Polacy utknęli na lotnisku w Tiranie. 10-godzinne opóźnienie samolotu
Polacy utknęli na lotnisku w Tiranie. 10-godzinne opóźnienie samolotu Fot. Beem / East News

Po godz. 22:00 na lotnisku w Tiranie ma wylądować polski samolot, który wystartował z Katowic z 10-godzinnym opóźnieniem spowodowanym problemami technicznymi. W Albanii czeka kilkudziesięciu polskich turystów, którzy na pokładzie maszyny mają wrócić do kraju.

REKLAMA
  • Samolot z Katowic do Tirany wyruszył z 10-godzinnym opóźnieniem spowodowanym usterką techniczną
  • Maszyna ma zabrać grupę kilkudziesięciu turystów z Polski, którzy od dłuższego czasu czekają na lotnisku w Albanii
  • Przedstawiciele biura podróży utrzymują, że są uzależnieni od linii lotniczych
  • Polacy utknęli na lotnisku w stolicy Albanii

    Jak podaje RMF FM, grupa polskich turystów od rana czeka na samolot z Katowic, który umożliwi im powrót do kraju. Ten już został naprawiony i wystartował z lotniska Katowice-Pyrzowice w kierunku Tirany.

    Przedstawiciele jednego z największych biur podróży w Polsce tłumaczą, że Itaka w pełni uzależniona jest od przewoźnika, czyli linii lotniczych. Te z kolei tłumaczą, że przyczyną 10-godzinnego opóźnienia były problemy techniczne samolotu.

    Duża grupa polskich turystów utknęła w Maroku

    Do podobnej sytuacji doszło w czerwcu, jednak wtedy przyczyna dłuższego powrotu polskich turystów do kraju była nieco inna, ponieważ nieprawidłowości w funkcjonowaniu samolotu nie zaobserwowano przed startem.

    Informację o zdarzeniu również przekazywało wówczas radio RMF FM. Polscy turyści, którzy podróżowali z Fuerteventury do Katowic musieli w nocy z poniedziałku na wtorek awaryjnie lądować na lotnisku w Casablance.

    Jeden z pasażerów skontaktował się ze stacją, aby przekazać, że 80 osób z grupy 180 pasażerów samolotu nie była w stanie opuścić terenu lotniska, ponieważ nie posiadali przy sobie paszportów.

    "Około 100 osób mogło opuścić lotnisko, zostali zabrani do hoteli, aby w komfortowych warunkach odpocząć. To osoby, które miały ze sobą paszporty i mogły przekroczyć marokańską granicę" – czytaliśmy na stronie stacji.

    "Czekamy na jakiegoś konsula, ambasadora. Nikogo takiego tu nie ma"

    Jednak pozostali nie mogli opuścić lotniska. Wakacje spędzali przecież w Hiszpanii, gdzie nie jest potrzebny paszport, wystarczy dowód osobisty. "Czekamy na jakiegoś konsula, ambasadora. Nikogo takiego tu nie ma" – relacjonował radiu pan Maciej, który czekał na lotnisku.

    Jak dodał, zanim turystom pozwolono opuścić pokład maszyny i wejść na teren portu lotniczego, minęły cztery godziny. "Ludzie mdleli" – opowiadał. Po turystów zaplanowano wysłać nowy samolot.

    Radio otrzymało informację, że wylot wstępnie został zaplanowany na godzinę 17:30. Jednak potem miał się on opóźniać. Ostatecznie samolot miał wystartować o godz. 21.