Kevin Sorbo to amerykański aktor, którego widzowie kojarzą z jego ikonicznej roli "Herkulesa". Sorbo wstawił na Twittera kontrowersyjny wpis dotyczący wojny w Ukrainie. Użytkownikom portalu jego poglądy skojarzyły się z Steven Seagalem, który od lat otwarcie wspiera Rosję.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Kevin Sorbo to amerykański aktor znany polskim widzom przede wszystkim z serialu "Herkules".
Sorbo opublikował na Twitterze kontrowersyjny wpis dotyczący Ukrainy.
Poglądy zaprezentowane w mediach społecznościowych przez aktora skojarzyły się użytkownikom portalu ze Stevenem Seagalem.
Kevin Sorbo o pomocy dla Ukrainy
"Przestańmy wysyłać pieniądze na Ukrainę" – napisał 20 sierpnia na swoim profilu na Twitterze Kevin Sorbo. Aktor od lat jest zagorzałym zwolennikiem Donalda Trumpa i republikanów. Chociaż początkowo wyrażał wsparcie zaatakowanej przez Rosję Ukrainie, teraz tak jak oni sprzeciwia się wysyłaniu tamtejszej armii amerykańskich pieniędzy i broni.
Post aktora zebrał 65 tys. polubień oraz tysiące popierających go i krytycznych wobec niego komentarzy. "Przestańcie oglądać cokolwiek z Kevinem Sorbo. On opowiada się za faszystowską Rosją" – skomentował jeden z użytkowników.
"Przestań pisać bzdury, o których nie masz pojęcia" – zareagował na wpis aktora reporter "The Kyiv Independent" Ilia Ponomarenko.
Prowadzący program stwierdził, że "kijowski reżim zabił w Ołeniwce ponad 500 członków pułku Azow, używając amerykańskiej broni HIMARS".
– 98 proc. informacji o Ukrainie przekazywanych jest przez ludzi, którzy nigdy tam nie byli. Wszyscy, w tym też urzędnicy, otrzymują wiadomości prosto z farm trolli – skomentował tę wypowiedź aktor.
Seagal powiedział, że do takich wniosków doszedł dzięki swojemu "prywatnemu śledztwu", którego wynikami podzielił się z ministrem spraw zagranicznych Rosji Siergiejem Ławrowem.
– Powiedziałem mu, że fake newsy są bardziej niebezpieczne od pocisków atomowych. Chodzi mi o to, że jeśli fake newsy się rozmnożą do tego punktu, że obywatele nie będą wiedzieli, czym jest prawda, to ich serca i rozumy mogą być doprowadzone do czegokolwiek, do jakiegokolwiek konfliktu – zdradził aktor.
Seagal stwierdził również, że "w niektórych częściach Ukrainy są setki tysięcy nazistów", którzy są wierni ideałom Stepana Bandery oraz przekonywał, że z nimi rozmawiał. Gwiazdor poparł również słowa prowadzącego programu na temat ataku na obóz w Ołeniwce. Powiedział, że był na miejscu i widział ślady po pociskach HIMARS, które ukraińska armia otrzymała od Stanów Zjednoczonych.
Pomimo oczywistego powielania rosyjskiej propagandy Seagal zapewniał, że stara się być obiektywny ws. konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. – Jestem dyplomatą. Nie próbuję się opowiedzieć po żadnej ze stron. Pozwalam, by ludzie i dowody przemówiły same za siebie – skomentował.
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.