Za każdym razem, kiedy dzieje się coś złego w kraju, rząd PiS wciska Polakom tyle kitu, że z pewnością kilka kolejnych pokoleń będzie miało czym okna uszczelniać. Ostatnio na przykład na konferencji minister Moskwy dowiedzieliśmy się, że dzięki władzy zapłacimy "tylko" 40 proc. więcej za ogrzewanie. Więcej, czyli lepiej? Czy oni na głowę upadli?!
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Inflacja? "Narodowy Bank Polski wcale nie spóźnił się z reakcją i podnoszeniem stóp procentowych. My rządzimy od 7 lat, ale to PO rządziła przez 8 i to jej wina, że teraz mamy największą od 20 lat inflację. Lecz nie martwcie się, damy wam wspaniałe rozwiązanie, czyli wakacje kredytowe, więc nie zapłacicie rat teraz, ale za te kilkanaście lat".
Mało? Jest tego więcej!
"Drogo w sklepach? Winna jest >>Putinflacja<<. Lecz nie bójcie się. Wprowadzimy tarcze ochronne i zapłacicie średnio te 40 proc. więcej za żywność, ale za to niektóre produkty będą bez podatku VAT".
"Nie ma węgla? Wina Putina. Od marca wiedzieliśmy, że nie będziecie mieli czym palić w piecach, ale spokojnie, bo w lasach jest sporo chrustu".
Tak można wymieniać bez końca.
W tym kraju wszystko stoi na głowie. PiS zawsze winą za swoje błędy obarczy kogoś innego, czy to Unię, Niemców, algi czy opozycję. Ale prawda jest taka, że ktoś nas z tą Unią skłócił, ktoś musiał coś zrobić, albo czegoś nie dopilnować, że te algi w Odrze się pojawiły.
A potem przychodzi moment triumfu: zwoływana jest konferencja prasowa, wychodzi ważna szycha z rządu i ogłasza plan ratunkowy, który za każdym razem przedstawiany jest jako cudowne rozwiązanie, a zupełnie nim nie jest.
– Będzie to taryfa na poziomie średniej ceny z marca, wg danych URE plus maksymalnie 60 proc. ceny surowca. Ta maksymalna podwyżka to jest 40 proc., a średnie wsparcie dla gospodarstwa domowego, czyli kwota, o którą będzie obniżony rachunek to od 1 tys. do prawie 4 tys. zł na gospodarstwo domowe w całym sezonie grzewczym – stwierdziła we wtorek Anna Moskwa.
Szkoda tylko, że pani minister nie wspomniała, że Polacy już w marcu płacili o wiele więcej za ogrzewanie, a kolejne podwyżki przy szalejącej inflacji i drożyźnie to jak dodatkowa pętla na szyi. Dla mnie, podobnie jak dla setek tysięcy Polaków, którzy mieszkają w dużych miastach i mają domy ogrzewane przez ciepłownie, takie słowa są jak splunięcie w twarz.
Poza tym, czy minister Moskwa naprawdę sądziła, że szary Kowalski będzie cieszył się, że jego rachunki za ciepło w mieszkaniu wzrosną "tylko" o 40 proc.?
W kraju szaleją inflacja i drożyzna, publiczne pieniądze są wydawane na bezsensowne inwestycje typu CPK czy przekop mierzei, fundusze unijne z KPO nadal tkwią w zawieszeniu, a co robi PiS? Już myśli o kolejnej kampanii wyborczej, szczuje na Unię, Niemców oraz szuka "wrogów" w kraju.
Na tapet wracają reparacje wojenne, walka z gender, in-vitro, ateistami, samorządowcami i oczywiście ze "znienawidzonym" Donaldem Tuskiem.
A ja szaraczek mimo tego, że wiem, czym objawia się globalne ocieplenie, pierwszy raz w życiu marzę o ciepłej i bardzo krótkiej zimie.