Polacy utknęli na bałkańskim lotnisku. Gigantyczne opóźnienie samolotu do Katowic
Michał Koprowski
25 sierpnia 2022, 22:02·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 25 sierpnia 2022, 22:02
Po godz. 22:00 na lotnisku w Tiranie ma wylądować polski samolot, który wystartował z Katowic z 10-godzinnym opóźnieniem spowodowanym problemami technicznymi. W Albanii czeka kilkudziesięciu polskich turystów, którzy na pokładzie maszyny mają wrócić do kraju.
Reklama.
Reklama.
Samolot z Katowic do Tirany wyruszył z 10-godzinnym opóźnieniem spowodowanym usterką techniczną
Maszyna ma zabrać grupę kilkudziesięciu turystów z Polski, którzy od dłuższego czasu czekają na lotnisku w Albanii
Przedstawiciele biura podróży utrzymują, że są uzależnieni od linii lotniczych
Polacy utknęli na lotnisku w stolicy Albanii
Jak podaje RMF FM, grupa polskich turystów od rana czeka na samolot z Katowic, który umożliwi im powrót do kraju. Ten już został naprawiony i wystartował z lotniska Katowice-Pyrzowice w kierunku Tirany.
Przedstawiciele jednego z największych biur podróży w Polsce tłumaczą, że Itaka w pełni uzależniona jest od przewoźnika, czyli linii lotniczych. Te z kolei tłumaczą, że przyczyną 10-godzinnego opóźnienia były problemy techniczne samolotu.
Duża grupa polskich turystów utknęła w Maroku
Do podobnej sytuacji doszło w czerwcu, jednak wtedy przyczyna dłuższego powrotu polskich turystów do kraju była nieco inna, ponieważ nieprawidłowości w funkcjonowaniu samolotu nie zaobserwowano przed startem.
Informację o zdarzeniu również przekazywało wówczas radio RMF FM. Polscy turyści, którzy podróżowali z Fuerteventury do Katowic musieli w nocy z poniedziałku na wtorek awaryjnie lądować na lotnisku w Casablance.
Jeden z pasażerów skontaktował się ze stacją, aby przekazać, że 80 osób z grupy 180 pasażerów samolotu nie była w stanie opuścić terenu lotniska, ponieważ nie posiadali przy sobie paszportów.
"Około 100 osób mogło opuścić lotnisko, zostali zabrani do hoteli, aby w komfortowych warunkach odpocząć. To osoby, które miały ze sobą paszporty i mogły przekroczyć marokańską granicę" – czytaliśmy na stronie stacji.
"Czekamy na jakiegoś konsula, ambasadora. Nikogo takiego tu nie ma"
Jednak pozostali nie mogli opuścić lotniska. Wakacje spędzali przecież w Hiszpanii, gdzie nie jest potrzebny paszport, wystarczy dowód osobisty. "Czekamy na jakiegoś konsula, ambasadora. Nikogo takiego tu nie ma" – relacjonował radiu pan Maciej, który czekał na lotnisku.
Jak dodał, zanim turystom pozwolono opuścić pokład maszyny i wejść na teren portu lotniczego, minęły cztery godziny. "Ludzie mdleli" – opowiadał. Po turystów zaplanowano wysłać nowy samolot.
Radio otrzymało informację, że wylot wstępnie został zaplanowany na godzinę 17:30. Jednak potem miał się on opóźniać. Ostatecznie samolot miał wystartować o godz. 21.