Unia chce zakazać produkcji papierosów mentolowych i cienkich, typu slim. To niekorzystne plany zwłaszcza dla Polaków, którzy są wiodącym europejskim producentem i konsumentem właśnie tych papierosów. To pociągnie za sobą straty pieniężne, bezrobocie i... przemyt, gdyż żaden palacz z dnia na dzień nie odmówi sobie "dymka".
Unia Europejska planuje projekt rewizji dyrektywy tytoniowej. To oznacza, że chce wprowadzić zakaz produkcji papierosów mentolowych oraz cienkich - typu slim. Polacy palą więcej mentoli niż obywatele innych unijnych państw, dlatego zdaniem ekspertów, nam dostanie się najmocniej. O unijnym pomyśle rozmawiamy z Magdaleną Włodarczyk, dyrektorem Krajowego Stowarzyszenia Przemysłu Tytoniowego.
Polacy nie żałują sobie papierosów…
Magdalena Włodarczyk: Nie. Jesteśmy największym producentem i konsumentem papierosów mentolowych. Tego typu papierosy to 20 proc. naszego rynku tytoniowego. To dużo. Jesteśmy także drugim krajem w Europie pod względem uprawy tytoniu.
Oczywiście. Unia da w ten sposób pole do popisu przemytnikom. Należy się spodziewać, że wzrośnie nielegalny obrót tego typu papierosami. Na terenie Unii zakaże się ich produkcji, więc będą przemycane z krajów Europy wschodniej, które do UE nie należą. Utrzymujemy kontakt ze służbą celną i wiemy, że na chwilę obecną nielegalne przewożenie przez granicę ze wschodu mentolowych papierosów jest znikome. Zakaz produkcji otworzy furtkę przemytnikom.
Brytyjczycy i Niemcy w porównaniu z nami palą śladowe ilości mentolowych papierosów. Jak tak duże różnice w konsumpcji wpłyną na rynek tytoniowy w Unii?
Trudno spekulować o przyszłości całego rynku unijnego. Udział Polaków w nim wynosi 38 proc. Plany Unii są dla nas wyjątkowo niekorzystne, bo z racji naszej pozycji, najbardziej w nas uderzą.
Ile straci na tym budżet państwa?
Jeśli zakazana zostanie produkcja papierosów mentolowych i tych typu slim, budżet straci 9 miliardów złotych.
Rozumiem, że to nie wszystkie straty, jakie niesie za sobą zakaz produkcji mentoli?
Oczywiście, że nie. Oprócz strat finansowych, grozi nam wzrost bezrobocia. W branży tytoniowej w Polsce pracuje łącznie kilkadziesiąt tysięcy osób. Część z nich przy uprawie i przetwórstwie tytoniu, część w fabrykach. Trudno teraz podać dokładne liczby, ale wiele z nich straci pracę.