Rosjanie ostrzelali elektrownię atomową w Zaporożu. Używają jej też jako bazy, gdyż nadal okupują ten obszar Ukrainy. Taka sytuacja bardzo niepokoi szefa NATO, który wzywa do wpuszczenia inspekcji na teren obiektu. Jak tłumaczy, obecność rosyjskiego wojska w elektrowni "podnosi ryzyko wypadku lub incydentu nuklearnego".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Rosjanie niedawno znów ostrzelali elektrownię atomową w Zaporożu. To spowodowało liczne zniszczenia w obiekcie. Mają tam także swoją bazę
Ta sytuacja bardzo niepokoi NATO. Dlatego też Jens Stoltenberg wezwał Rosję w trybie pilnym, aby się zgodziła, aby w elektrowni przeprowadzić kontrolę
Agencja prasowa AFP poinformowała, że szef NATO wezwał Rosję w trybie pilnym do umożliwienia inspektorom Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej wizyty w ukraińskiej elektrowni atomowej w Zaporożu w związku z rosnącymi obawami o bezpieczeństwo w tym obiekcie.
Jens Stoltenberg powiedział w środę dziennikarzom w Brukseli, że Rosja powinna natychmiast wycofać wszystkie swoje wojska z elektrowni, którą siły rosyjskie zdobyły w marcu.
Szef NATO ostrzega przed incydentem nuklearnym
Jak tłumaczył, zajęcie elektrowni przez Rosję "stanowi poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa i ochrony tego obiektu", ale też "podnosi ryzyko wypadku lub incydentu nuklearnego". – Pilne jest umożliwienie inspekcji Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej oraz zapewnienie wycofania wszystkich sił rosyjskich – przekonywał.
Przypomnijmy, że Kijów cały czas informuje, że rosyjskie wojska wykorzystują największą w Europie elektrownię atomową jako bazę wojskową, m.in. przechowując niebezpieczną broń i prowadząc ostrzał w okolicy.
Co ważne, w wyniku ostrzału poważnie uszkodzona została także stacja azotowo-tlenowa i połączony z nią budynek pomocniczy. "Nadal istnieje ryzyko wycieku wodoru i rozpylania substancji radioaktywnych, a zagrożenie pożarowe jest również wysokie" – poinformował Energoatom. Ponadto uszkodzone zostały trzy czujniki monitorujące promieniowanie wokół zakładu.
Koncern podkreślał jednak, że ukraiński personel stacji nadal pracuje i dokłada wszelkich starań, aby zapewnić bezpieczeństwo nuklearne i radiacyjne, a także wyeliminować skutki szkód.
Niestety elektrownia atomowa jest nadal okupowana i kontrolowana przez rosyjskie wojsko. "Biorąc pod uwagę, że nie da się przewidzieć działań najeźdźców, zagrożenie dla bezpieczeństwa fizycznego stacji pozostaje" – podsumował Energoatom.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.