nt_logo

PZW ostro odpowiada Morawieckiemu. Wędkarze nie wytrzymali po jego obietnicach ws. Odry

Diana Wawrzusiszyn

16 sierpnia 2022, 14:45 · 2 minuty czytania
Z Odry wciąż wyławiane są tony śniętych ryb, a polskie służby nadal nie wiedzą, co "uśmierca" życie w rzece, ani kto jest odpowiedzialny za katastrofę ekologiczną. Jednak zdaniem premiera "straty będą minimalizowane z każdym dniem". W zapewnienia Morawieckiego nie wierzą wędkarze, którzy stanowczo odpowiedzieli premierowi.


PZW ostro odpowiada Morawieckiemu. Wędkarze nie wytrzymali po jego obietnicach ws. Odry

Diana Wawrzusiszyn
16 sierpnia 2022, 14:45 • 1 minuta czytania
Z Odry wciąż wyławiane są tony śniętych ryb, a polskie służby nadal nie wiedzą, co "uśmierca" życie w rzece, ani kto jest odpowiedzialny za katastrofę ekologiczną. Jednak zdaniem premiera "straty będą minimalizowane z każdym dniem". W zapewnienia Morawieckiego nie wierzą wędkarze, którzy stanowczo odpowiedzieli premierowi.
Wędkarze odpowiadają na słowa Morawieckiego. Fot. JAROSLAW JAKUBCZAK / POLSKA PRESS / Polska Press / East News
  • Z Odry wciąż wyławiane są tony śniętych ryb, a polskie służby starają się ustalić, co było przyczyną katastrofy ekologicznej w rzece
  • Władze Polski jak i Niemiec badają próbki wody, aby dowiedzieć się, co "zabija" rzekę
  • Premier Mateusz Morawiecki próbuje uspokoić Polaków, wmawiając, że sytuacja z dnia na dzień będzie coraz lepsza. Nie zgadzają się z tym wędkarze z PZW i stanowczo odpowiadają premierowi

Odra – rzeka, która umiera

Służby wciąż zajmują się wyławianiem martwych ryb z Odry. W poniedziałek informowano, że w sumie wyłowiono 80 ton śniętych ryb. Wciąż nie wiadomo, kto zatruł Odrę. Trwa poszukiwanie sprawców zanieczyszczenia rzeki. Komendant główny policji w sobotę wyznaczył milion złotych nagrody za pomoc w ustaleniu, kto tego dokonał.

Bez odpowiedzi pozostaje też pytanie, co spowodowało tak wielką katastrofę ekologiczną. Jedną z poszlak jest zatrucie rzeki pestycydami. Wcześniej dolnośląski WIOŚ wskazywał na mezytylen. W międzyczasie niemieckie służby informowały o skażeniu rtęcią. W kolejnych komunikatach ustalono, że przyczyna była inna - wysokie zasolenie wody, co może wskazywać na ścieki z kopalni.

Morawiecki: "Straty będą minimalizowane z każdym dniem"

W ustalanie przyczyn katastrofy zaangażował się też premier, który pojechał na Dolny Śląsk. W miejscowości Uraz odbyła się konferencja prasowa, na której premier ogłosił, że we wtorek na posiedzeniu Rady Ministrów rozpocznie się specjalna debata w sprawie zaostrzenia przepisów wobec przestępców zrzucających odpady do rzek. – Kary powinny być bardziej surowe – mówił szef rządu. 

Matusz Morawiecki na konferencji starał się również uspokoić Polaków, twierdząc, że sytuacja jest opanowana, "straty będą minimalizowane z każdym dniem" – mówił. Ze słowami premiera nie zgadza się Polski Związek Wędkarski, który opublikował wymowny wpis, w którym zarzuca premierowi, że nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji.

"Odra jest martwą rzeką na wiele lat. Odbudowanie unikalnego ekosystemu nie jest możliwe z dnia na dzień niestety. A straty środowiskowe niemożliwe wręcz do oszacowania. To największa katastrofa ekologiczna na wodach śródlądowych od wielu dekad..." – napisali zbulwersowani wędkarze.

Zieloni żądają serii dymisji ws. Odry

Służby zajmują się ustalaniem winnych skażenia rzeki, a politycy opozycji domagają się, aby rząd wziął odpowiedzialność za to, co się stało. O konieczności dymisji m.in. Jacka Ozdoby i Anny Moskwy mówiła w rozmowie z naTemat.pl Małgorzata Tracz z Partii Zielonych.

Posłanka przypomina, że sama interweniowała w sprawie Odry już 3 sierpnia. Mateusz Morawiecki, a właściwie jego przedstawiciele – Jacek Ozdoba i Grzegorz Witkowski zareagowali dopiero 10 sierpnia.

Zieloni domagają się szeregu dymisji. Oprócz przedstawicieli rządu, według Małgorzaty Tracz swoje stanowiska powinni opuścić wojewodowie: opolski, zachodniopomorski, lubuski, śląski i dolnośląski. Głównym powodem apelu o dymisję wojewodów jest ich opieszałość.