nt_logo

"Nie mamy tu nic, ani ptaków, ani zwierząt". Mieszkańcy wsi nad Odrą czekają na pomoc rządu

Diana Wawrzusiszyn

19 sierpnia 2022, 17:12 · 2 minuty czytania
Katastrofa ekologiczna na Odrze to przede wszystkim spustoszenie dla ekosystemu, ale jej skutki dotykają też ludzi. Ewa Adamiak, sołtyska Widuchowej pyta, gdzie jest pomoc rządu. "Chcemy, żeby nam czarno na białym powiedzieli, czy my nie zatruwamy się tym powietrzem, które tutaj jest, czy będziemy pili czystą wody" – mówiła.


"Nie mamy tu nic, ani ptaków, ani zwierząt". Mieszkańcy wsi nad Odrą czekają na pomoc rządu

Diana Wawrzusiszyn
19 sierpnia 2022, 17:12 • 1 minuta czytania
Katastrofa ekologiczna na Odrze to przede wszystkim spustoszenie dla ekosystemu, ale jej skutki dotykają też ludzi. Ewa Adamiak, sołtyska Widuchowej pyta, gdzie jest pomoc rządu. "Chcemy, żeby nam czarno na białym powiedzieli, czy my nie zatruwamy się tym powietrzem, które tutaj jest, czy będziemy pili czystą wody" – mówiła.
Nieżywe zwierzęta nad Odrą. Fot. AA/ABACA/Abaca/East News
  • Informacje o śniętych rybach w Odrze wędkarze zaczęli zgłaszać pod koniec lipca
  • Wciąż nie wiadomo, co doprowadziło do katastrofy na Odrze. Po naciskach ze strony opinii publicznej sprawą w końcu zajął się także polski rząd
  • Jednak mieszkańcy nadodrzańskich miejscowości ciągle oczekują na pomoc

Skutki katastrofy ekologicznej na Odrze

Informacje o śniętych rybach w Odrze wędkarze zaczęli zgłaszać pod koniec lipca. Przez długi czas nic nie było wiadomo o działaniach podjętych przez władze i właściwe służby. Dopiero 12 sierpnia został wprowadzony zakaz wstępu do wód Odry w województwach zachodniopomorskim, lubuskim i dolnośląskim.

Jednak mieszkańcy nadodrzańskich miejscowości ciągle obawiają się o swoje życie i zdrowie. Mają, żal do rządu, że nie otrzymali żadnej pomocy. O swoim dużym zaniepokojeniu mówiła na antenie TVN24 Ewa Adamiak, sołtyska Widuchowej (woj. zachodniopomorskie).

Przekazała, że mieszkańcy wciąż oczekują na pomoc rządu. - Mieszkańcy są zbulwersowani tym, że nic się nie robi. Tylko samorządowcy zaczęli nam pomagać i się interesować. Z góry nie mieliśmy żadnej pomocy - mówiła rozgoryczona.

Jak wygląda życie po katastrofie ekologicznej?

Ewa Adamiak opowiedziała, z czym muszą mierzyć się mieszkańcy i jakie są ich obawy. Przyznaje, że obecnie sytuacja już nieco się normuje, jednak wciąż widać duże spustoszenie. – W tej chwili jest troszkę lepsza sytuacja, nie ma tyle tych śniętych ryb, ale odór jest w dalszym ciągu. Jest nieprzyjemnie, nie ma ani ptaków, ani ryb. Jest strasznie - mówiła sołtyska.

Adamiak zaznaczyła też, że mieszkańcy Widuchowej od dłuższego czasu nie widzieli ptaków i innych zwierząt w okolicy. – W tej chwili nie mamy tu nic, ani ptaków, ani zwierząt, są tylko dzikie kaczki - dodała..

Mieszkańcy boją się też o przyszłość. Szczególnie niepokój budzi stan wody pitnej. – Ludzie chodzą, płaczą. Martwimy się, czy za tydzień albo dwa będziemy mieli dobrą wodę do picia - relacjonowała. W związku z tym oczekują jasne pomocy rządu.

"Chcemy, żeby nam czarno na białym powiedzieli, czy my nie zatruwamy się tym powietrzem, które tutaj jest, czy będziemy pili czystą wodę". Ewa Adamiaksołtyska Widuchowej

Ustalanie przyczyn katastrofy

Rządzący skupiają się na razie na wyjaśnieniu przyczyn katastrofy ekologicznej. W czwartek, 18 sierpnia o wynikach najnowszych badań rodzimych ekspertów poinformowała na Twitterze minister klimatu i środowiska Anna Moskwa.

"Wyniki badań naszych ekspertów z Instytutu Rybactwa Śródlądowego wskazały obecność w wodzie z Odry mikroorganizmów (złotych alg)" – przekazała na Twitterze. Dodała, że "ich zakwit może spowodować pojawianie się toksyn zabijających ryby i małże". "Nie są szkodliwe dla człowieka. Wkrótce więcej informacji" – zapowiedziała Moskwa.

Tę wersję wydarzeń potwierdzili także niemieccy naukowcy, którzy wykryli duże ilości tych glonów w próbkach wody z Odry". Prymnesium parvum to toksyczny gatunek glonów z grupy złotych alg, który odpowiada za śmiertelne zatrucia ryb w morzach i oceanach oraz w wodach słonawych.