Zużył się, stracił słuch społeczny i kontakt z rzeczywistością – tak o Jarosławie Kaczyńskim po marszu w rocznicę stanu wojennego mówią już nie tylko jego przeciwnicy. A kiedy prezes słabnie, radykalni prawicowcy z ONR i Młodzieży Wszechpolskiej rosną w siłę. To oni mogą wkrótce dominować na prawicy...
Zacieracie ręce widząc takiego Jarosława Kaczyńskiego? – zagaił Konrad Piasecki z RMF FM Grzegorza Schetynę, wiceprzewodniczącego Platformy Obywatelskiej. "Tak, zawsze kiedy jest ciężko, prezes PiS pomaga i pokazuje, że PO gwarantuje bezpieczeństwo" – wypalił z rozbrajającą szczerością ten drugi.
Prezes z taśmy
"Taki" Jarosław Kaczyński to ten z wczorajszego marszu, zorganizowanego w 31. rocznicę stanu wojennego. Maszerując z powiewającym w tle transparentem "Obóz koncentracyjny Europa", zapewniał, że jego partia ma pomysł na to, co zrobić, by "Polska była w końcu wolna". Stwierdził, że w dzisiejszej Polsce niepodległość jest na sprzedaż, wolności mamy coraz mniej, a solidarności w ogóle.
– Czy możemy sobie wyobrazić Polskę inną niż ta dziś, nie będzie się wyrzucało innych dziennikarzy za pisanie prawdy, nie będzie się przygotowywało ustawy o cenzurze, nie będzie więźniów politycznych? – dramatycznie pytał kilkutysięczny tłum uczestników marszu.
W reakcji usłyszał brawa, tyle że wyłącznie tam, przy Belwederze. Gdzie indziej zaś: kpiny, szyderstwa i ostrą krytykę.
"To był marsz niemocy. Jest jeszcze w stanie zebrać kilka tysięcy, ale nie panuje nad przekazem, debatą, niczym. Co, tak z perspektywy kilku godzin, Jarosław wczoraj osiągnął? Bo poza tym, że dał powód do szpil, to rozminął się totalnie z klimatem?" – napisała na Twitterze blogerka Kataryna, którą trudno przecież podejrzewać o niechęć wobec prezesa.
"Robił wrażenie bardzo zmęczonego. Tak jakby odtwarzał taśmę, którą już dawno puścił" – stwierdził w poranku radia TOK FM prof. Wiesław Władyka. "Tu się po prostu skończyła świeżość. Kaczyński trochę się zużył, jak Europa" – wtórował mu Jacek Żakowski.
Szefowi PiS dostało się zresztą już wcześniej, przy okazji szeroko komentowanej wypowiedzi o internowaniach stanie wojennym. W tym przypadku, obok lawiny żartów i internetowych memów, także spadła na niego ciosy, i to nie tylko z lewej strony. "Kaczyński, niezmiennie, ilekroć sondaże PiS zaczną rosnąć, musi pieprznąć coś od rzeczy" – komentował Rafał Ziemkiewicz.
Piotr Piętak, opozycjonista z czasów PRL i dawny kolega Kaczyńskiego, wyraził się jeszcze bardziej dosadnie. "Dlaczego z nas wszystkich - myślę o ludziach podziemia - kpiny sobie robisz, dlaczego nas obrażasz tym groteskowym wywiadem? Zachowałeś się jak przedszkolak, który nie wie, gdzie żyje. Dlaczego się kompromitujesz? Czy szajba Ci już tak odbiła, że wierzysz w bajki, które sam wymyślasz?" – napisał na blogu.
Wegetacja
Czytając te wszystkie wypowiedzi można odnieść wrażenie, że komentatorzy dawno już pogrzebali prezesa Kaczyńskiego albo właśnie wygłaszają ostatnią mowę nad jego polityczną trumną. Słusznie? – Prezes z każdą taką wypowiedzą sprawia, że PiS jest skazane na wieczną polityczną samotność – nie ma wątpliwości dr Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Tyle że w przypadku Kaczyńskiego "polityczna samotność" wcale nie oznacza politycznego niebytu. – Kolejne tego typu wypowiedzi, np. o odzyskiwaniu niepodległości czy o stanie wojennym, generalnie nie są skuteczne, ale odnoszą skutek w pogłębianiu emocjonalnych więzi prezesa z wyborcami. Kaczyński liczy na to, że w Polsce dojdzie do gospodarczego tąpnięcia o gwałtownym charakterze, a ten, kto był najbardziej "anty", zbierze premię tylko za to, że był przeciw – mówi Chwedoruk.
Podobnego zdania jest socjolog prof. Paweł Śpiewak. Jak mówi w rozmowie z naTemat, prezes zrozumiał, że nie jest w stanie wygrać wyborów, dlatego wypowiedziami takimi jak z rocznicy stanu wojennego stara się umocnić własny, radykalny elektorat. – Niezależnie, co powie na takim marszu, oni i tak będą go słuchali. Im bardziej stanowczo zapewni, że w Polsce będzie wolność i niepodległość, tym lepiej dla niego. Musi grzać te tematy – stwierdza profesor.
Prof. Andrzej Zybertowicz z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, który uczestniczył w organizowanym przez PiS marszu, przekonuje zaś, że nie ma mowy o "zmierzchu" prezesa.
– Dzisiaj kolejne badania wskazują na sondażowy wzrost PiS i Jarosława Kaczyńskiego. Poza tym, jeśli w mroźny wieczór z całego kraju przyjeżdża do Warszawy kilkanaście tysięcy osób, to jest pytanie, czy gdyby w Polsce sprawy szły w dobrą stronę, ludzie czuliby impuls, aby spędzać dzień i pół nocy w podróży, jak np. spotkany przeze mną znajomy, ojciec z trójką synów z Jeleniej Góry, by znaleźć się na marszu z Jarosławem Kaczyńskim. Nie można jeszcze mówić o wrzeniu społeczeństwa, ale dla wielu środowisk sytuacja w Polsce staje się nieznośna – podkreśla.
Przyszłość w rękach radykałów?
Zmierzch czy wieczna wegetacja w opozycji – jedno jest pewne: radykalny Kaczyński walczący o "niepodległość" Polski zostawia na prawicy bardzo dużo miejsca. A sztuki wypełnienia tej pustki (nie udało się m.in. Solidarnej Polsce i PJN-owi) z niezłym skutkiem podejmują się dziś radykalnie prawicowe formacje: Młodzież Wszechpolska i Obóz Narodowo Radykalny. – Moc poszła gdzie indziej – podsumował Jacek Żakowski. – Przesuwa się w stronę pana Winnickiego [prezesa MW - przyp. red.].
Środowiska prawicowe szacują, że Ruch Narodowy jako partia polityczna mógłby liczyć na 9 proc. poparciaCZYTAJ WIĘCEJ
Potwierdził to kilka tygodni temu w rozmowie z naTemat prof. Ireneusz Krzemiński. – Obóz narodowy, nacjonalistyczny, który w gruncie rzeczy powinno nazywać się co najmniej obozem faszyzującym, jest dziś silny i nie napotyka właściwie żadnego oporu. Niebezpieczne jest to, że takie tendencje rozwijają się pod patronatem takich aktorów sceny politycznej, jak PiS – mówił.
Przejawem tego, jak silny i ofensywny jest dziś ruch nacjonalistyczny, były wydarzenia z 11 listopada. Na pierwszym planie nie zobaczyliśmy prezesa, bo "monopol" odbił z jego rąk Marsz Niepodległości organizowany przez Młodzież Wszechpolską. Tego dnia ogłoszono także, że MW i ONR stworzą Ruch Narodowy, który "ma dążyć do obalenia republiki okrągłego stołu".
Powstaje pytanie, dlaczego ludzie chcą właśnie na pewne tematy i w określony sposób rozmawiać, a inne sposoby odrzucają. Dlaczego wielu Polaków chodzi na spotkania dyskusyjne w setkach klubów "Gazety Polskiej" w całym kraju, dlaczego chcą rozmawiać właśnie o tych sprawach, które podnosi prezes Kaczyński.
Jacek Żakowski
dziennikarz "Polityki"
Po raz pierwszy od wielu lat Kaczyński brzmi słabiej, dlatego że został odspawany od prawej strony. Pojawiło się coś głośnego na ulicach, co oderwało go od prawego końca sceny i trudno mu jest teraz znaleźć sobie miejsce.