Usunąć kilka zmarszczek, troszeczkę się odchudzić, przykryć kilka pryszczy albo powiększyć piersi. Dzisiaj poprawić zdjęcie to żaden problem – parę minut wystarczy, by fotka z wakacji wyglądała jak z katalogu biura podróży. Pojawienie się Photoshopa wiele zmieniło w naszym podejściu do fotografii.
Dzisiaj nikogo już nie dziwi, że pani z okładki kolorowego magazynu z naturą ma niewiele wspólnego. Tabloidy, magazyny modowe i inne kolorowe pisma poprawiają wszystko, co się da: skórę, talię, nogi, piersi, zarost. Zarówno u mężczyzn, jak i u kobiet.
O ile jednak przez długie lata photoshopowe poprawki były głównie domeną mediów, to teraz coraz częściej ten trend przenika do życia codziennego. Wystarczy spojrzeć, jak wielu z nas zakochało się w zdjęciach z Instagramu, który modyfikuje zdjęcia. Mają być fajniejsze, lepsze, ładniejsze, bo te naturalne już przestają nas satysfakcjonować. Czyżby Photoshop zmienił nie tylko media, ale i psychikę ludzi XXI wieku?
Photoshop? Nic nowego
Pojawienie się popularnego programu firmy Adobe uznaje się za pewnego rodzaju cezurę w rozwoju "podkręcanych" fotografii. Wcześniej jednak twórcy fotografii robili to samo – tylko
SLD awanturowało się o Photoshopa
Poprawiane modelki tak swojego czasu oburzyły posłankę SLD Katarzynę Piekarska, że ta zgłosiła jedną z reklam L'Oreal do... Rady Reklamy. Posłanka uznała wówczas, że tak mocne upiększenie modelki w reklamie to po prostu oszustwo. CZYTAJ WIĘCEJ
– Dał możliwości, których wcześniej nie było. Photoshop to ogromna oszczędność czasu. Pozwala uzyskać pożądane efekty szybciej niż kiedyś. Kiedyś używano masek, teraz jest to zautomatyzowane. Na pewno ułatwia życie, a nie umniejsza walorów artystycznych – ocenia prof. Janusz Fogel, dziekan wydziału Sztuki Mediów i Scenografii na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych.
Z pomocy komputerów korzystały takie tuzy fotografii jak Ryszard Horowitz – jeden z prekursorów tego trendu – czy Akiko Sato. – Oni współpracowali z
programistami. Mówili, co chcieli osiągnąć, a programiści to robili – opowiada prof. Fogel. Drogi programistów i fotografów rozeszły się, gdy ci pierwsi zaczęli sobie rościć pretensje do praw autorskich. Fotografowie uznali, że informatycy zbyt się w tej kwestii rozbestwili, i się z nimi pożegnali. – A w połowie lat 90. fotograficy zaczęli uczyć się obsługi programów komputerowych i zaczęli to robić sami – podkreśla prof. Fogel.
Media (nie)winne
To ostatnie – czyli upowszechnienie modyfikacji zdjęć poprzez programy graficzne – to najważniejsza zmiana, jaką przyniósł Photoshop i jego krewni. – Dzisiaj wszędzie się używa takich programów. To ma ogromny wpływ, ale myślę, że idzie to w złym kierunku. Ja staram się robić jak najmniej takich retuszów, bo to w jakiś sposób
Stalin polubiłby Photoshopa
Zanim pojawiły się programy graficzne, fotografie modyfikowano na różne sposoby - drapiąc kliszę, używając tuszu czy filtrów. Wyjątkowo często korzystały z tego władze ZSRR. Powstała nawet specjalna strona, która pokazuje jak Stalin i jego podwładni oszukiwali opinię publiczną manipulując zdjęciami. CZYTAJ WIĘCEJ
oszukiwanie – mówi nam Daria Ołdak, fotoedytor w pismach "Exklusiv", "Gaga" i "Aktivist". Kiedy zaś poprawiamy swoje własne zdjęcia, po prostu oszukujemy siebie. Przy czym Ołdak podkreśla w rozmowie z nami, że nie można przesadzać w żadną stronę i przesadnie demonizować graficznych poprawek.
Niestety, nie da się ukryć, że media w pewien sposób nas skłaniają do poprawiania siebie w fotkach na Facebooku czy podrasowania zachodu słońca na fotografiach z wakacji. – Media maja tu swój udział, bo ludzie wiedza, że panie z okładek nie są prawdziwe. I wtedy myślimy, że skoro oni mogą, to my też, bo czemu nie? – stwierdza wieloletni fotoreporter Wojciech Olkuśnik.
Ludzie zawsze chcieli poprawek
Wina mediów dotyczy jednak tylko "przyzwolenia" na to, żeby oszukiwać siebie i innych. Samo pragnienie, by poprawić rzeczywistość, było w nas od zawsze. – Wszyscy chcemy być szczuplejsi i ładniejsi. Jak ktoś robił zdjęcia do dowodu, to też się przejmował jak na nim wygląda. A przecież to zdjęcie widzi może 10 osób – ocenia Wojciech Olkuśnik.
– Tak samo jest ze zdjęciami z wakacji: chcemy, by było lepiej, niż faktycznie było. Albo chcemy sprawiać wrażenie, że nasze wakacje za 1000 zł kosztowały 10 tysięcy – podejrzewa fotograf. I podkreśla, że jemu taki trend – również w kolorowych magazynach – się nie podoba.
Również Daria Ołdak przyznaje: – Człowiek od zawsze chciał poprawiać różne rzeczy.
Kiedyś były księżniczki, dziś modelki
Czy faktycznie tak było? Psychiatra i seksuolog dr Barbara Diem-Chmielewska potwierdza: – Na pewno to było w nas, a skoro możemy poprawiać, to to robimy.
– Dawniej marzyłyśmy o byciu Królewną Śnieżką czy Kopciuszkiem. Wtedy po prostu nie
Knajpy oszukują zdjęciami
Upiększyć można nie tylko ludzi i widoki. Lokale gastronomiczne, szczególnie fast-foody, często wykorzystują "wypasione" zdjęcia, by zachęcić do siebie klientów. Niestety, rzadko kiedy serwowane jedzenie przypomina to z karty. Co zrobić, gdy zostaniemy tak "oszukani"? CZYTAJ WIĘCEJ
byliśmy tak zbombardowani wizualnie, bardziej działała wyobraźnia. Ale to było zawsze, tylko zmieniło formę – podkreśla dr Diem-Chmielewska. Oczywiście, co za tym idzie, zmienił się nasz gust i poczucie wartości: dążymy do ideałów z okładek, więc poprawiamy siebie i zdjęcia, czego innego oczekujemy od naszych potencjalnych partnerów. Ale ideały były zawsze, tylko dziś są lepiej zwizualizowane.
Istotny jest tu przede wszystkim fakt, że ludzie dostali w miarę powszechną, łatwo dostępną i szybką możliwość "poprawiania" rzeczywistości. Seksuolożka zaznacza jednak, że na pewno wiele osób, które poprawiają swoje fotki, "po prostu się tym bawi".
Informacje wolne od oszustwa
Jest tylko jeden bastion fotografii, który opiera się wpływom Photoshopa i jemu podobnych programów. To fotografia reporterska, informacyjna. – W przypadku reklam, okładek wiemy, że to umowne, sztuczne. Wiadomo, że chodzi o to, żeby sprzedać produkt. Ale w przypadku fotografii prasowej takie modyfikacje są niedopuszczalne – stwierdza prof. Janusz Fogel.
Jego słowa potwierdza Wojciech Olkuśnik, który uprawiał właśnie ten typ fotografii. – Zdjęcia reporterskie są po to, by obrazować rzeczywistość – stwierdza krótko Olkuśnik. I podkreśla, że w jego byłym fachu takie rzeczy zdarzały się bardzo rzadko i wywoływały ogromne afery.
Niestety, póki co zwykli użytkownicy aparatów idą raczej w drugą stronę – i coraz częściej, różnymi aplikacjami, chcą ulepszać swoje zdjęcia. Ale istnieje szansa, że za kilka lat wrócimy do bardziej naturalnych form upamiętniania zdarzeń. – Można to nazwać trendem, który moim zdaniem rozmyje się za jakiś czas – ocenia Daria Ołdak. I porównuje: – To tak jak z modelkami. Były bardzo chude, dzisiaj już wraca się do prawdziwych kształtów.