za własne odrażające słowa. To kolejny konserwatywny mężczyzna, który jest żywym zaprzeczeniem swojej ideologii, która wiąże męskość z odwagą. Guzik prawda.
Dosadniej rzecz ujmując: wśród konserwatywnych facetów są pożałowania godni tchórze. Czasami znacznie odważniejsze są od nich kobiety. Na przykład komentatorka TVPAnna Derewienko, która równie barbarzyńsko porównuje dzieci z in vitro do psów z hodowli, ale przynajmniej nie tchórzy i nie mąci jak Roszkowski czy jego patron.
Kolejny pokaz tchórzostwa dał bowiem inny polityk PiS – Przemysław Czarnek. Facet, który zlikwidował Wiedzę o Społeczeństwie po to, by indoktrynować dzieci – wbrew woli i wartościom rodziców – przedmiotem HiT, będącym połączeniem mitologii historycznej z katechezą seksualną.
Szach-mat uczennice i uczniowie, którzy masowo wypisujecie się z religii – minister zrobił wam obowiązkowy przedmiot, podczas którego będziecie młotkowani za pomocą Roszkowskiego, że jedynie słuszna ideologia to ideologia katolicka – z jej fobiami na punkcie seksu włącznie.
Minister, który przechodził z tragarzami
Minister Czarnek jest oburzony słowami Donalda Tuska, który zarzuca mu łajdactwo, bo oczywiście nie ma nic wspólnego z dehumanizacją dzieci z in vitro z podręcznika Roszkowskiego, bo to nie on go pisał. No, chyba że akurat za "podręcznik" chwali go Tadeusz Rydzyk. Wtedy spłoniony katolicki ideolog będzie chętnie przyjmował pochwały.
Z pytaniami o to, "kto będzie kochał wyprodukowane w ten sposób dzieci", Czarnka łączyć nie można – on tylko wymyślił przedmiot, a potem jego ministerstwo tylko klepnęło na wyłączność książkę Roszkowskiego, w której takie okrutne brednie widnieją, mimo negatywnej recenzji i konkurencyjnych ofert.
Wydawnictwo Biały Kruk, które dzięki resortowi Czarnka dostało faktyczny monopol na to, by trzepać kasę na "sHiT", jak nazywają przedmiot oburzeni rodzice, powinno powiesić portret ministra w złotych ramkach. Będą mieli na to trochę hajsu.
Czarnek, oprócz tchórzostwa, wykazał się też zapierającą dech perfidią, przedstawiając się jako ten, który chce chronić dzieci przed brudną grą polityczną – te same dzieci, które jego decyzją w każdej szkole, która zdecyduje się na korzystanie z wynurzeń Roszkowskiego, przeczytają o sobie, że pochodzą z hodowli i że nie wiadomo, kto je będzie kochał.
Pismo do dyrektorów szkół ws. zablokowania podręcznika do HiT
Na szczęście rodzice walczą o prawa człowieka swoich dzieci i nie chcą pozwolić na szczucie z rządowym błogosławieństwem. Pojawiają się inicjatywy oddolne, których celem jest zabezpieczenie uczennic i uczniów przed stycznością z podręcznikiem do HiT, np. pismo stowarzyszenia "Nasz Bocian" do dyrektorów szkół, które może złożyć każdy obywatel.
Spektakularnym sukcesem okazała się zrzutka Kamila Mieszczankowskiego, ojca córki z in vitro, który zamierza pozwać Ministerstwo Edukacji i autora podręcznika. Chciał uzbierać na ten cel 30 tys. zł. W ciągu kilku dni internauci wpłacili prawie 300 tys. zł.
Wygląda na to, że Czarnek i Roszkowski nie będą już mogli uciekać i poniosą odpowiedzialność za swoje czyny. Prawi i tchórzliwi jeszcze nie są ponad prawem, choć bardzo się o to starają. Na szczęście cywilizacja stawia odpór barbarzyństwu.
Lansowany obecnie inkluzywny model rodziny zakłada tworzenie dowolnych grup ludzi czasem o tej samej płci, którzy będą przywodzić dzieci na świat w oderwaniu od naturalnego związku mężczyzny i kobiety, najchętniej w laboratorium. Coraz bardziej wyrafinowane metody odrywania seksu od miłości i płodności prowadzą do traktowania sfery seksu jako rozrywki, a sfery płodności jako produkcji ludzi, można powiedzieć hodowli. Skłania to do postawienia zasadniczego pytania: kto będzie kochał wyprodukowane w ten sposób dzieci? Państwo, które bierze pod swoje skrzydła tego rodzaju 'produkcję'?
Prof. Wojciech Roszkowski
(...) Miłość rodzicielska była i pozostanie podstawą tożsamości każdego człowieka, a jej brak jest przyczyną wszystkich prawie wynaturzeń natury ludzkiej.